Rozdział 14

207 21 28
                                    

-Nancy?! - W drzwiach pojawiła się postać odziana w nie zapiętą koszulę flanelową nałożoną na biały T-shirt. Był to oczywiście mój były chłopak.- Co ty wyprawiasz?!

-Cholera. - Odsunęłam się od Robin w prędkości światła.

-Co się tu dzieje? - W drzwiach usłyszałam niewyraźny głos mamy. - Co to za krzyki.

-Nic takiego pani Wheeler!- Uspokoiła ją Robin.

-No dobrze.. - Powiedziała i odeszła trzymając kosz z praniem.

-Czy wy... Wy jesteście... - Zająkał się Jonathan.

-Tak, chodzimy ze sobą. Ale błagam cię nie mów nikomu. Nikomu! - Martwiłam się jak zareaguje. Co prawda jego młodszy brat jest gejem, ale to całkowicie inna historia.

-Ale wy jesteście dziewczynami. Znaczy... rozumiem to, ale Nancy? Nie sądziłem, że okażesz się lesbijką.

-Nie jestem nią. W sensie, podobają mi się i dziewczyny i chłopacy, ale nie mam pojęcia jak to się nazywa. - powiedziałam.

-Biseksualizm. - Odezwała się moja dziewczyna. Spojrzałam na nią pytająco. - Biseksualizm, pociąg do obu płci. Nie wiele osób o tym wie.

-Oh dzięki Rob. - Cmoknęłam ją w policzek i pogładziłam jej dłoń. Zazdrość w oczach Jonathana dało się wyczuć na kilometr. Nie przejmowałam się ani trochę.

-Ja lepiej już pójdę. A i, bądźcie ostrożne. - Wymamrotał chłopak kierując się w stronę wyjścia. Chwilę milczałyśmy.

-Myślisz, że komuś wygada? - Spytała niepewnie Robin.

-Nie sądzę, pomimo tego co zrobił, potrafi dotrzymać obietnicy. - Uspokoiłam ją.

-Nie sądzisz, że powinnyśmy powiedzieć twoim rodzicom o związku? - Zasugerowała dziewczyna. Jakiś czas temu się nad tym zastanawiałam.

-Sama nie wiem. - Odparłam po chwili zastanowienia. - Mój tata źle by to zniósł, a mama by chyba oszalała. - Chociaż w sumie to mam pewien pomysł.

  
                              **

Gdy Mike był w łazience, razem z Robin zeszłyśmy do piwnicy zastając tam Willa. Spojrzał na nas pytająco.

-Witaj Will. Słyszałam już o twojej orientacji i wszystkim i.. - zaczęłam

-Nie chcę o tym rozmawiać. Jak chcecie się ze mnie śmiać to proszę bardzo. - Biedny, musiał się spotkać z wieloma wyzwiskami.

-Nie chcemy się z ciebie śmiać. - Powiedziała Robin. - Jestem taka jak ty. Tylkoo z dziewczynami. - Podeszła bliżej do chłopaka obejmując go ramieniem.

-Serio..?- Zrobił wielkie oczy.

-Tak, a Nancy to moja dziewczyna. Niespodziankaa.- Zaśmiałyśmy się razem. Ah, gdyby Will widział swoją twarz. Byers uśmiechnął się łagodnie.

-Cieszę się, że nie jestem jedyny. Ale dlaczego mi to mówicie? -

-Bo chcemy abyś czuł się bezpiecznie. Twój brat i Mike też wiedzą. - Odparłam.

-Gratuluję wam. - Will był naprawdę przemiłym chłopcem. Zawsze wspierał Mike'a.

-Chciałyśmy też abyś nam poradził. - Przeszłam do sedna.

-W czym? - Popatrzył się zaciekawiony.

-Jak powiedziałeś wszystkim o tym kim jesteś?-

-Właściwie to moja mama coś podejrzewała. Nie miałem innego wyboru niż wyznać jej całą prawdę. Zaakceptowała mnie. Powiedziała, że zawsze będzie mnie wspierać. Kocham ją całym sercem.- Jego słowa mnie poruszyły. Ja również kocham moją mamę, ale co jeśli wyrzuci nas z domu? - Myślę, że powinnyście się ujawnić jak będziecie gotowe. Możecie nawet napisać list i go przekazać.

-Ten list to wcale nie zły pomysł. - Przyznała Buckley.

-Też tak sądzę. - przytaknęłam. - To co, idziemy?

-Jasne. - Po tym podziękowałyśmy Willowi i zasiadłyśmy razem przy biurku nad kartką papieru.

Droga mamo i tato.

Razem z Robin mamy coś ważnego do ogłoszenia. Pamiętasz jak rozmawiałam z tobą na temat tego "chłopaka", która mi się podoba? To właśnie Robin. Jesteśmy razem naprawdę szczęśliwe. Buckley jest wspaniałą dziewczyną, zasługuje na cały świat. Więc proszę was, zaakceptujcie. Nikogo naszym związkiem nie krzywdzimy, nikomu nie przeszkadzamy. Kocham was.

Pani i panie Wheleer.

Jako dziewczyna waszej córki obiecuję o nią dbać jak najlepiej. Kocham ją nad życie, a ona kocha mnie. Bardzo też dziękuję za możliwość noclegu, mam nadzieję, że nie przeszkodziłam w niczym. Tak więc ja i pańska córka jesteśmy w szczęśliwym związku.

Kocham was, Nance, z uszanowaniem, Robin Buckley.

-Cholera, stresuję się. Nie damy rady. - Głos powoli mi się łamał. Nie byłam gotowa.

-Hej, kochana, spokojnie. Też się stresuję, ale jesteśmy w tym razem. - Chwyciła mnie za rękę i ucałowała w czoło. Chwyciłam napisany list do ręki i obie zeszłyśmy do salonu. Mama siedziała już w piżamie oglądając oglądając telewizję, a tata jak zwykle chrapał w fotelu.

-Mamo? Tato? - Na moje słowa oboje spojrzeli się w naszą stronę. Czułam jakbym miała zaraz eksplodować.

-Coś się stało dziewczyny? - Spytała mama.

-Mam wam coś.. Mamy wam coś do powiedzenia. - Przekazałam list w ręce rodzicielki. Razem z tatą zaczęli przesuwać wzrokiem po treści. Czułam, że zaraz się popłaczę. Robin chyba wyczuła mój niepokój. Zahaczyła palcem o mój i spojrzała kontem oka. Opanował mnie spokój. Nie potrwało to jednak zbyt długo.

-Co to ma znaczyć... - Wymamrotał tata. - Jak to razem?!

-Ted, spokojnie. - Powiedziała kobieta. Tata jednak nie posłuchał.

-Odejdź od mojej córki dziwaczko! Co ty z nią zrobiłaś?!- Podszedł do Robin odpychając ją ode mnie.

-Ted! -

-Tato!! -

-P-przepraszam j-ja...- Robin była przerażona, nie mogłam pozwolić aby ktoś ją skrzywdził.

-Zostaw ją!!! Natychmiast! - Krzyknęłam. - Ja ją kocham! Spróbuj ją tylko dotknąć! - Tata odsunął się z tym swoim wzrokiem na wyjebkę. Mama podeszła do nas zapłakana.

-Wynoś się stąd. Nie pozwalam ci się zbliżać do mojej córki, nigdy więcej. - To co powiedziała kompletnie mną wstrząsnęło. Mówiła to z takim spokojem. Spojrzałam pełna łez na twarz swojej dziewczyny. Wyglądała na zdruzgotaną. Bez słowa wybiegła z domu, a ja za nią.

-Nancy!- Zignorowałam krzyk mamy.

-Robin stój! Nie masz swoich rzeczy! - Wrzasnęłam. Buckley się zatrzymała. Odwróciła się w moją stronę, a ja rzuciłam się na nią zapłakana. Pocałowałam ją z naciskiem.

-To moja wina. Przepraszam, wszystko zepsułam. Namawiałam cię do tego listu i.. - uciszyłam ją kładąc palec na jej ustach.

-Nic złego nie zrobiłaś. To przez tych moich tradycyjnych, głupich rodziców. - Złagodziłam jej zmartwienia jak tylko mogłam.

-Ale co my teraz zrobimy? Nie mogę tam wrócić, ty również. Jesteśmy po prostu w czarnej dupie.

No właśnie, co my teraz zrobimy?

                             ~×~

To się porobiło. Wiem, wiem, strasznie naciągane. Ale musimy mieć nadzieję, że wszystko kończy się dobrze. Przykro mi się pisało to zakończenie. A tak z innej beczki, napisałam rozdział trochę szybciej, gdyż naszła mnie mała wena. Dziękuję też za wszystkie miłe komentarze! To co, do następnego. Miłego dnia/wieczoru!!

Jej Troskliwy Głos >> *. Ronance.*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz