rozdział 10

8 0 1
                                    

Speed time:
Dzień później...

Pov Lidia:
Karolina zadzwoniła do mnie.
Że musimy porozmawiać przyszłam jak najszybciej, więc przyszłam.

Pov Karolina
Szybko wzięłam ją do salonu o wyjaśniłam to co działo się wczoraj.
Ona się tylko dziwnie na mnie popatrzyła. Z pytaniem i co chcesz z tym zrobić? Powiedział że nie chce on twojej pomocy!
Zalałam się łzami. Mówiąc że on go kiedyś zabije. Zwłaszcza że znowu bierze narkotyki bałam się o niego. Krzyczałam sama na siebie a Lidia chciała mnie uspokoić. Pytając czy chce iść z tym na policję. Ja się na nią popatrzyłam. Przecież on ma w policji znajomości. On go zabije za to...

Pov Lidia
Wiedziałam że to się nie skończy dobrze. Ojciec alkoholik bije syna. Matka alkoholiczka ciągle go wyzywa. Chłopak nie wytrzyma tak długo, z zniszczoną psychiką...
Sama nie wiedziałam co mam zrobić.
Powiedziałam jej że jutro coś wymyślimy. Przecież ona jest tak zdenerwowana tym że nie damy rady nic wymyślić.
A że było rano stwierdziłam że zjemy coś i pójdziemy do lasku posiedzieć.
Zgodziła się.

Speed time:
Dziewczyny poszły do tego lasku.
Po koło 20 minutach chodzenia zobaczyły coś.

Pov Lidia:
Podeszłam z Karoliną i nie wierzyliśmy własnym oczom...
Damian on o-nn się powiesił.

Pov Karolina:
Zaczęłam płakać wzięłam scyzoryk od Lidi zaczęłam piłować linę a Lidia go trzymała żeby nie spadł.
Gdy nam się udało odrazu ściągałam
Linę z jego szyi. Miał bardzo duży ślad po niej. Lecz sam nie był siny musiało być to bardzo nie dawno oddychał.

Pov Lidia:
Ułożyłam chłopaka w pozycji bezpiecznej z mylą że uda się bez karetki przecież jego ojciec by go zabił. Za to jeszcze by z tego miał problemy. Wiedziałyśmy że znowu był jakiś incydent. Zobaczyłam rany na jego ręce i mnóstwo siniaków.
Damian powoli się wybudzał. Cieszył mnie ten fakt.

Pov Damian:
Gdy się obudziłem widziałem nad sobą Lidię i Karoline. Byłem zasmucony że żyłem.
Karolina żuciła mi się na szyję z płaczem.
Spytałam się czy ja żyję Lidia na to że tak. Ja z płaczem złapałem Karoline i zacząłem przepraszać za moje zachowanie lecz ją to nie interesowało. Grunt że żyłem.
Lidia podała Karolinie wody ona delikatnie dała mi. Po czym delikatnie usiadłem. Ona mnie mocniej przytuliła nie czułem bólu tylko to że jest ona ze mną. Przeprosiłem ją jeszcze raz ona tylko odpowiedziała cieszę się że żyjesz.
Wzięły mnie do Karoliny...

Pov Karolina:
Razem z Lidią opatrzyłyśmy jego ranny. Na szczęście że były one aż tak głębokie. Daliśmy mu ciepły obiad o herbatę. Po czterech godzinach naszego czujnego opserwowania. Damian powiedział że musi wrucić do domu... Ja udałam że to rozumie choć nie wiedziałam czemu on chce tam wracać, przecież chciał się powiesić.
On na to tylko jak żyje muszę tam wrucić bo nie będę miał gdzie mieszkać. Nie martw się nie zrobię już tego obiecuje. Pokiwałam głową i on wyszedł.

Nieznajomy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz