Nareszcie czuje się bezpieczna. Mam przy sobie chłopaka, którego kocham. Kochanych przyjaciół. Może i nie mam świetnych relacji z rodzicami, pracoholikami.. No właśnie co do moich rodziców. Nie byli przy mnie, gdy miałam osiemnastkę, bo pracowali przecież. Spędziłam ją wtedy z Karolem i ekipą, nawet film na youtube* był. Nie byli przy mnie, gdy miałam wypadek, pracowali. Po prostu większość czasu pracują. I tyle. Jednakże wczoraj moja mama zadzwoniła do mnie z zaproszeniem na obiad. Nie powiem, zdziwiłam się bardzo. No, ale powiedziałam jej, że przyjadę z moich chłopakiem. Na tę wiadomość nie była chyba za bardzo zadowolona, ale chuj, ważne, że ja jestem szczęśliwa nie?
Właśnie, skoro mówimy już o obiedzie, to dzień przed tym obiadem zostaliśmy zaproszeni na obiad do Ustrzyk dolnych. Dokładnie, do rodziców mojego chłopa. Czy się stresuję? w chuj.-Przemek, co ja mam ubrać? - westchnęłam, pytając chłopaka, który sam wybiera swoje ubranie.
-No nie wiem, co chcesz - stwierdził, zakładając koszulę.
-Zakładasz koszulę? No to może ubiorę sukienkę.. - zaczęłam przeglądać szafę. - No nie mam co ubrać.
-Pokaż - Przemek podszedł do mojej szafy. - Błagam ubierz to - pokazał mi niebieską sukienkę na ramiączkach bez pleców. Była ona w kwiatki, na plecach była wiązana w krzyż.
-Wyglądam w niej za grubo, weź inną - powiedziałam.
-Ty? No chyba nie. Zakładasz ją i koniec kropka - zarządził i wsadził mi sukienkę w rękę. -Kocham cię - uśmiechnął się i cmoknął mnie w usta.
Wyszłam z sypialni i udałam się do łazienki. Ściągnęłam swój dres i założyłam sukienkę. Znaczy no prawie.. Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do Przemka.
-Skarbie, zawiążesz? -zapytałam chłopaka, leżącego na łóżku.
-Jasne - wstał i do mnie podszedł.
Pocałował mnie w szyję, ale po chwili również zawiązał mi sznureczek.
-Dziękii - dałam mu buziaka w policzek.
-Gotowa jesteś? - zapytał chłopak.
-Chyba tak.. - stwierdziłam niepewnie.
-Niunia, nie stresuj się, będzie dobrze - przytulił mnie. - Kocham cię.
Nagle poczułam się źle.
-Czekaj - powiedziałam i pobiegłam do toalety.
Zwymiotowałam.
-Nikola? - zapytał Przemo, przychodząc do mnie. - Jezu, skarbie co się stało? Jesteś cała blada- klęknął przy mnie.
-Nie wiem.
Po chwili, skończyłam wymiotować. Przemek podał mi chusteczki, którymi się wytarłam.
-Co się stało? - zapytał chłopak.
-Musiało mi coś stanąć albo coś niedobrego zjadłam lub ze stresu - wyjaśniłam.
-Może napisze mamie, że nie przyjedziemy dziś? -zaproponował, na co od razu zaprzeczyłam.
-Nie.
Po piętnastu minutach byliśmy już w samochodzie.
-No to mamy trzy i pół godziny jazdy.. - powiedział Przemek.
-Dobrze, że ty kierujesz - uśmiechnęłam się do niego.
-Lubię - zaśmiał się.***
-Przemek, zatrzymaj się, proszę - poprosiłam.
Czułam, że zaraz zwrócę dzisiejsze śniadanie.
-Co się dzieje, skarbie? - zapytał przejęty.
-Chyba się zatrułam..
-Kurwa, nie ma gdzie stanąć - rzekł delikatnie spanikowany chłopak.
-Jebać - sięgnęłam do tyłu po worek.
Zwymiotowałam. Znowu.
-Zatrzymam się, jak będzie gdzie - oznajmił chłopak.
Przytaknęłam.***
-Słońce, dojechaliśmy - delikatnie szturchnął mnie mój chłopak.
Przebudziłam się i przetarłam oczy.
-Jak się czujesz? - zapytał, kiedy byłam już bardziej świadoma.
-Brzuch mnie troszkę boi, ale jest okey -oznajmiłam.
Chłopak się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło.
Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu. Przed wejściem złapałam chłopaka za ręke.
-Nie stresuj się - zaśmiał się.
Zapukaliśmy do drzwi. Po kilkunastu sekundach otworzyła nam niska blondynka. Mama Przemka.
-Przemuś, skarbie -panie przytuliła go do siebie mocno.
Jak już odczepiła się od niego spojrzała na mnie.
-Ty pewnie jesteś Nikola - uśmiechnęła się szeroko i również mnie przytuliła. - Barbara*
Mama chłopaka zaprosiła nas do środka. Udaliśmy się do salony, gdzie był ojciec chłopaka - Piotr.
Przywitaliśmy się. Po krótkiej rozmowie, pani Barbara udała się do kuchni. Stwierdziłam, że pójdę jej może pomóc.
-Pomóc w czymś, Pani? - zapytałam, wchodząc do kuchni.
-O skarbie, mogłabyś pozanosić talerze i sztućce do jadalni?
-Jasne - uśmiechnęłam się.
Salon był połączony z jadalnią, więc wiedziałam, gdzie iść. Wzięłam talerze, które zaniosłam na stół. Tak samo zrobiłam ze sztućcami. Jak już zaniosłam rzeczy, wróciłam do kuchni.
-Dziękuję - uśmiechnęła się do mnie Pani Basia.
Uśmiechnęłam się.
-Może pomóc w czymś jeszcze? - zapytałam.
-Nie, dziękuje, możesz iść do chłopów.
Uśmiechnęłam się i poszłam do salonu.
-O czym rozmawiacie? - zapytałam, siadając obok Przemka.
-A o niczym - wytknął mi język, Przemek.
Chwile później usłyszeliśmy głos rodzicielki Przemka, abyśmy przyszli do stołu. Także wszyscy udaliśmy się do stołu.
-Siadajcie i jedzcie - powiedziała Pani Barbara.
Usiedliśmy wszyscy.
-Smacznego.
Zaczęliśmy jeść.
-Bardzo dobre - powiedziałam uśmiechnięta w stronę kobiety.
-Starałam się - uśmiechnęła się.
Zajadaliśmy się pyszną zapiekanką makaronową z kurczakiem. Trzeba było przyznać, kobieta gotuje świetnie.
Kiedy już zjedliśmy, pomogłam posprzątać stół.
-Czym się zajmujesz? -zapytał tata chłopaka.
-Jestem menadżerką projektu Genzie -uśmiechnęłam się niepewnie.
-Ładnie.
-Może opowiesz coś o sobie po prostu, nie będziemy cię męczyć pytaniami - powiedziała mama mojego chłopaka.
Złapałam pod stołem rękę Przemka i ją ścisnęłam.
-No ja już Państwo wiedzą nazywam się Nikola Wiśniewska, w czerwcu skończyłam 22 lata, jestem menadżerką Genzie, jak już wspominałam. Alkohol piję bardzo rzadko - oznajmiłam.
Nie mam pojęcia co im więcej mogę powiedzieć. Jeśli powiem coś nie tak? Może już powiedziałam. Cholera jasna.
-Wiśniewska? Jesteś siostrą Karola? Tego całego Friza? - zapytał tata chłopaka.
-Niee, jestem jego bliską kuzynką. Mój tata to jest brat jego taty - wyjaśniłam.
Wtedy poczułam się źle. Momentalne zbladłam.
-Przepraszam, gdzie jest toaleta? - zapytałam.
-Korytarzem w prawo i pierwsze drzwi - wyjaśnił starszy mężczyzna.
Od razu wstałam i się tam udałam. Zaczęłam wymiotować.
-Nikola? Znowu?- zapytał zmartwiony Przemek, wchodząc do łazienki.
-No..
Chłopak klęknął przy mnie i wyszeptał do ucha:
-Może pojedziemy do domu?
-Przemek, przepraszam..
-Nie masz za co przepraszać tak?
-Zepsułam kolację..
-Nie zepsułaś, skarbie - uśmiechnął się do mnie. -A teraz się wycieraj.
Chłopak podał mi papierowy ręcznik, którym się wytarłam. Umyłam jeszcze dokładnie twarz.
-Jezu, co się stało? - zapytała pani Basia, wchodząc do pomieszczenia.
-Źle się poczułam - uśmiechnęłam się słabo, wstając.
-Przemuś, możesz nas zostawić? - poprosiła mama chłopaka.
Chłopak kiwnął głową i wyszedł.
-Skarbie, może ty w ciąży jesteś? - zapytała od razu.
-Nie, to niemożliwe - kiwnęłam, przecząco głową.
-Na pewno? Wiesz, że możesz ze mną porozmawiać - położyła mi rękę na ramieniu. - Robiłaś test?
-Nie, ale nie jestem w ciąży.
-Skarbie, długo już tak wymiotujesz?
-Od dzisiaj..
-A kiedy miałaś ostatnio okres?
-A który dzisiaj mamy?
-Dwudziesty trzeci.
-No to siódmego.
-Może to trochę intymne pytanie, ale kiedy ostatnio ty i Prze-
-Kilka dni temu - delikatnie się zarumieniłam. Ugh.
-Kochana, jak wrócicie do domu, zrobicie test tak?
Przytaknęłam na jej słowa.
-Dobrze, chodźmy już.
Wyszliśmy z toalety i poszłyśmy usiąść.
-Jak się czujesz? - zapytał Pan tata.
-Już dobrze.***
-Naprawdę mamo, będziemy się już zbierać - powiedział Przemek do swojej rodzicielki.
-Skoro musicie.
Pożegnaliśmy się z rodzicami chłopaka i wyszliśmy z domu. Chłopak wziął mnie pod ramię i powiedział:
-Kocham cię.
Weszliśmy do jego samochodu. Chłopak po chwili ruszył spod bloku. W międzyczasie założyłam na siebie dresy, a następnie ściągnęłam sukienkę, zostając w staniku.
-No takie widoczki to ja lubię - zaśmiał się cwano, a ja walnęłam go sukienką, którą trzymam w ręce. - No ała.
Zaśmialiśmy się oboje.
Założyłam na siebie T-shirt chłopaka.
-Wiesz, że lubię jak nosisz moje ubrania? - zapytał z uśmiechem.
-Wiem - uśmiechnęłam się szeroko.
Mniej więcej w połowie drogi chłopak zapytał:
-Właściwie, o czym rozmawiałyście z mamą?
-Opowiem ci w domu - powiedziałam niepewnie. - A właśnie, mógłbyś zajechać do apteki?
-Jasne, ale coś się stało? - również zapytał.
-Niee, wezmę tylko leki na wymioty - wymyśliłam szybko.
-No dobra.
Jechaliśmy jeszcze około godzinę, gdy Przemek zatrzymał się przy aptece.
-Zaraz wrócę - powiedziałam, wysiadając z auta.
Skierowałam się do sklepu.
-Dzień dobry- powiedziałam, wchodząc.
-Dzień dobry - odpowiedziała ekspedientka.
-Poproszę trzy testy ciążowe, najlepiej te najbardziej skuteczne - powiedziałam.
-Dobrze - podała mi trzy pudełka. - To będzie 41.97
-Poproszę jeszcze siatkę - poprosiłam.
-Razem 42.56.
Zapłaciłam kobiecie i wyszłam z siatką z apteki. Wróciłam do samochodu.
-Kupiłaś? - zapytał chłopak od razu, gdy wsiadłam.
-Tak.***
Weszliśmy do domu. Od razu skierowałam się do toalety, zwymiotować. Jak już skończyłam udałam się do salonu.
-No to o czym rozmawiałyście z moją mamą? - zapytał chłopak, siedząc na kanapie.
-Um - zaczęłam, bawiąc się palcami.
-Skarbie? - zapytał, przysuwając się bliżej. -Możesz mi powiedzieć.
Zaczął gładzić moje ręce swoim kciukiem.
-Rozmawiałyśmy o.. - przełknęłam ślinę.
-O..?
-O ciąży.. - powiedziałam i spojrzałam na czubki swoich palców u stóp.
Chłopak wstał.
Cholera jasna.
-Przemek..
-Nie, Nikola - kucnął przy mnie. - Kocham cię i jeśli będziesz w ciąży poradzimy sobie tak? Pomogę ci.
Spojrzałam na niego ze łzami w oczach. Delikatnie się uśmiechnęłam.
-Nie byłaś w aptece po leki na wymioty, prawda? - kiwnęłam, przecząco głową.
-Byłam po testy..
-No to rób - uśmiechnął się szeroko i cmoknął mnie w usta.
Poszłam do toalety z testami. Zrobiłam pierwszy, potem drugi i trzeci.
*****
NO ELO
Teraz pytanie. Chcielibyście, żeby ona była w ciąży?
Akcja jest taka, że sama nie wiem co będzie dalej elo.
sory za błędy elo*- powiedzmy, że był taki film
**- nie wiem jak mają jego rodzice na imie xd
CZYTASZ
Forbidden love//Genzie
Fanfiction❗KSIĄŻKA NIE MA NA CELU NIKOGO URAZIĆ❗ TO WSZYSTKO TO TYLKO FIKCJA, NIC NIE BYLO NA PRAWDĘ, JAK KTOŚ KTO WYSTĘPUJE W KSIĄŻCE TO PRZEPRASZAM SERIO XDD Ona, nowa, druga menadżerka projektu Genzie. On, operator? a może uczestnik projektu? Czy coś ich p...