Rozdział 15

21 2 10
                                    

Dochodziła godzina 17. Skończyłem się właśnie rozpakowywać. Wyszedłem z mojego pokoju, przebrany w jakieś przyzwoite ciuchy, ponieważ mieliśmy iść na miasto więc musiałem jakoś wyglądać. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Przeskakując przez kanały moja uwagę przyciągnął pewien serial ,,Przyjaciele” od zawsze go uwielbiałem więc postanowiłem, że to właśnie ten program będę oglądał do czasu, aż Harry się nie wyszykuje. Akurat leciał jeden z moich ulubionych odcinków ,,Ten na Barbadosie”. Z niecierpliwością wyczekiwałem pocałunku Joey’go i Reachel gdy nagle usłyszałem głos za mną:

- Co oglądasz?

- Przyjaciół, teraz ciiiii - powiedziałem uciszając Styles’a.

- Czy to ten moment w którym Ross pocałuje Charlie i Joey to zobaczy i pójdzie do Reachel?!

- YHY, jestem zdziwiony, że znasz ten serial.

- Czy go znam. Pff to jest mój ULUBIONY serial - powiedział Harry jednocześnie zajmując miejsce obok mnie na kanapie.

We dwójkę wpatrywaliśmy się w wielki ekran z fascynacją i zniecierpliwieniem.

- Joey, Joey co ty odjebujesz…. Nie, nie, nie, nie idź do Reachel….

- Reachel nie otwieraj tych drzwi!

- NIEEEEE - krzyknęliśmy w tym samym momencie.

- Czemu oni to kurwy wplątali tutaj wątek miłosny Reachel i Joey’a on jest tutaj zbędny. Reachel ma być z Rossem KROPKA.

- Wiem, ale musze się przyznać, że nawet lubię ich razem. Joey’owi naprawde zależy na Reachel, ale to prawda mogli w ogóle tutaj tego nie dawać.

Tak jakoś wyszło, że obejrzeliśmy kolejne dwa odcinki, więc dochodziła teraz 18:10. Lekko parsknąłem śmiechem na myśl, że właśnie pooglądałem 3 odcinki mojego ulubionego serialu z Harrym, tym Harrym na którego jeszcze tak niedawno narzekałem.

- Zgłodniałem trochę. - odparł Harry

- Szczerze. Ja też, mieliśmy iść na miasto, ale się trochę się zasiedzieliśmy. – rzekłem.

Dopiero teraz zauważyłem, że Harry jest ubrany w czarną koszulą oraz czarne spodnie (podobne jak te od garnituru).

- Rzeczywiście, chodź zbierajmy się.

- Oookej - powiedziałem lekko zdziwiony

- Naprawdę myślałeś, że będziemy tutaj siedzieć i dalej oglądać?

- W sumie to tak.. - powiedziałem lekko przygaszony.

- Spokojnie na to będziemy mieli jeszcze dużo czasu - odrzekł Harry, a na jego ustach zawitał arogancki uśmieszek. - zabiorę cię do jednej z moich ulubionych restauracji tutaj.

- Okej, tylko pójdę po kurtkę bo zrobiło się trochę zimno.

- Dobrze, tylko się pośpiesz Lou.

- Widzę, że ksywka się przyjęła..

- Co nie podoba ci się?

- Nie wręcz przeciwnie.

Wyszedłem ze swojego pokoju ubrany w skórzana kurtkę oraz moje nieśmiertelne vansy.

- Dobra jestem gotowy, Hazz.

- Moja też mi się podoba - powiedział brunet.

Razem z Harrym opuściliśmy nasz apartament i udaliśmy się do windy. Staliśmy w kompletnej ciszy, Harry wyglądał świetnie. Świetnie to mało powiedziane, wyglądał oszałamiająco. Te włosy, ten ubiór, te oczy, te usta o mój boże te usta. Jak ja bardzo chce aby on mnie teraz kurwa nimi pocałował.

Wspomnienia nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz