26.

2.1K 147 7
                                    

Gdy w czwartek, kończyli zajęcia o tej samej porze to znaczy szesnastej, umówił się z nią pod
uczelnią. Minęli się z Marcinem, który puścił Julce oko i Oliwią, która starała się wyglądać jak
najbardziej przyjaźnie. Zaczęła powoli godzić się z tym, że Sławiński jednak woli tą niedojdę i
poważniej podeszła do związku z Zebrzydowskim. Dopóki mogła liczyć na częste prezenty, dopóty
spotykała się z Marcinem. Ale nie mogła zdzierżyć, że Julka spotyka się z Andrzejem.
Gdy Barańska ze Sławińskim zostali sami, dziewczyna wsiadła do samochodu lekko cmokając go w
policzek. Trochę zdziwiło ją, że nie chciał jej pocałować, a w trakcie jazdy wydawał się być jakiś
odległy, jakby intensywnie o czymś myślał. Postanowiła, że zapyta go o to w mieszkaniu. Ale gdy
tylko zdjęła kurtkę i zamierzała to samo zrobić z butami przygwoździł ją do ściany i zaczął
gwałtownie całować błądząc dłońmi po jej ciele.- łagodnie go odepchnęła.
– A ja zastanawiałam się czemu byłeś taki poważny i co tak bardzo zaprzątało twoje myśli.
– Podobno zawsze myślę o jednym, więc nie powinnaś mieć z tym problemu.- znów splótł
język z jej zaczynając rozpinać koszulę.
– Nie tak prędko- odezwała się- To tak teraz witasz gości? Marcin raczej nie ucieszy się z
takiego powitania.
– Ty złośliwcze...- popchnął ją lekko w stronę salonu.- W takim razie może zaproponować ci
coś do picia?
– Tak, z chęcią napiję się herbaty- posłusznie poszedł do kuchni wracając po kilku minutach z
dwoma kubkami. W swoim miał kawę.- Proszę.- postawił ją przed nią na stoliku.
– Dziękuję- odpowiedziała. Usiadł obok niej obejmując ramieniem. Zagryzła wargi żeby się
nie roześmiać z jego rozdrażnienia. Zaczęła pytać go o Kacpra, o dzisiejsze zajęcia,
narzekać na kwietniową pluchę. Gdy rozmowa zeszła na pogodę, nie wytrzymał.
– Długo jeszcze będziesz mnie tak traktować?
– Jak?- wstała z wymownym uśmieszkiem doskonale wiedząc o co mu chodzi.
– Pragnę cię, teraz. Chce się z tobą kochać.- na tak bezpośrednie wyznanie poczuła suchość w
gardle. Odchrząknęła upijając łyk herbaty. Postanowiła się z nim trochę podroczyć.
– Hm, przykro mi, ale ja jakoś nie mam ochoty.
– Więc zaraz nabierzesz.- odparł jej patrząc prosto w oczy. Odwróciła wzrok i zagryzła wargę
by się nie roześmiać.
– Nie sądzę- odparła- Wiesz, nie chciałam ci tego mówić, ale po ostatnim jakoś...no nie było
to nic specjalnego.
– Co?- zrobił komiczną minę.
– No, bo może twoim poprzedniczkom to wystarczało albo chciały być miłe, ale ja...no wiesz
mówię ci po to, żebyś nad tym dopracował- dodała ciszej. Miał bardzo poważną minę gdy
odpowiedział:
– To był twój pierwszy raz, to pewnie dlatego. Choć nigdy wcześniej nie spałem z kimś kto by
tego nie robił, ale wydaje mi się, że potem będzie lepiej- potraktował jej słowa tak
poważnie, że mało nie wybuchnęła śmiechem.
– Możliwe. Ale myślę, że jakoś mogę się bez tego obejść.
– Więc naprawdę...? Nie chcesz?- nie mogła dłużej udawać powagi. Roześmiała się tak
szczerze, że nawet gdy prowadził ją do swojej sypialni i zaczął całować nie mogła przestać.
– Śmiejesz się ze mnie?- spytał rozpinając jej koszulę i całując odkryte ramiona.- Jesteś
okropna.
– A ty zabawny. Gdybyś mógł się zobaczyć...- uciszył ją pocałunkiem.
– Teraz to ja cię zobaczę...-wyszeptał gdy całkowicie rozpiął jej koszulę poczuła się nagle
niepewnie. W końcu było dość jasno mógł dostrzec jej wszystkie niedoskonałości ciała.-
Boże...jesteś piękna- wyszeptał wpatrując się w nią aż nie mogąc tego znieść przyciągnęła
go do siebie.
Po wszystkim leżeli wsłuchani we własne oddechy napawając się wzajemną bliskością. Andrzej
obejmował ją ramieniem, a głowa Julki spoczywała na jego piersi. I czuła, że tam jest jej miejsce.
– I jak, tym razem było lepiej?- spytał. Uśmiechnęła się gdy odgarnął jej z czoła niesforny
kosmyk.
– Chyba nie domagasz się komplementów?- odpowiedziała pytaniem
– Nie, ale mam nadzieję, że tym razem cię nie bolało.
– Nie, było dobrze- powiedziała. Podniósł się patrząc na nią.
– Tylko dobrze?- udając groźnego nachylił się przygryzając delikatnie wargę.
– Podobno z każdym następnym jest coraz lepiej- odparła poważnie.
– Czy to propozycja?
– Może...- odpowiedziała z iskierkami rozbawienia w oczach. Pogłębił pocałunek, a ona
wyczuła, że po raz kolejny jest gotowy.- Reagujesz tak na każdą dziewczynę?
– Nie, tylko na ciebie- odparł odsuwając kołdrę znów sycąc się jej widokiem.
– Naprawdę ci się podobam? No bo w porównaniu z twoimi innymi...- położył jej palec na
ustach.
– Cii, skończ wreszcie z tymi głupotami. Chyba moje ciało powinno powiedzieć ci więcej niż
słowa- powiedział znów łącząc się z nią w dzikim pocałunku.

Zakochany klaun ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz