Rozdział 7

20 1 1
                                    


    To był naprawdę piękny zimowy poranek, śnieg delikatnie pruszył na dworze, zza chmur lekko przebijało się słońce. Dzisiejszego dnia postanowiłem, że dam sobie pospać dłużej, w końcu nie mam pracy, a nawet jakbym miał to była sobota i nie musiałbym do niej iść.

     Z łóżka wygramoliłem się około 11.  Zjadłem śniadanie, wziąłem zimny prysznic i wyszedłem z mieszkania. Około godziny 12 byłem już pod domem Zayn’a aby odebrać garnitur. Napisałem mu krótkiego sms’a, że czekam przed jego domem.

  Chwile później drzwi się otworzyły, a z mich wyszła wysoka, szczupła blondynka. W ręce trzymała pokrowiec na garnitur. Wyglądała na bardzo wesołą i pozytywną osobę. Już chciałem wyjść z auta, ale blondynka machnęła ręką na znak abym w nim pozostał. Usiadłem z powrotem na fotelu, otwierając okno samochodu.
Dziewczyna posłała mi ciepły uśmiech.

- Cześć, ty jesteś pewnie Louis? - odezwała się dziewczyna w momencie w którym stała tuż obok mojego auta lekko schylając się do otwartego okna.

- W rzeczy samej, a ja zgaduje, że ty jesteś Gigi? - powiedziałem z nutą niepewności w głosie.

- Tak to ja - odpowiedziała dziewczyna delikatnie się przy tym śmiejąc. -  Mam dla ciebie garnitur.

- Dzięki - odparłem w momencie w którym dziewczyna podała mi ubranie.

-  Yyy.. Muszę lecieć bo ymmm no wiesz.

- Ta wiem, wiem. Pozdrów ode mnie tego małego zboczeńca.

- Pozdrowię, pozdrowię. A i jeszcze jedno. Zayn kazał mi to przekazać.
,,Nie zachowuj się jak kutas nawet wtedy kiedy on będzie taki w stosunku do ciebie, robisz to dla swojej siostry. A może okaże, że się nawet polubicie.." No coś w tym stylu. - rzekła Gigi

- Dziękuję, postaram się posłuchać jego rady.

Dziewczyna  uśmiechnęła się, rzuciliśmy sobie krótkie ,,,na razie” i odjechałem.

     Przez resztę dnia obijałem się na kanapie, oglądając ,,Przyjaciół’’. Godzinę przed wyjściem zacząłem się ogarniać. Wziąłem szybki prysznic, ogarnąłem włosy i ubrałem się w garnitur od Zayna. Nie wyglądał na mnie jakoś źle, owszem był trochę przy duży ale trudno, nic lepszego nie wymyślę.
  
O godzinie 17. 58 zapukałem do drzwi domu, raczej willi w którym mieszkała moja siostra. Dziewczyna błyskawicznie pojawiła się w drzwiach, wpuszczając mnie do środka. Siostra zaprowadziła mnie do jadalni w której już siedział Harry. Starałem się być jak najmilszy dla niego. Przywitałem się i usiedliśmy do stołu.

- No więc Lottie o czym chciałaś porozmawiać - odezwałem się pierwszy.

- Jest to związane z twoja pracą, pamiętasz jak mi mówiłeś, że cie zwolnili i to było nie fair. No więc znalazłam idealne rozwiązanie.

Lottie popatrzyła się na swojego chłopaka, dając mu znać, że to jest ten moment w którym ma się odezwać.

- A więc Louis, wiem, że szukasz pracy, a tak się składa, że ja szukam pracownika. Twoja siostra opowiadała mi jak bardzo jesteś oddany temu co robisz. Więc chcę ci złożyć ofertę pracy jako mojego asystenta w NEW YORK TIMES, jest to dużo lepsza posada niż ta którą miałeś i sądzę, że mógłbyś się rozwinąć. - powiedział Styles

Wiedziałem, że to był pomysł mojej siostry i normalnie przyjął bym tą ofertę bez wahania, ale to miała być praca  jako asystenta chłopaka mojej siostry który za mną nie przepada.

- No wiecie nie wiem, nie sądzicie, że to byłoby trochę dziwne. - wreszcie powiedziałem.

- Obiecuję, że w biurze będą między nami relacje czysto zawodowe. - powiedział Harry. Wiem, że on też nie skakał z radości na to, że miałby spędzać ze mną więcej czasu.

- No dalej brat nie zastanawiaj się. Bierz tą prace i niech wszyscy będziemy zadowoleni.

Nie musiałem się długo zastanawiać.

- Okej, okej. Zgadzam się.

- Naprawdę?!!! - Lottie wręcz krzyknęła z radości.

- Tak naprawdę. - uśmiechnąłem się do niej a potem do Stylesa, nie wiem dlaczego to zrobiłem.. ODRUCH? Ku mojemu zdziwieniu Harry też się do mnie uśmiechnął. Może naprawdę się polubimy. Może Harry wcale nie jest homofobem. Miałem taką nadzieje.

Siedziałem u nich w domu jeszcze przez godzinę za nim zdecydowałem się wracać. Wszystko szło dobrze. Do chwili w której mieliśmy się żegnać.

Miałem już wychodzić gdy nagle Harry odciągnął mnie na bok.

- Hej Louis, nie chce wyjść na nietolerancyjnego dupka, ale jak będziesz moim asystentem to mógłbyś całego swojego biura nie obkleić tęczowymi flagami i mógłbyś nie flirtować z moimi innymi pracownikami, bo wiesz oni są hetero i nie chcę żeby czuli się niekomfortowo.

W tym momencie moje nerwy nie wytrzymały, nawet nie pamiętam co mówiłem, a raczej krzyczałem. Pamiętam tylko jakieś wyzwiska, wyzywałem go od najgorszych. On nie był mi dłużny, też zaczął mnie wyzywać. Nagle w którymś momencie, nawet nie wiem dokładnie w którym, popchnąłem go, on zrobił to samo tylko 2 razy mocniej. Można było wyczuć różnice, on wysoki i napakowany a ja mały i drobny, ale w tamtym momencie miałem to gdzieś. Zaczęliśmy się szarpać. Nagle Lottie wyłoniła się zza rogu widząc cała sytuację. Rozdzieliła nas. Była wściekła.

- Kurwa mać, pojebało was. Zachowujecie się jakbyście mieli po 5 lat. A już myślałam, że się dogadywaliście. Miarka się przebrała.

Chciałem coś powiedzieć ale siostra uciszyła mnie gniewnym gestem.

- Od następnego tygodnia do odwołania, będziemy spotykać się we trójkę na sobotnie kolacje.

Styles chciał coś powiedzieć, ale Lottie skarciła go wzrokiem.

- Będziemy siedzieć, jeść i rozmawiać aż do momentu w którym wy dwoje się nie dogadacie. Brat posada asystenta Harry’ego jest nadal twoja, ale niech usłyszę, że będziesz coś specjalnie źle robił… A ty - zwróciła się do swojego chłopaka. - Jeśli usłyszę, że specjalnie jesteś chamskim szefem. Jeśli coś zrobicie źle względem siebie to od ciebie Styles się wyprowadzę i zakończę ten związek a ciebie Tomlinson kurwa normalnie wydziedziczę. I nie żartuje. Więc teraz czy zgadzacie się na moje warunki?!

Wiedzieliśmy, że jeśli oby dwoje się nie zgodzimy to ona zrobi to co zapowiedziała.

- Tak zgadzamy się - powiedzieliśmy w tym samym momencie.

- No i tak ma być. A teraz brat zabieraj stąd dupę i widzimy się w przyszłą sobotę o tej samej porze. Sms’em wyśle ci wszystkie potrzebne informacje dotyczące twojej nowej pracy, zaczynasz od poniedziałku. - powiedziała i wprost wypchnęła mnie za drzwi.

Przez całą drogę powrotną zastanawiałem się w co ja się kurwa wpakowałem.

Wspomnienia nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz