Rozdział 17

16 1 7
                                    

Kolejny tydzień minął wolno i szybko za razem. Gdy pracowałem godziny pędziły i gdy myślałem że jestem w pracy dopiero od 20 minut dochodziła godzina 19, brałem dodatkowe zmiany pisząc artykuły podsyłane przez bruneta, lecz tylko tyle interakcje od niego uzyskiwałem, on wysyłający mi co mam zrobić.
Nie narzekałem , ja sam robiłem wszystko aby uniknąć z nim spotkania. Ale każdego wieczoru gdy dochodziła godzina wyjścia z biura, wiedziałem że będę musiał go zobaczyć. I właśnie w momentach kiedy przebywałem z nim w domu czas płynął wolno. Nawet nie zlicze ile razy leżalem na swoim łóżku wpatrując się w sufit błagając aby już Był ranek. Jedynym pocieszeniem była Eleanor, to właśnie do niej przychodziłem w większość dni, to ona ratowała mnie od smutnej rzeczywistości i nawet nie umiem wyrazić jak bardzo byłem jej za to wdzięczny. W czwartek wieczór gdy wróciłem po kolacji u Eleanor do apartamentu zastałem Harrego czekającego w holu. Zaskoczony już miałem go zignorować i przejść obok, lecz Harry zburzył ten plan odzywając się podczas gdy wkładał na swoje nogi złotawe buty.

-Jutro urządzam bal maskowy, na cześć otwarcia hotelu. Ubranie leży na twoim łóżku. Masz się zjawić.

Nawet nie zdążyłem mu nic odpowiedzieć ponieważ brunet już zamknął za sobą drzwi i opuścił mieszkanie.

No to kurwa zajebiście, jaki kurwa bal maskowy. Znaczy wiedziałem że otwiera hotel, właśnie to ja trzymałem wszystko w ryzach dodając ostatnie detale na otwarcie. Domyślałem się że wyprawi jakiś bankiet czy coś ale Bal maskowy.
To już jest inna liga bogactwa.

  Udałem się do pokoju aby sprawdzić co ten szmaciarz przygotował mi na bal. Spodziewałem się wielu rzeczy, stroju błazna, różowego dziwkarskiego stroju ale jak tylko otwarłem dzrzwi i podeszłem do łóżka wszystkie moje przypuszczenia stały się błędne, a ja zupełnie zaskoczony. Na łóżku znajdował się czarny garnitur dobrze wykrojony w tali ze złotą chustą w kieszonce obok leżała czarna maska pozszywana złotą nicią która idealnie zgrywała się zresztą ubioru... Muszę mu to przyznać, gust do ubrań to ma on zajebisty. Stałem tak przyglądając się tej odzieży zupełnie oszołomiony, tak bardzo chciałem go ubrać lecz z drugiej strony była to ostatnia rzecz która bym na siebie założył.
Ponieważ pochodzi od Harrego.
Tak dumając czy ubrać go czy też wziąć coś od siebie postanowiłem zadzwonić do El, ona będzie wiedziała co zrobić.  Odpaliłem telefon i wybrałem do niej numer.

-El?

-Tak Louis El, wyszedłeś góra pół godziny temu a już do mnie dzwonisz.

-Tak jakoś wyszło, dobra a teraz słuchaj mnie

-Zawsze cie słucham.

-Słuszna uwaga, to tak. Wchodzę do mieszkania a tam ten śmieć...

-Naserio, wiesz to jest zupełnie niespodziewane, bo kto by się spodziewał, że w miejscu gdzie on mieszka go zastaniesz?

-Oh cicho tam, stał w przedpokoju i ubierał się do wyjścia. Na odchodne odezwał się tym swoim obojętnym głosem że jutro wyprawia bal na otwarcie hotelu i że, ,,Ubranie leży na twoim łóżku. Masz się zjawić”.

-Pokazuj ten strój. Jestem ciekawa, może jakieś różowe dodatki ci dał zebyś się czuj zajebiscie i żeby każdy wiedział ze jesteś gejem.

-Właśnie kurwa nie. Też się tego spodziewalem

-To po cholere do mnie dzwonisz
bo nie wiem czy się w to ubrac, nie chce nic od niego.
Weź wyslij mi lepiej zdjecie.

- LOUIS MASZ TO UBRAĆ – krzykneła do telefonu az się odsunelem – wyglądasz w tym strasznie seksowenie, widać ze harry ma gust

-nie komplementuj go!

-Twój chlopak ma gust nie możesz powiedziec ze nie.

-mogę

-Louis czy ty się będziesz o to klócil, serio?

-Tak będę

-Idiota z ciebie

-Owszem ale walić to, nie chce iść na ten bal maskowy.

-Musisz na niego iść, pomyśl sobie ze będzie tak jakiś przystojny chłopak...

-Tam beda same hetero osoby na 100%

-Nie przerywaj mi! - krzykneła – będzie przystojny chłopak i będziesz z nim flirtował zeby Harry był zazdrosny

-Jestes pojebana, nie chce nic od Harryego, a w szczególności jego samego

-Nie umiesz kłamać

-Ale ja nie kłamie kurwa

-Tak tak, ubierz jutro ten strój. Pa louis – rozłączyła się zanim coś powiedziałem

Nie ma chuja, że to ubiore.

Wspomnienia nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz