Po długim spacerze do galerii, w końcu ujrzałam jej mury. W środku trochę się zmieniło. Nie było już fontanny na środku, a zamiast tego, dość kiczowaty posąg burmistrza Hawkins. Czekałam chwilę na swoją nową koleżankę i po chwili usłyszałam charakterystyczny głos. Głos tak bardzo ubóstwiany przeze mnie.
-Cześć Nancy! - Podeszła do mnie piegowata dziewczyna.
-Hej Robin.- Podałam jej rękę, a ona zamiast chwycić ją, rzuciła się na mnie z uściskiem. Poczułam jak się rumienię. Może to po prostu podekscytowanie ze względu na to, że mało się przytulam, może coś więcej. Ta chwila trwała dla mnie wieczność. Czas i ludzie stali w miejscu, a ja tylko czułam ciepły dotyk dziewczyny. Niestety nic nie trwa wiecznie i zaraz ramiona Robin zeszły z moich pleców.
-To gdzie idziemy? Może na lody? Pewnie już wiesz ale pracowałam w Ahoy i sporo się tam działo, szczególnie jak gang panny Sinclair codziennie przychodził i próbował każdego smaku lodów. Albo jak tłumaczyliśmy kod ruskich razem z Dustinem i Steve'em. W ogóle słyszałaś o tych pączkach które są niedaleko sklepu, w którym pracuję?- Nawijała moja koleżanka na jednym oddechu. Może wydawać się to irytujące, ale dla mnie słuchanie tonów jej uroczego głosu jest tak hipnotyzujące. To jakby anioł lub nimfa śpiewała by mi dzień w dzień. W końcu zatrzymałyśmy się obok miejsca, gdzie kiedyś stała lodziarnia Ahoy.- Dziwne, co to za miejsce?
-To chyba jakaś kawiarnia. Ale nie widzę tu lodów. - Powiedziałam dość zdziwiona. Robin wyglądała na przygnębioną, ale zdecydowałyśmy się na spróbowanie nowej budki.
-Może kawę? Albo smoothie? Ahh nie umiem zdecydować. - spanikowała.
-Może jedna weźmie kawę, a druga smoothie? Tak będzie nam łatwiej spróbować. - Wymyśliłam
-Ty to masz łeb Nancy. - Pochwaliła mnie z chichotem. I tak zrobiłyśmy. Po zamówieniu klapnęłyśmy przy jednym ze stolików i z niecierpliwością czekałyśmy na zamówienie.
-Cieszę się, że mam jakąś koleżankę. O ile można nas tak nazwać heh. - Zaczęłam temat.
-Jasne! Może nawet przyjaciółkami? Cóż, jesteś moją jedyną, albo nawet pjerwszą damską znajomą. Jak dotąd przyjaźniłam się tylko ze Steve'em i ewentualnie z jakimiś ludźmi ze szkoły. Ale nigdy z nikim nie rozmawiałam o babskich rzeczach. - Zwierzyła się dziewczyna.
-Może pójdziemy na jakieś babskie zakupy?- Zaproponowałam. Niestety chyba powiedziałam coś źle. - Coś nie tak?
-Nie, niee. Tylko.. Na nic mnie nie stać. Nie należę do zamożnych rodzin, wręcz przeciwnie. - Powiedziała przygnębiona. Zmartwiło mnie to.
-Ale ty się nie masz czym martwić. Ja zapłacę. Mam dużo oszczędności. - Oby się zgodziła.
-Ale nie- Przerwałam jej
-Nalegam. - Nie dałam za wygraną.
-Okeej niech ci będzie- Zaśmiała się.
Podczas naszej rozmowy przyszło nasze zamówienie. Wybrałyśmy jeszcze do tego ciastko jabłkowe. Wymieniałyśmy się smoothie i kawą aż w końcu cały stół zabłyszczał pustką. Po zapłaceniu rachunku skierowałyśmy się do najlepszej jakości sklepu odzieżowego. Robin wyznała, że jeszcze nigdy nie była w takim miejscu na co ja zaciągnęłam ją do działu uniwersalnego. Dziewczyna wybrała ciemno-szarą koszulę, zieloną kurtkę, szarawe spodnie i czarny lakier do paznokci. Ja wybrałam żółty pasek, różową koszulkę i dwie jasne spódnice. Nasze style bardzo się różniły. Dziewczyna podążyła za mną do przebieralni. Gdy wyszłyśmy z nich jednocześnie przed oczyma stała piękna, wręcz idealna sylwetka Buckley. Wybrane przez nią ubrania pasowały jak ulał. Poczułam ostre rumieńce na twarzy, jednak tym razem nie znalazłam na nie wytłumaczenia.
-Nance? Jesteś tam? - Z transu wyrwała mnie wyższa.- Więc jak wyglądam?-
-Anmm-- świetnie! Do twarzy ci w tych spodniach, a ja? -
-Anielsko! - Znowu puściła do mnie oczko. Teraz gorąc poczułam w całym ciele.- To jak, kupujemy?.
-Tak, tak!- Ruszyłyśmy do kasy z całymi zakupami. Dokupiłyśmy jeszcze jasno-różowy lakier.
**
Chodząc tak po galerii postanowiłyśmy wpaść do mojego domu. Zaprowadziłam gościa na górę do mojego pokoju i zrobiłam jakąś herbatę. Wchodząc zastałam Robin oglądającą wszystkie moje plakaty i pozytywkę.
-Jaka mała baletnicaa!! - Z zafascynowaniem patrzyła na tańczącą figurkę.
-Dziwne, że jeszcze działa. Ma już z 5 lat.- Oznajmiłam.- To malujemy te pazurki?
-Ok!- Zgodziła się natychmiastowo.
Usiadłyśmy razem na łóżko i wyciągnęłyśmy lakiery, które wcześniej zostały przez nas zakupione. Malowałam dziewczynie paznokcie ze skupieniem. Czułam jej wzrok na sobie. Trzymałam jej gładką dłoń, na której również znajdowały się pojedyncze piegi. Czarny lakier doskonale wpasował się w jej styl. Gdy skończyłam podniosłam wzrok i nastała całkiem niezręczna cisza. Patrzyłyśmy się w swoje oczy jak w szlachetne klejnoty. Na mojej nodze cały czas spoczywała ręka znajomej. Przerwałyśmy to wszystko gdy lakier z pędzelka skapnął na moją pościel.
-Kurw- cholera! - Nie lubię przeklinać, zwłaszcza w obecności innych ludzi.
-P-pomogę ci! Czekaj.- Zerwała się Robin.
-Niee spokojnie, wezmę ją do łazienki. Poczekaj chwilę. - Wsadziłam poszewkę od pościeli do wanny i wróciłam do pokoju. Następnie Robin wzięła różowy lakier i zaczęła malować paznokcie mi.
-Przepraszam nie jestem w tym dobra. Strasznie ciężko mi się skupić na jednej rzeczy i nie lubię stać w miejscu, więc jak będzie krzywo to możesz sobie sama pomalować i- Przerwałam jej monolog.
-Spokojnie, jest dobrze.- Powiedziałam z lekkim uśmiechem, na co ona odpowiedziała mi tym samym.**
Co to był za dzień. Straciłyśmy poczucie czasu i na zegarze ukazała się godzina 20.00. Dałam Robin moje piżamy, gdyż zdecydowałyśmy się na nocowanie. Jej rodzice wyjechali także nie było żadnego problemu. Mike wciąż był u chłopaków, tata spał na fotelu, a mama z Holly pojechały do babci. Gdy tata śpi to tak jakbyśny były same w domu. Ukradłyśmy z kuchni przysmaki i picie. Wzięłam sok malinowy w małej buteleczce i wodę do zalania. Zajadając się i pijąc sok śmiałyśmy się z różnych rzeczy. Nagle czułam straszne trzęsienie w głowie i rozdwajanie przed oczami. Robin tak samo.
-Czujesz to co jA? - Zapytała dziewczyna z podkreślonym "a" na końcu.
-Taahahaak- Odpowiedziałam krzywo i trochę chichocząc. Po czym obie zaczęłyśmy się mocno śmiać. Wzięłam buteleczkę od soku i powąchałam. Zamiast malin poczułam tam ostry zapach wódki.
-To wódka z malinami jakaaahhaś. - Oznajmiłam i znowu śmiałyśmy się jak głupie. Ucichłyśmy. Nagle Robin wyskoczyła z dziwnym pytaniem.
-Lizałaś się kiedyś z laską? PhhhHahha-
-Nieeehheh- Powiedziałam.
-Też nie. A chciałabym hshjahahja- Coś nowego.
-W sumie to fajne by to było phhhah- nasze rechoty zaczęły brzmieć coraz dziwniej. Leżąc na podłodze spojrzałyśmy się na siebie.
-ŁASKOTKII- Krzyknęła i niespodziewanie skoczyła na mnie łaskocząc. Śmiałam się niemiłosiernie i prosiłam aby przestała, ale ta nie miała litości. Chwilę potem przestała. Leżałam na podłodze, a ona się na mnie położyła jak na łóżeczku. Bez świadomości obie tak zasnęłyśmy. Obudziłam się już bardziej trzeźwa. Na sobie wciąż czułam ciężar dziewczyny. Szczerze mówiąc, pomimo tej wpadki z wódką, noc była niezapomniana. Nigdy się tak dobrze nie bawiłam. Nie ważne, że nie znamy się dobrze. Wiedziałam, że chcę spędzić z nią jak najwięcej czasu się da. Zdjęłam z siebie dziewczynę i położyłam się obok niej uśmiechnięta.************************************
No, noo coś się zaczyna dziać. Ciekawe kiedy Nancy przejrzy na oczy. Myślicie, że zerwie z Jonathanem i zrobi pierwszy krok? Może to będzie Robin? Poznajecie z jakiej książki wzięłam moment z "sokiem malinowym"? Następny rozdział postaram się wstawić jak najszybciej się da. Miłego dnia/wieczoru!!
CZYTASZ
Jej Troskliwy Głos >> *. Ronance.*
Fanfic[ZAWIESZONE] Nancy zmaga się z dziwnym uczuciem. Odkąd poznała Robin- przyjaciółkę jej byłego chłopaka - nie umie wydostać jej twarzy i głosu z myśli. Tak się składa, że już niedługo ma ponownie się z nią spotkać, a może nawet zaprzyjaźnić.