Gdy Julka pogodziła się z Andrzejem nareszcie poczuła się szczęśliwa i wolna od wszelkich
zmartwień. Oczywiście nie zniknęły jej wszystkie obawy, ale teraz przynajmniej uczyła się czym
jest prawdziwe zaufanie. Będąc w pracy myślała o tym, że powinna wreszcie przyzwyczaić się do
tego, że inne dziewczyny teraz lub w przyszłości zainteresują się jej chłopakiem: było to całkiem
naturalne, w końcu był bardzo przystojny. Teraz lepiej rozumiała już zazdrość Sławińskiego o
Wiktora: dla niej to był tylko przyjaciel i nigdy nie wyobrażała sobie nawet, że mogłaby stworzyć z
nim inną niż platoniczną więź. Nawet po tym, co wyznał jej ostatnio. Do tej pory czuła się
niezręcznie na samo to wspomnienie.
Po pracy Andrzej czekał już na nią na parkingu. Była tym mile zaskoczona, bo zazwyczaj kończył
pracę godzinę później niż ona.
– Cześć, Baranku- przywitał się z nią szybkim pocałunkiem. Potem delikatnie ją objął.
– Witaj. Skończyłeś dziś wcześniej?
– Nie, zwolniłem się. Cieszysz się?
– Bardzo- odparła z uśmiechem.- Więc co będziemy teraz robić?
– Nie wiem czy to ci odpowiada, ale pewien mężczyzna bardzo się za tobą stęsknił i kazał cię
do niego przyprowadzić- spojrzała na niego z konsternacją.
– Ach, masz na myśli Kacpra?- spytała domyślnie. Skinął głową- Oczywiście, że tak. Choć
mam nadzieję, że się na mnie mocno nie gniewa.
– Na ciebie? Było mu trochę przykro, ale darzy cię miłością tak czystą i bezinteresowną...-
odrzekł z całym patosem na jaki było go stać-...,że gotów jest ci wszystko wybaczyć.
– Nie pajacuj. Lepiej już jedźmy. I po drodze zatrzymaj się w jakiejś cukierni. Chyba będę
musiała czymś mu to zrekompensować.
– Twoje towarzystwo będzie najlepszą nagrodą, zobaczysz.
Tak jak zapowiedział Sławiński, jego młodszy brat był zachwycony gdy zobaczył Julkę. Od razu
biegiem puścił się w jej stronę mocno ściskając. Dziewczyna od razu przeprosiła go za swoją
nieobecność na przyjęciu urodzinowym. Malec machnął tylko ręką.
– Słyszałem, że to była wina Andrzeja: tak mówił tata. Sam słyszałem.
– Tak?- zainteresowała się Barańska kucając obok niego aby się z nim zrównać.- I co jeszcze
słyszałeś?
– Że jest głupi jeśli zostawił taką dziewczynę jak ty. Chciałem już się wtrącić, że w takim
razie będziesz teraz moją narzeczoną, ale mój brat odpowiedział tacie, a właściwie krzyknął,
że to nie jego sprawa i że z Julką, to znaczy z tobą to jeszcze nie koniec. I wiesz co? Potem
był jakiś smutny, bo nawet nie chciał się ze mną bawić. Już się pogodziliście?
– Tak, już wszystko między nami w porządku.- spojrzała ponad chłopcem na zbliżającego się
z powrotem Andrzeja.
– No, chodźcie już, rodzice czekają w salonie.- gdy do nich podszedł złapał Kacpra za drugą
rękę i w ten sposób weszli do pomieszczenia. Julia przywitała się z państwem Sławińskim. I
choć odrobinę obawiała się ich reakcji okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Bo
zachowywali się zupełnie tak jak dawniej.
– Cieszymy się, że nasz syn wreszcie wydoroślał. Zaręczyny z taką dziewczyną ja ty, na
dodatek córką mojego przyjaciela...- przeniosła wzrok z ojca Andrzeja na niego samego. A
więc poinformował już rodziców o swoich planach? Gdy wyczuł na sobie jej spojrzenie
posłał jej ciepły uśmiech. Odwzajemniła go.
– Właściwie to nic jeszcze nie ustaliliśmy.- wtrąciła pospiesznie.
– Więc musicie szybko to zrobić.
– Oczywiście tato.- zgodził się potulnie Andrzej puszczając Julce porozumiewawczo oko.
Starszy Sławiński to zauważył.- Co to niby ma znaczyć? Chyba nie jesteście jedną z tych
par, które zaręczają się na 5 lat, a potem gdy przychodzi co do czego to odwołują ślub.
– Zamierzamy jeszcze trochę poczekać. Przynajmniej do czasu aż skończę studia.
– Bzdura. Andrzej ma dobrą pracę, ty jesteś na ostatnim roku...Możecie przecież zamieszkać
w jego mieszkaniu.- dziewczyna była naprawdę zdumiona szybkością i kierunkiem tej
rozmowy. A co jeśli Andrzej tego nie chce? Szybko skarciła się za takie myśli. Oczywiście,
że chce.
– Julka, co ty na to?- spytał ją narzeczony. Spojrzała na niego skonsternowana nie wiedząc co
odpowiedzieć.
– Chyba nie zdążymy wszystkiego tak szybko zorganizować- odparła na poczekaniu
gratulując sobie pomysłu. Przecież jeszcze wczoraj cierpiała z powodu rozstania z
Andrzejem, potem się z nim pogodziła a on poprosił ją o rękę, a dzisiaj miałaby ustalać
szczegóły ślubu? Na razie wolała skupić się na pisaniu pracy magisterskiej.- Pan Sławiński
żartobliwie wymruczał coś na temat dzisiejszej młodzieży po czym skierował ich do stołu
gdzie krzątała się już jego żona. Potem wspólnie z małym Kacprem zasiedli do posiłku
umilając go sobie rozmową. Julka w tym czasie zastanawiała się czy Andrzej zaprosił ją tu
dziś celowo. Czyżby wiedział jak bardzo brakuje jej prawdziwej rodziny? Znów poczuła się
mile wzruszona. Nie mogła uwierzyć, że ktoś taki jak on ją naprawdę kocha. Nie znaczy to
oczywiście, że w niego wątpiła, skądże. Po prostu nie rozumiała jak taki błyskotliwy,
przystojny i dobrze usytuowany chłopak może chcieć spędzić z nią resztę życia. Przecież
mógł mieć wiele lepszych dziewcząt.
Po posiłku posiedzieli jeszcze trochę z rodzicami Andrzeja na werandzie, a potem poszli do starego
pokoju Andrzeja. Oczywiście Kacper poszedł z nimi. Sławiński śmiał się z tej ich małej
przyzwoitki, ale Julka prawdę mówiąc się z tego cieszyła. Bo niechybnie doszłoby między nimi do
czegoś, a w domu przyszłych teściów to raczej dziwne. Przy okazji miała szansę pooglądać stare
albumy ze zdjęciami, jego zabawki i nagrody sportowe czy stare rzeczy. Dzięki temu poczuła się
jeszcze bliżej niego.
– Na tych zdjęciach wyglądacie zupełnie jak jeźdźcy apokalipsy- roześmiała się na widok
jednego z nich. Przedstawiał czwórkę małych, na oko dziesięcioletnich chłopców w
przebraniach superbohaterów.- Ty jesteś Spider Menem?
– Tak- przyznał z uśmiechem, bo prawdę mówiąc na tej fotografii wyglądał bardziej jak
czarny kotek niż pogromca bandytów.- Jak widzisz zamiast kaloryfera miałem okrągłą
piłeczkę- poklepał się po brzuchu.
– Byłeś słodki.- pogłaskała go szybko po policzku, kiedy Kacper oglądał inny album.- Super
menem jest Bartek, prawda?
– Nie, to akurat Krzysiek. Bartek miał w dzieciństwie ciemniejszy kolor włosów. Jest tutaj.-
wskazał palcem na prawego chłopczyka dzierżącego w ręce plastikowy miecz.
– To Iron Man?
– Nie, Błękitny Skarabeusz. Kiedyś miał fioła na jego punkcie. Miał kolekcję wszystkich
komiksów DC Comits. Znał ich kwestię nawet na pamięć. To było przekomiczne gdy
próbował je cytować.
– Wyobrażam sobie.- uśmiechnęła się- W takim razie zielonym Hulkiem był Karol. Już jako
dziecko był czarująco słodki.
– Ja też byłem czarująco słodki.
– Z tą gniewną minką?- spróbowała sparodiować tę ze zdjęcia. Po chwili roześmiała się, a
Kacper do niej dołączył.
– Tak, on tak właśnie robi jak jest na coś zły. Tak robi gdy go denerwuję.
– Uważaj, bo zaraz zastosuję ją na tobie- odparł starszy brat młodszemu. Ten jednak nic sobie
z tego nie zrobił.
– Nie boję się ciebie.
– Skoro tak to zmykaj już stąd.
– Dlaczego?
– Bo chcę powiedzieć Julce coś w sekrecie.
– Więc ja też chcę to usłyszeć.
– Ale wtedy to już nie będzie sekretem.- malec podrapał się po główce jakby intensywnie nad
tym myślał.
– Racja. Ale ja chcę wiedzieć.- Andrzej westchnął gdy jego plan pozostania sam na sam z
Julią się nie powiódł.
– Kupię ci potem coś słodkiego- przekupywał.
– Nie chcę.- Barańska wyraźnie widziała, że malec robi to teraz raczej z przekory niż
rzeczywistej niechęci.
– Więc idź na chwilę do swojego pokoju i zobacz czy cię tam nie ma.
– Dobra- Kacper pomknął szybko puszczając się biegiem w stronę drzwi. Julka się
roześmiała.
– Jak mogłeś?- Przysunął się do niej na łóżku i objął z tyłu pleców. Gdy delikatnie dotknął jej
ust, drzwi nagle się otworzyły.
– Już wróciłem.
– I co?- spytał z rezygnacją Andrzej.
– Tam mnie nie ma.
– Więc idź teraz sprawdzić łazienkę- odparł.- Tylko tę na dole- dodał szybko.
– Dobrze- malec uśmiechnął się uradowany z tej nowego zadania. A gdy tylko z powrotem
zamknął drzwi jego brat położył swoją dziewczynę na łóżko obdarzając namiętnym
pocałunkiem.
Zabawa z Kacprem trwała jeszcze przez kilka minut, aż w końcu postanowili pospacerować się po
ogrodzie. Potem grali z Kacprem w piłkę nożną dzieląc się na dwie drużyny. Najpierw malec był w
grupie z bratem, potem z Julią. Wszyscy świetnie się bawili. Dlatego gdy nadeszła pora pożegnania
czuła się rozczarowana nie bardziej niż Kacper. Oczywiście musiała mu obiecać, że wkrótce go
znowu odwiedzi.
– Dobrze się dziś bawiłaś?- spytał ją Andrzej w drodze powrotnej do domu. Lekko się
uśmiechnęła.
– Chyba w to nie wątpisz?- odpowiedziała pytaniem.- Było cudownie, dziękuję ci za to.-
doskonale wiedział, że chodzi o jej potrzebę poczucia więzi rodzinnych. Nie było potrzeby o
tym mówić.
– To ja ci dziękuję. Dzięki tobie znów jestem szczęśliwy.
– Ja też. Powiedz, naprawdę chcesz żebyśmy się pobrali? Przecież znamy się dopiero rok...
– Jasne, że tak. A ty? Wątpisz? A może chcesz się wymigać?- zażartował.
– Nie, ale to wszystko stało się tak szybko, że...nie mogę w to uwierzyć. Nawet nie wiesz jak
potwornie się czułam gdy myślałam, że to już koniec.
– Kochanie, między nami nigdy nie będzie mowy o końcu. Kocham cię. I to się nie zmieni.
– Ja też cię kocham. I to bardzo.- gdy to mówiła widziała jak szerzej się uśmiecha. I iskierki w
jego oczach, choć pozornie był wpatrzony tylko w drogę. Wtedy naprawdę poczuła tę
miłość, która ich łączy. Choć resztę drogi przebyli w milczeniu nie była to krępująca cisza.
Następnego dnia również się spotkali. Andrzej od razu zapowiedział jej niespodziankę, więc
sądziła, że spędzą ten dzień razem. Tylko we dwoje. Ale gdy zauważyła gdzie skręcają, jej humor
się pogorszył, a uśmiech zgasł.
– Gdzie my jedziemy?- spytała choć doskonale o tym wiedziała.
– Julka, przecież tego nie unikniemy- odparł nie zamierzając dłużej jej okłamywać.
– Ale nie teraz. Nie jestem jeszcze na to gotowa.
– To twój ojciec. Musisz z nim porozmawiać.
– Zatrzymaj się.
– Julka...
– Powiedziałam, żebyś się zatrzymał- Andrzej spojrzał na nią zaskoczony, ale pojazd
posłusznie zaczął zjeżdżać na pobocze. Barańska otworzyła drzwi samochodu.- Więc
zamierzasz nadal to ciągnąć? Udawać, że on i twoja nowa rodzina nie istnieje?
– To jest jego nowa rodzina, nie moja.
– Ale mogłaby być twoja gdybyś tylko chciała.- spuściła głowę próbując stłumić narastającą
gulę w gardle. Potem odezwała się cicho:
– Czemu mi to robisz? Czemu teraz gdy wszystko jest między nami w porządku?
– Nie, nie jest i nie będzie jeśli sama nie dojdziesz ze sobą do ładu.- dotknął kciukiem jej
brody aby ją podnieść.- To ci pomoże.
– Ale...ale nie teraz. Ja...czuję, że nie jestem na to gotowa.- jego dłoń przeniosła się na jej
policzek.
– Baranku, nigdy nie będziesz na to gotowa jeśli będziesz to wszystko odkładać. Naprawdę
nie chcesz poznać swoich młodszych sióstr? Zwłaszcza po tym jak widziałaś je w parku?
– Nie- skłamała, choć od tamtego spaceru w parku gdy spotkała macochę z dziećmi
nieustannie miała przed oczami obraz małej pięcioletniej dziewczynki z kciukiem w buzi i
ślicznej ośmioletniej szatynki wpatrującej się w nią z ciekawością.
– Więc zrób to dla mnie. Jeśli nie dla siebie to dla mnie.- lekko pocałował ją w usta.
– Ja...nie wiem- zaczęła się wahać.- Mój ojciec, ja nagadałam mu ostatnio głupot. Nie wie czy
będzie chciał mnie wysłuchać.
– Rozmawiałem z nim- na to oświadczenie otworzyła szerzej oczy.- Wiem, że będziesz na
mnie zła, ale musiałem to zrobić.
– Dlaczego?
– Bo jeśli chcemy wziąć ze sobą ślub to musimy zrobić to dobrze. W takich sprawach jestem
tradycjonalistą. Nie chciałabyś aby to właśnie on poprowadził cię do ołtarza?
– Przecież nie wiadomo nawet czy ten moment kiedykolwiek nastąpi- odparła trochę zła, ale
widząc, że na jej słowa drgnął pospiesznie dodała:- Przepraszam, nie chciałam. To nie
znaczy, że nie chcę za ciebie wyjść, ale...
– ....nadal nie możesz uwierzyć, że ja naprawdę tego chce- dokończył domyślnie. Nieśmiało
skinęła głową.
– Przepraszam.- spojrzała mu prosto w oczy.- Masz rację, powinnam z nim porozmawiać.
Chyba nigdy nie zdołam mu wybaczyć, ale może z czasem, może z czasem chociaż go
zaakceptuje. Dlatego nie licz na nic więcej. Bo robię to tylko dla ciebie.
– W takim razie ruszamy.
– Tak- zgodziła się drżącym z emocji głosem.
CZYTASZ
Zakochany klaun ✔
Teen Fiction"Kiedy nie czekasz na miłość , ona niespodziewanie przychodzi" (Opowiadanie nie jest kontynuacją "Od nienawiści do miłości", ale występują tam bohaterowie z opowiadania)