Następnego ranka, tak jak przeczuwała, Julka obudziła się z potwornym bólem głowy. Cieszyła się,
że rano ma tylko jeden wykład, który spokojnie mogła ominąć. Po cholerę wczoraj wzięła z
przyjęcia tę butelkę? Teraz ma za swoje. Nagle znieruchomiała przypominając sobie strzępy
wczorajszego wieczoru: ucieczkę od ojca, zdradę Wiktora, stanie na moście i spotkanie...O mój
Boże. Dlaczego musiał to być właśnie on? Starała się przypomnieć sobie jak najwięcej, odtworzyć
wszystkie szczegóły, ale pamiętała tylko poucinane luźno fragmenty: jego prośba o zejście z mostu,
jej wybuch śmiechu, śpiewanie w aucie, zgubienie pantofla...Podsumowując nie mogła zaprzeczyć,
że nieźle się wydurniła. Dlaczego los musi być dla niej taki okrutny? Dlaczego z tysięcy osób które
mogły przejeżdżać tamtą drogą trafiła na niego? Czy nawet przeznaczenie sobie z niej kpi?
Gdy po północy Andrzej wrócił do domu, na jego ustach nadal błąkał się dziwny uśmieszek. Sam
nie wiedział dlaczego, na wspomnienie Julii Barańskiej staje się jeszcze szerszy. Przypomniał sobie
jej zachowanie w aucie, ich nielogiczną rozmowę spowodowaną wypiciem przez nią zbyt dużej
ilości alkoholu. Starał się zrozumieć dlaczego właściwie jej pomógł i był miły. Przecież jeszcze
kilka godzin temu na przyjęciu...pokręcił głową zdejmując marynarkę i krawat. Czemu nie zostawił
jej po prostu na pastwę losu? Przecież sama kilkakrotnie podkreślała, że da sobie radę. Przecież
miał się na niej zemścić, a dzisiaj zaproponował nawet sojusz. I nagle zrozumiał wszystko. On
polubił tę dziewczynę. Tak po prostu. Lubił ją już wtedy gdy założył się z Marcinem. To dlatego źle
się czuł zwodząc ją. Podświadomie wyczuwał, że była inna: jakaś bardziej krucha i delikatna choć
udawała twardzielkę. Wchodząc pod prysznic myślał o tym, że jednak może i uda im się dogadać.
W końcu może nawet się zaprzyjaźnią. Dopiero leżąc w łóżku przypomniał sobie, że miał jechać z
Marcinem na imprezę.
Następnego dnia zobaczył ją po południu niedaleko uczelni. Była wyraźnie czymś zdenerwowana
rozmawiając z kimś przez telefon. Andrzej rozważał czy nie zatrzymać się i z nią nie porozmawiać,
ale w końcu uświadomił sobie absurdalność tych myśli. Poza tym, był właśnie z Marcinem i nie
miał zamiaru później tłumaczyć się mu dlaczego to zrobił.
– Ty, właśnie.- zaczął Zebrydowski- Wiem już dlaczego przegrałeś zakład.
– Hm?- mrugnął Andrzej kompletnie nie wiedząc o co chodzi.
– No z tą całą Barańską. Widzisz?- wskazał na nią palcem niezbyt dyskretnie. Sławiński
natychmiast opuścił mu dłoń.
– Co ty wyprawiasz? Chcesz żeby cię zobaczyła?
– Nieważne. Chce ci tylko powiedzieć, że jest zajęta.
– Co?
– No ma chłopaka- Marcin zaśmiał się- I to jakiego, mówię ci. W życiu nie widziałem takiego
CZYTASZ
Zakochany klaun ✔
Teen Fiction"Kiedy nie czekasz na miłość , ona niespodziewanie przychodzi" (Opowiadanie nie jest kontynuacją "Od nienawiści do miłości", ale występują tam bohaterowie z opowiadania)