23.

2K 142 5
                                    

Julka pląsając po parkiecie czuła się wyśmienicie. Po tańcu z Karolem poprosił ją o to
Bartek, a potem Krzysiek śmiejąc się z Andrzeja który podobno nie umiał tańczyć. Nawet zrobiło
jej się trochę go szkoda. Dlatego gdy uznała, że spełniła swój obowiązek, wróciła do siedzącego
przy stole Andrzeja. Usiadła obok niego.
– Uff, ale się zmęczyłam. Dawno nie tańczyłam- powiedziała ze śmiechem odgarniając z
czoła zbłąkany lok. A Sławiński nie mógł nadziwić się jej urodzie. Tym bardziej, że
sukienka zsunęła jej się w tańcu ukazując większy dekolt. Miał ochotę kazać jej założyć coś
na siebie. Zacisnął wargi świadomy absurdalności własnych myśli. Przecież tańczyła z jego
kumplami, a on jest zazdrosny jak małe dziecko. Czemu nie nauczył się tańczyć?
– To dobrze, bo wróciłaś do mnie.- odpowiedział jej.
– Wiesz, dużo się o tobie już dowiedziałam- w jej oku pojawił się błysk.
– Tak? A co takiego szeptali ci do ucha moi kumple w trakcie tańca?
– Chciałbyś wiedzieć, co?- roześmiała się, a potem nachylając w jego stronę dodała już ciszej-
Naprawdę nie umiesz tańczyć?
– Po prostu nie lubię- odparł urażony jak dziecko. Czemu z wielu rzeczy nie umiał tej jednej
którą ona uwielbiała?
– Jak taki rasowy podrywacz w takim razie wyrywał laski na imprezach? Przy barze?
– Tak- odparł nie mogąc się powstrzymać i przyłączył do jej śmiechu. Niemal zaschło mu w
gardle gdy zobaczył jak łapczywie dokończyła ostatni łyk soku. Pożądał jej aż do bólu.
– Więc może w takim razie zabierzesz mnie na spacer? Przejdziemy się dookoła sali. Chyba,
że wolisz tańczyć?
– Chyba znasz odpowiedź.- odparł wstając i biorąc ją za rękę. Gdy uśmiechnęła się do niego
poczuł jakby dostał gwiazdkę z nieba.- początkowo tylko chodzili, a Andrzej wyjaśniał jej
niektóre powiązania i przedstawiał bardziej zaprzyjaźnionych znajomych. W końcu na
widok pewnej dziewczyny, oniemiał. Julka spojrzała na nią uważnie. Była to szczupła
brunetka w czerwonej obcisłej sukience, którą prowadziła za rękę żona Bartka, Izabela. Gdy
dostrzegła Andrzeja, jej śmiech również przygasł.
– O kogóż to moje oczy widzą- powiedziała z lekką drwiną. Dopiero teraz Sławiński wyszedł
z szoku.
– Witaj Andżelika. Wróciłaś do miasta?
– Tak, w odwiedziny u rodziców. Jak się masz mój żigolaku? Widzę, że jesteś z dziewczyną.
Która to z kolei? Sto ósma?
– Andżela- syknęła do niej Iza.
– No co?- roześmiała się tamta.- Przecież on wie, że żartuję, nie?- spytała Andrzeja
retorycznie.
– Tak- odparł zażenowany. Andżelika nie zważając na to podeszła do Julki podając jej dłoń i
się przedstawiając.
– Andżelika jestem, przyjaciółka Agi i Izy. Sory za ten początek, ale musiałam go trochę
wkurzyć. Kiedyś...
– Andżela..- spojrzał na nią. Roześmiała się tylko.
– Nie spinaj się tak- pokręciła z niedowierzaniem głową- Chyba naprawdę nie chcesz się
skompromitować przed Julką, co? Agnieszka miała rację: nawet na takiego lowelasa
przychodzi pora.- potem dodała zwracając się już do Barańskiej.- Chyba go ujarzmiłaś,
kędziorku- po czym odeszła wraz z Izą. Julka zerknęła niepewnie na Andrzeja z
pobłażliwym uśmiechem.
– To twoja była?
– Skąd wiesz?
– Domyśliłam się jej reakcji. Chyba niezbyt ładnie ją potraktowałeś, prawda?
– Jejku, to stare dzieje. Byłem jeszcze w liceum. To już nie ma znaczenia, nie gniewaj się.
– Nie martw się- uspokoiła go- Nie mam zamiaru wypominać ci przeszłości. Choć twoje
zażenowanie było komiczne. Naprawdę się bałeś?
– Tak, bo znając ciebie uciekłabyś z krzykiem.- odparł obejmując ją z tyłu ramieniem. Wrócili
do przerwanego marszu w czasie którego Julce udało się wyciągnąć z niego wszystkie
szczegółu dotyczące Andżeliki, co można było przełożyć następująco: po prostu zabawił się
z nią chodząc z Kamilą o której już sporo słyszała. To dlatego miała o to do niego żal. Ale
Andrzej zapewnił ją, że dawno zażegnał konflikt przepraszając ją. Tylko, że Andżela lubi go
trochę powkurzać i się z niego ponabijać. Nie chciał przyznać, że również kumple mają z
niego niezłą polewkę z powodu jego nieustannej atencji jej osobą.
Po jakimś czasie, gdy zabawa zaczynała się rozkręcać tuż przed tortem, Julka próbowała wyciągnąć
go na parkiet niechętnie zgodził się. Razem zaczęli wykonywać proste figury i dziewczyna
zapewniła go, że nie jest z nim tak źle. W sumie Andrzej też nieźle się przy tym bawił, bo jego
dziewczyna pokazywała mu figury taneczne godne szkoły na Broadwayu. Ucieszył się, gdy po
żwawym rock and rollu przyszła kolej na powolną smętną piosenkę. Wykorzystał ten moment
mocno przytulając ją do siebie i obejmując. Bo wreszcie miał doskonałą wymówkę aby to zrobić.
– Wiesz, teraz nie mogę ci nawet oprzeć głowy o ramię- stwierdziła ze śmiechem- W tych
szpilkach jestem na to za wysoka.
– Ale doskonale możesz patrzeć mi w oczy- odparł patrząc na nią z uśmiechem. Zgodnie z
jego poleceniem odwzajemniała je przez prawie całą piosenkę. A gdy się skończyła niemal
żałowała, że musi się od niego odsunąć.
W końcu nadszedł czas na tort i szampana. Potem męska część gości zaczęła podrzucać jubilatkę
jak naliczyła Julia prawie trzydzieści razy. A Majka tylko śmiała się co rusz odbijając się od
męskich ramion. Potem, znów wrócili na parkiet, by po jakichś dwóch godzinach nie nastąpiło
rozpakowywanie prezentów. Barańska z kolejnymi kieliszkami szampana czuła się coraz bardziej
rozluźniona. Wdawała się w rozmowy z Mają, zapoznaną Agnieszką dzieląc się z nią wrażeniami
na temat ich pierwszego spotkania, Izą która okazała się być matką prawie trzy i pół letniego
dziecka i Andżelą, byłą przygodą jej obecnego chłopaka która okazała się być równie zabawna jak
wszystkie poznane dziewczyny. Rozbawione opowiadały jej o Sławińskim, czasach w
Brylantowym Liceum jak nazywały miejsce gdzie z powodu pożaru jednego ze skrzydeł szkoły
musiały spędzić dwa miesiące nauki. Tam też Aga i Iza poznały swoich mężów. Lekko
podchmielonej Julce tak spodobały się te historie, że nawet w taksówce opowiadała Andrzejowi
wszystko.

Zakochany klaun ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz