Rozdział 1

45 6 0
                                    

Wiele osób przez swoje problemy i troski nie dostrzega kolorów tego pięknego świata.
Zieleni trawy, soczystych, czerwonych jabłek na drzewach, czy nawet mojego ukochanego błękitu oceanu. Zawsze kiedy na niego patrzyłam czułam się jakbym przenosiła się do innego świata.

Woda była moim żywiołem już od urodzenia - nic dziwnego, że jako nastolatka zostałam wybrana do narodowej reprezentacji pływackiej. Jednak nie tylko pływanie w basenie mnie uszczęśliwiało. Wolałam morze. Bezkres oceanu, jak i poczucie wolności podczas pływania.
Gdy czułam bryzę we włosach, mogłam wreszcie poczuć wolność. Najchętniej zostałabym i mieszkała pod wodą. W końcu, to było moje marzenie z dzieciństwa. Jednak teraz szum oceanu, jak i wolność którą miałam podczas pływania odeszła. Pozostały one moimi wspomnieniami, które kiedyś w moim umyśle zamaże mgła.

Wcześniej byłam jak ci wszyscy ludzie śpieszący się do pracy czy szkoły, nie widzący nic oprócz telefonu w dłoni. Nie obchodziło mnie to, jaki kolor miało akurat niebo czy jak piękne gwiazdy błyszczały na niebie zeszłej nocy.

Moje postrzeganie tego świata zmieniło się po wypadku do którego doszło pół roku temu. Wszystko co znałam i widziałam zniknęło. Czerwień, żółć, a nawet błękit znikały z mojej pamięci. Zapominałam jak wyglądały te kolory. Ogarnął mnie mrok. Wieczna ciemność, z której już nigdy się nie obudzę.

Z każdym dniem żałowałam, że małą wagę przykładałam do otoczenia, gdyż teraz po stracie wzroku mogłam polegać jedynie na słuchu i dotyku. Jednak to nie to samo. Zabrano mi cząstkę mojego życia, której inni tak nie doceniają. Przez długi czas nie mogłam pogodzić się z tym,
że to akurat padło na mnie. Czemu to miałam być ja, a nie na przykład inna osoba. W końcu całe życie było przede mną, a ja już powoli traciłam chęć do niego. Nie sądziłam jednak nigdy, że ta strata uświadomi mi dlaczego się urodziłam, jak i czemu akurat ja miałam poświęcić się dla większej sprawy. Moją historię zacznę od dnia, który zmienił jeszcze bardziej moje życie niż dzień w którym straciłam wzrok. Był to koniec sierpnia...

Kończyły się już moje letnie wakacje, więc znowu miałam rozpocząć prywatne nauczanie ze względu na mój stan zdrowia. Wciąż nie mogłam się pogodzić z tym, że straciłam wzrok, mimo że minęło już pół roku. Z drugiej strony zaczęłam kłócić się z rodzicami o to, że skoro nie widzę to nauka nie jest mi potrzebna. I tak moje życie było już zniszczone. Każdy współczuł mi
i mówił jakie nieszczęście mnie spotkało. Nienawidziłam tego.

Tamtego ranka wstałam dość wcześnie, po czym zeszłam na dół, do kuchni trzymając się specjalnych poręczy, które zainstalował w całym domu mój tata.

- Robisz naleśniki? – zapytałam próbując znaleźć ręką krzesło by usiąść przy stole.

- Skąd wiedziałaś? – odparła mama zaskoczona moją intuicją.

- Już w pokoju wyczułam zapach truskawkowego dżemu, jak i słyszałam skwierczącą lekko patelnie – wyjaśniłam wiążąc w niesforny kucyk moje falowane, rude włosy.

W kuchni odezwały się ciężkie kroki osoby. Od razu poznałam tatę przygotowującego się do pracy. Był on generałem w wojsku, więc cała nasza rodzina była z niego dumna. Nie raz uczył mnie strzelać, a nawet pokazał mi podstawy samoobrony.

Nagle poczułam buziaka na czole na pożegnanie. Potem sądząc po jego rutynie dnia uściskał mamę i na szybko zjadł śniadanie.

Po zjedzeniu naleśników wzięłam talerz do ręki i licząc cztery średniej wielkości kroki ruszyłam przed siebie. Mama chciała mi pomóc, jednak nie miałam zamiaru się zatrzymać.
Po tych paru krokach wystawiłam rękę przed siebie wyczuwając pod opuszkami palców blat kuchenny. Z lekkim uśmiechem położyłam naczynie w zlewie i odwróciłam się ku mamie.
Na pewno była zdziwiona. Jednak trudno mi to określić, gdyż w końcu nie widziałam jej twarzy.

#1 Aqua: Things You Can't SeeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz