1

360 28 2
                                    

Tego dnia chciałam wyglądać w miarę dobrze. Co prawda nie idę nie wiadomo gdzie ale w końcu postanowiłam poszerzyć kontakty z Robin. Zdarzało się, że gadałyśmy na spotkaniach lub w szkole (zajmuję się szkolną gazetą w liceum, a Robin gra w orkiestrze) podczas specjalnych wydarzeń. Wybrałam moją ulubioną jasno-różową spódnicę i lawendową koszulkę. Włosy postanowiłam zostawić jak są. Lubię gdy mi się puszą, rysy mojej twarzy nie są wtedy tak widoczne. Po zjedzeniu śniadania kierując się do drzwi, narzuciłam błękitną chustę na szyję i białe kozaki, a następnie ruszyłam w stronę Family Video Store.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

W końcu dojadając śniadanie i zbliżając się do celu zetknęłam się ze Steve'em wchodzącym do środka.
- A ty spóźniony? Jak zwykle?- zadrwiłam z chłopaka
-Wcale nie jak zwykle! Musiałem jeszcze podwieźć Dustina do szkoły- Odparł speszony.
-A no tak, zapomniałam o twoich dzieciach- zachichotałam lekko. W końcu weszliśmy razem do sklepu.
-Nareszcie ofermo, wiesz z czym musiałam się tu zmagać?- Za ladą stała Robin w ciemnobrązowych ogrodniczkach i fioletowo-bordowej koszuli flanelowej. Włosy miała spięte w niezdarnego koka, fryzura odsłaniała jej łagodną, pokrytą piegami twarz.- A teraz chodź i obsłuż nową klientkę. - spojrzała prosto na mnie. - Nancy! Rzadko się widujemy! Przyszłaś coś kupić?
-Emm tak, chciałam obejrzeć jakiś spokojny film romantyczny- odpowiedziałam nieśmiało.
-Jasne, Steve pomóż koleżance. - Zwróciła się do swojego współpracownika. Na początku myślałam czy coś więcej ich łączy, ale Steve wciąż zarywa do innych lasek, więc nie sądzę aby to było coś więcej niż przyjaźń.
- Oo nie, ja się nie znam na romansach. Ty idź a ja się zajmę następną panną. - Stwierdził po czym spojrzał na blondynkę za mną.
-Niech ci będzie, chodź Nance- Spojrzała się na mnie z uśmiechem i poprowadziła do działu z komediami romantycznymi. Poczułam ciepło na twarzy, to pewnie tylko przez duszne powietrze w budynku.
-Hmm o, ten jest dość popularny. - Powiedziała po chwili zastanowienia i wskazała na tytuł.
-Zastanowię się i dam ci znać- Odparłam, a dziewczyna tylko się uśmiechnęła pokazując zęby. W końcu wybrałam jakiś film romantyczny i przygodowy. Może mój brat zechce go ze mną obejrzeć. Podeszłam do kasy i odezwałam się.
-Robin, słuchaj. Może chciałabyś się ze mną spotkać na kawę? Brakuje mi ostatnio towarzystwa a ty wydajesz się na bardzo towarzyską osobę- Zaproponowałam niepewnie.
-Oo dzięki, i jasne. Chętnie pójdę z tobą na kawę. - powiedziała po czym zbliżyła twarz w moją stronę. Poczułam jak się lekko rumienię. Robin kontynuowała szeptem. - Ja naprawdę lubię towarzystwo Steve'a, ale jego ciągłe gadanie o cyckach i laskach, które przeleciał jest już męczące.- Zaśmiała się i obie spojrzałyśmy na Steve'a.
-To pasuje ci jutro o 13.00?- Spytałam
-Pewnie, akurat w niedziele mam wolne- Odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Posłałam jej miłe spojrzenie i wyszłam ze sklepu ogromnie zadowolona z sukcesu. W drodze do domu przypomniałam sobie o liście, który miałam napisać do Jonathana, ale ten ostatnio w ogóle do mnie nie pisze. Podobno poznał jakiegoś Argyle'a i teraz ciągle z nim przebywa. Mój brat wkrótce wybiera się do Kalifornii odwiedzić Willa i El, więc może wtedy dowiem się co zajmuje mojemu chłopakowi tyle czasu. Po przekroczeniu progu domu zrobiłam sobie herbatę malinową i zaczęłam przeglądać katalog. Niestety nie mogłam się skupić myśląc o jednej osobie.

Jej Troskliwy Głos >> *. Ronance.*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz