27.

1.9K 140 7
                                    

Następnego dnia Andrzej postanowił zabrać Julkę do domu aby zapoznała się oficjalnie z
jego rodzicami. Państwo Sławińscy wydawali się bardzo zadowoleni, a najbardziej Kacper. Po
wspólnym obiedzie, ze względu na ładną pogodę spędzali czas na tarasie grając w piłkę. Przyłączył
się do nich również Andrzej. Miłą niespodziankę sprawili Barańskiej przyjaciele jej chłopaka,
którzy przyszli ze swoimi żonami. Wtedy miała okazję poznać prawie czteroletniego brzdąca Izy i
Bartka, Antosia.
Po prawie godzinnej zabawie Sławiński usiadł przy jednym z krzesełek na werandzie i przyglądał
się zabawie, w której uczestniczyła jego dziewczyna. Uśmiechał się przy tym gdy słyszał śmiech jej
lub któregoś z dzieciaków.
– Kochasz ją, prawda?- spytała bezpośrednio Agnieszka, która również siedziała przy stole-
Po co w ogóle pytam. Przecież to oczywiste.
– Tak, kocham ją.- stwierdził nie odrywając nawet na chwilę wzroku od Julii- Po prostu jest
inna, widzisz? Z nią mogę porozmawiać, śmiać się, kłócić...Chyba dopiero teraz
zrozumiałem na czym polegał fenomen tych waszych kłótni z Krzyśkiem.- roześmiał się, a
po chwili Agnieszka zrobiła to samo.
– Cieszę się, że wreszcie poznałeś jak to jest. Choć sądzę, że taka dziewczyna jest dla ciebie
za dobra.
– Hej- zrobił urażoną minkę- Jestem twoim przyjacielem, powinnaś mnie wspierać.
– Jula też jest moją przyjaciółką, a przynajmniej tak mi się zdaje, że będzie.
– Zawsze byłaś dwulicowa...- trąciła stopą nogę jego krzesła aż się lekko zakołysało- I na
dodatek niebezpieczna. Naprawdę muszę spytać się Krzyśka jak to wytrzymuje. Podobno
kiedyś rzuciłaś w niego łyżką...
– Lepiej skończ ten temat, żebyś naprawdę nie musiał znosić mojej złości.- zaproponowała
ugodowo- Więc myślisz o niej na poważnie?
– Czemu wszyscy mnie o to pytają?
– A co, zaczynasz odczuwać presję?
– Oczywiście, że nie.- prawdę mówiąc czuł się trochę zawiedziony opinią jaką mają o nim
rodzina i przyjaciele, choć z drugiej strony przecież mieli rację. Nigdy nie był za bardzo
stały w uczuciach. Mieli prawo wątpić, że tym razem będzie tak samo.- Myślę, że to
dziewczyna dla mnie: nie marudzi, nie obraża się za byle co, śmieszą ją moje żarty...- a
oprócz tego jest zmysłowa i namiętną partnerką w łóżku, pomyślał nie mogąc powstrzymać
znaczącego uśmieszku.
– No masz rację. Za to, że w ogóle ją śmieszą należy jej się pochwała- roześmiała się na
widok jego miny- Żartuję. A tak w ogóle to chyba nie pogratulowałam ci obronienia
dyplomu. Co zamierzasz teraz robić?
– Prawdę mówiąc wuj obiecał mi, że zawsze będzie na mnie czekało wolne miejsce w jego
firmie budowlanej, ale konkretnie jeszcze nic nie wiem. Najpierw muszę poleniuchować
dwa tygodnie. Przez ostatni czas mało widywałem się z Julką, bo uczyła się do sesji, a ja
pisałem. Teraz musimy to nadrobić. A jak tam u ciebie i Krzyśka?
– Chodzi ci pewnie o relacje z moim teściem?- spytała domyślnie- Powiedzmy, że jest już na
etapie grzecznościowej obojętności.- roześmiała się- Choć ostatnio pobił samego siebie
pytając mnie o to czy nie chciałabym jednak zacząć pracy w Build&Project.
– No, no- uśmiechnął się- Chyba na stare lata łagodnieje.
– Też tak myślę.- przeniosła wzrok na bawiące się Izę z Julią oraz Antosiem i Kacprem.-
Łatwo dogaduje się z dziećmi. Też bym tak chciała.
– A masz ku temu konkretny powód?- Andrzej trafnie odgadł jej nastrój. Westchnęła.
– Myślę, że tak- Sławiński momentalnie wytrzeszczył na nią oczy- Tylko ani słowa
Krzyśkowi. Jeszcze nie jestem pewna, więc nie chcę mu robić nadziei. Wiesz, że już dawno
namawiał mnie na dziecko.
– W takim razie gratuluję. I oczywiście na razie nikomu nic nie powiem.


Dopiero około godziny siódmej wybrali się w drogę powrotną. Julia była radosna i
rozgorączkowana: wciąż zachwycała się małym Antosiem. Nawet gdy dotarli już do mieszkania
Sławickiego nie mogła przestać mówić o dzisiejszym dniu. W pewnym momencie objął ją mocno i
pocałował, zaczynając jednocześnie pieścić jej ciało. Oboje wiedzieli, że to dopiero wstęp.
– Hm, więc co ty na to, żebyśmy powołali do życia jakiegoś Dawidka lub Zuzię?
– Nawet tak nie żartuj- parsknęła wyginając szyję do tyłu by ułatwić mu do niej dostęp. Nie
wiedział dlaczego, ale wyczuł, że jego żart miał głębsze znaczenie niż sam myślał. Spojrzał
na nią.
– Nie chciałabyś mieć dzieci?
– Jasne, że bym chciała. Ale nie teraz. Czeka mnie jeszcze rok nauki.- roześmiała się- Ale nie
mam nic przeciwko drobnemu treningowi.- uśmiechnął się, nie wiedząc dlaczego właściwie
jej odpowiedź go nie uspokoiła. Przecież sam nie chciał mieć na razie dzieci, więc czemu do
diabła zdenerwowało go to, że ona myśli tak samo? Chyba powinien się cieszyć, prawda?-
Hej, co się stało? Spoważniałeś.
– Nic, po prostu...napiłbym się czegoś. A ty, chcesz coś?- spytał odsuwając się od niej.
– Nie, nie chce mi się pić- spojrzała na niego siadając na kanapie- Idź, zaczekam na ciebie
tutaj.- prawdę mówiąc wyczuła, że coś jest nie tak. Ale o co mogło mu chodzić? Może
widząc ją razem z bawiącymi się maluchami pomyślał, że będzie chciała zostać matką i jego
uczynić tatusiem? Uśmiechnęła się na tę myśl i momentalnie rozluźniła. Po jakichś dwóch
minutach wrócił Andrzej. Niemal w tej samej chwili usłyszała dźwięk komórki. -
Przepraszam, muszę odebrać.- odparła i nie byłoby w tym nic dziwnego, że wyszła z salonu
na korytarz. A gdy Sławiński usłyszał jej pierwsze słowa: Coś się stało, Wiktor?, jego pieści
momentalnie zacisnęły się z wściekłości. Wkurzał go ten koleś. Coraz bardziej go wkurzał.
Na wakacje Julka wynajęła pokój u miłej, starszej pani w cenie niewiele większej niż ten w
akademiku. Oczywiście Andrzej zaproponował jej, żeby zamieszkała razem z nim, uznała jednak,
że byłby to za bardzo niekomfortowe dla nich obojga. Przecież nie lubił ani Sylwii, ani Wiktora;
ona z kolei nie chciała przeszkadzać mu w rozmowach z kumplami. Poza tym, sądziła że zrobił to
tylko po to, bo uważał za konieczne aby to zaproponować. Julka wiedziała, że raczej na ten etap jest
jeszcze za wcześniej.
Plusem tej sytuacji był fakt, że teraz mieszkali znacznie bliżej siebie. Tyle, że oboje pracowali, bo
Andrzej podjął pracę w firmie wuja, a ona pracowała w niewielkiej restauracji jako kelnerka.
Niestety, nie udało jej się wydłużyć etatu pracy na wakacje w przedszkolu, choć bardzo by tego
chciała. Na szczęście dyrektorka zapewniła dziewczynę, że ma nadzieję odnowić z nią współpracę
w październiku.

Zakochany klaun ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz