Rozdział 12

12 2 7
                                    


Ostatnie dni mijały szybko: pobudka, jedzenie, praca, jedzenie, sen i tak w kółko. Wracając do domu nie miałem na nic siły. Jedna myśl nie dawała mi spokoju. Kawalerski Harry’ego.
Dopiero co zachowywał się wobec mnie dziwnie i trzymał mnie na dystans, a teraz zaprasza mnie na kawalerski. Trochę to dziwne, ale nie miałem serca odmówić. Moja siostra tak się ucieszyła jak się zgodziłem, a zresztą może przyjaciele Harry’ego nie są takimi nudziarzami  i wymyślą coś fajnego. Harry powiedział, że w piątek (który jest dzisiaj tak btw) wieczorem o godzinie 20 ktoś po mnie przyjedzie oraz żebym się ubrał w moje imprezowe ciuchy , tak dokładnie użył słów ,,imprezowe ciuchy”. Więc tak jak powiedział przyszły Pan młody wskoczyłem w moje imprezowe ciuszki i równo o 20 wyszedłem z mieszkania.
    Był to marcowy wieczór, więc było trochę chłodno. Stałem na ulicy już przez jakieś 10 minut gdy nagle ujrzałem wielką czarną limuzynę , samochód zatrzymał się tuż przede mną, jak tylko drzwi się otworzyły ujrzałem znajomą twarz to był Harry. W pospiechu wsiadłem do auta, w środku siedziało jeszcze 2 mężczyzn, jednego z nich rozpoznałem, to był Niall, a drugi przedstawił się jako Mitch. Zapytałem Styles’a gdzie jedziemy, a on odpowiedział, że nie wie i żebym się pytał blondyna. Tak też zrobiłem, ale nie uzyskałem odpowiedzi, chyba że odpowiedzią można nazwać  „Zobaczysz”.
30 minut później zaparkowaliśmy, ku mojemu zdziwieniu zatrzymaliśmy sie na lotnisku. Byłem zaskoczony, nie zabrałem nic ze sobą ,a mieliśmy gdzieś LECIEĆ ?!!!!!

- Ale Harry ja nie mam żadnych ciuchów ani niczego. - powiedziałem.

- Spokojnie Louis, twoja siostra o wszystkim pomyślała - odpowiedział po czym podał mi do ręki średniej wielkości torbę.

- Ale jak?!

- Mnie się nie pytaj, to sprawka twojej siostry.

Uśmiechnąłem się, a Harry to zauważył i również na jego ustach zagościł uśmiech.

Chciałem już wejść do budynku głównego, ale Niall mnie odciągnął i powiedział:

- Nie, nie, nie. To jest kawalerski miliardera, lecimy prywatnym samolotem.

Byłem podekscytowany.

  Wsiedliśmy do samolotu, ale nadal ani ja ani Harry nie wiedzieliśmy gdzie lecimy. O 21.34  wylądowaliśmy, od razu z samolotu wsiedliśmy do limuzyny. Była 22, pamiętam bo sprawdziłem dokładnie godzinę na telefonie, limuzyna się zatrzymała i wszyscy z niej wysiedliśmy, gdy staliśmy na środku ulicy Niall krzyknął:

- Witajcie w Vegas!!!!

- Co kurwa??! Vegas?! - Ja i Harry powiedzieliśmy zdziwieni w tym samym momencie.

    Niall zaprowadził nas do hotelu o nazwie ,, GRAND PALACE”. Był to główny hotel w Vegas.

- Mieliśmy rezerwacje na nazwisko Horan.

- O tak rzeczywiście, apartament królewski zgadza się? - zapytała się recepcjonistka

- Zgadza się.

- Proszę tutaj mają państwo kartę do apartamentu. Windą na ostatnie piętro a potem korytarzem prosto i w prawo, ostatnie drzwi z numerem 150 .

- Dziękuję.

- Nawzajem, życzę miłego pobytu.

Pojechaliśmy wszyscy windą na 30 piętro. I tak jak powiedziała recepcjonistka poszliśmy korytarzem prosto i w prawo aż zobaczyliśmy duże drzwi z numerem 150. Mitch je otworzył , a gdy wszedłem do środka,  zaparło mi  dech w piersiach. Weszliśmy do dużego pomieszczenie, na środku stała gigantyczna kanapa, telewizor plazmowy, parę foteli, roślin, barek, kuchnia oraz zauważyłem 4 drzwi dwa po prawej stronie i dwa po lewej, naprzeciwko siebie. Ja i Harry wybraliśmy pokoje na prawo a Mitch i Niall te na lewo. Pokój miał wielkie łóżko, telewizor, szafę oraz własną łazienkę z dużą wanną. Odłożyłem torbę, poszedłem do łazienki przemyć twarz zimną wodą i stwierdzilem ,że pójde usiąść na kanapę. Po chwili ze swoich pokoi wyszli  chłopacy i ruszyliśmy na miasto.
     Chodziliśmy od klubu do klubu, byliśmy już trochę nawaleni, ale jeszcze kontaktowaliśmy. W tym momencie byliśmy w klubie o nazwie ,,Sexy Devil”. Gdy wleciała jedna z moich ulubionych piosenek  Trap Queen od Fetty Wap. Od razu zacząłem tańczyć, mniej więcej w połowie piosenki, poczułem kogoś rękę na moich plecach która popchała mnie w dół, będąc już trochę najebany nie zwracałem uwagi kto to był po prostu zrobiłem THROW IT BACK* na niego .Po chwili ten ktoś obrócił mnie tak, że teraz stałem przodem do niego, nasze biodra się stykały, byłem tak blisko niego, że on czuł mój oddech na jego szyi. Dlaczego na szyi? Ponieważ mężczyzna był o głowę wyższy ode mnie.

To był Harry.

Jego wielkie zielone oczy wpatrywały się we mnie jak nigdy przedtem, czułem jak wzrokiem jeździ po moim ciele. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, po czym wreszcie się ocknąłem i poszedłem do baru po kolejnego drinka.
Gadałem przez chwilę z barmanem, nawet nie dopiłem swojego drinka, gdy ujrzałem Harry’ego, Nialla i Mitcha w sekcji VIP na kanapie, stwierdziłem że do nich dołączę. Gdy podszedłem bliżej zauważyłem biały proszek na stole.

Narkotyki.

Już kiedyś brałem więc nie była to dla mnie nowość, wyciągnąłem banknot z kurtki, zrobiłem kreskę i wciągnąłem proszek nosem, tak samo jak moi towarzysze. Nie czułem po nich wielkiej zmiany, może muzyka stała się trochę głośniejsza.
Stwierdziłem, że idę dalej tańczyć. Minęło 20 minut gdy zachciało mi się do toalety.

W TOALECIE

Stanąłem przy pisuarze, rozpiąłem rozporek i zacząłem sikać, gdy usłyszałem, że ktoś wchodzi to toalet i staje obok mnie. Nie zwracałem na tą osobę uwagi do momentu w którym ten ktoś mnie nie obsikał.

- Opps - powiedział ktoś znajomym głosem, to był Harry,

- Hi - odpowiedziałem Harry’emu.

Obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
Po skończonym siku, poszedłem umyć ręce (higiena osobista nawet na haju moi drodzy), tak samo postąpił Styles. Zająłem ostatnia umywalkę a zielonooki tą po lewej. Nie wiem jak ale Harry nadal wyglądał cudownie, pomimo kilkogodzinnego imprezowania. Po chwili Styles zorientował się, że się mu przyglądam uśmiechnął się do mnie flirciarsko, postanowiłem że zrobię to samo.

Nawet nie wiem jak Styles znalazł się nade mną dociskając mnie do ściany.

Toaleta była ciemna oświetlana jedynie czerwonymi światłami, a w tle leciała piosenka Sweater Weather.

Gdy Harry stał nade mną, nie mogłem nabrać oddechu, ale postanowiłem, że się nim pobawię. Spojrzałem na całe jego ciało, zatrzymałem  się na jego kroczu tak aby to zauważył  po czym podniosłem wzrok i lekko się uśmiechnąłem i chciałem odejść, ale Harry mi na to nie pozwolił.
Popchnął mnie jeszcze mocniej na ścianę. Ręce trzymał tak abym się nie wydostał,  byłem trochę zdezorientowany.
On był aż tak silny!?
Tym razem to on wodził wzrokiem po moim ciele. Przygryzł wargę wziął głęboki wdech i powiedziedział:

- KURWA, JEBAĆ TO.

I wtedy jego usta znalazły się na moich, na początku nie wiedziałem co się dzieję, ale potem oddałem pocałunek, Styles zauważając to przyciągną mnie bliżej tak, że teraz nasze biodra się stykały. Oddaliśmy się w namiętny pocałunek . Jego ręce powędrowały pod koszulę dotykają mojej nagiej skóry, wtedy jęknąłem do jego ust.
Harry’emu  najwidoczniej się to spodobało, ponieważ na jego ustach zagościł uśmiech i postanowił przenieść pocałunki na moją szyje i obojczyk. Moje ręce zaś były w jego włosach ale po jego uśmiechu postanowiłem dać je na jego pośladki i lekko je ścisnąć.

Potem chyba urwał mi się film.

Obudziłem się na strasznym kacu.

Wspomnienia nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz