Rozdział IV

410 11 51
                                    

Zerknęłam w tamtą stronę. W drzwiach stała zdziwiona Łusia:

- Przepraszam powinnam zapukać, zaraz to posprzątam- odwróciła wzrok, nieśmiało zbierając potłuczone szkło.

- Nie musisz sprzątać, sami to ogarniemy- odpowiedział jej brat, a ja podeszłam do miejsca wypadku i wzięłam się za sprzątnie.

- Tak macie rację, bardzo przepraszam- wyszła i zamknęła drzwi.

Zaczęłam wrzucać zbitą porcelanę do kosza. Poczułam pieczenie, spojrzałam na palec i zobaczyłam krew. Edmund od razu do mnie podszedł:

- Choć opatrzę ci to- obmył mi ranę i zabandażował.

- Dziękuję.

- Nie masz za co. Nie pozwoliłbym, aby stała ci się krzywda.

- To miłe- przytuliłam go, a on pocałował mnie w czoło.

- Powinniśmy już iść na kolację.

- Tak masz rację.

Razem wybraliśmy się na posiłek. Tym razem byliśmy pierwsi i o dziwo to my czekaliśmy na resztę. Kiedy w końcu się zjawili na ich twarzach wymalowane było zdziwienie. Zuza wyglądała na dalej złą, ale nie aż tak bardzo jak przedtem. Łucja nic się nie odzywała przez sytuację z dzisiaj. Ja i Edmund też nie zabieraliśmy głosu, gdyż nie było takiej potrzeby. A Piotrek to wyglądał jakby w ogóle nas nie poznawał:

- Coś się stało, że nikt się nie odzywa, ktoś umarł?

- Co? Nie, chyba- otrząsnęłam się i powiedziałam zmieszana.

- Dobrze w takim razie co się stało?- najwidoczniej nasz Wielki Król ma uczucia i się trochę przejął.

- Nic się nie stało- odpowiedziała poirytowana Zuza.

- Na pewno?- jego wypytywanie jeszcze bardziej wkurzyło Zuzannę, która walneła talerzem o stół przez co się potłukł.

- Tak na pewno- dogryzła bratu i wyszła zostawiając nas w osłupieniu.

Spuściłam głowę, bo wiedziałam, że chodziło o mnie przez co miałam wyrzuty sumienia. Bez zbędnego gadania przeszliśmy do posiłku.  Na szczęście reszta kolacji minęła w spokoju i ciszy. Wyszliśmy i razem udaliśmy się do naszych pokoi. Wszystko zapowiadało się fantastycznie, kiedy już po wieczornej toalecie kładłam się spać usłyszałam trzask tłuczonej szyby.

Leżałam w łóżku i bałam się tam spojrzeć. W końcu zebrałam w sobie całe pokłady mojej odwagi i zwróciłam wzrok w tamtą stronę. Okazało się, że martwy ptak leżał w kawałkach szkła. Wystraszona i zapłakana pobiegłam do sypialni Edmunda. Chłopak od razu się wybudził i widząc w jakim jestem stanie przytulił mnie:

- Rosalie co się stało- mówił do mnie, ale ja go nie słuchałam, po prostu się bałam, że to jakieś nieszczęście, a łzy płynęły mi strumieniami po policzkach.

- Kochanie posłuchaj mnie, co się stało?- próbowałam mu przekazać o co chodzi, ale przez mój bełkot w panice nic nie zrozumiał.

Skierował się ze mną, do mojego pokoju, a gdy zobaczył co spowodowało mój atak paniki przytulił mnie tak, abym tego nie widziała. Nie wiedząc za bardzo co robić, zawołał Piotra, który cały zaspany, rozbudził się w mgnieniu oka, po tym co zobaczył:

- Wezwę służki, żeby to posprzątały- oznajmił rozczochrany blondyn, który już po chwili poszedł po kogoś kto to posprzątał.

Stłuczona szyba została zebrana jak i zwłoki zwierzęcia. Jednak widok mi ten utkwił w pamięci i gdy tylko zamykałam oczy widziałam ten straszliwy obraz. Nie dawało mi to spokoju, a już na pewno nie było mowy o za śnieciu. Edek widząc w jakim jestem stanie, zaprowadził mnie do swojego pokoju i położył na swoim łóżku.

Wszedł pod kołdrę, a ja się w niego wtuliłam. Pomogło mi się to trochę uspokoić i dopiero zdałam sobie sprawę, że jest bez koszulki. Na jego bladej skórze odbijało się światło księżyca. Miał wyrobione mięśnie co było bardzo dobrze widać z bliska. Miałam okazję zauważyć, że posiada też kilka blizn. Są one pewnie z jego wielu bitew jakie przeżył w tej krainie. Myśląc o tym od razu poczułam się bezpieczniejsza. Zajmując myśli brunetem po woli zaczęłam wymazywać z pamięci sytuację z przed kilku minut. Nie długo po moich rozmyślaniach poszłam w objęcia Morfeusza.

Z samego rana usłyszałam pukanie do drzwi. Jednak nie miałam zamiaru wstawać, bo było mi zbyt dobrze. Nagle zorientowałam się, że nie jestem w swoim łóżku i, że śpię z Edkiem, który swoją drogą wyglądał bardzo uroczo. Miał roztrzepana włosy, a na jego twarzy bardzo wyróżniały się piegi. Oddech miał spokojny, a do tego był taki niewinny. Pukanie ustało, a ja zobaczyłam, że klamka się porusza, dlatego zaczęłam udawać, że śpię:

- Edek widziałeś...- przerwała Łusia, która po chwili wybiegła z pokoju. O co jej chodziło, kogo szukała?

Słychać było kroki i marudzenie, a także czyjś śmiech. Na pewno nie wróciła sama, a tyko tego mi brakowało. Wścibskich spojrzeń i śmieszków:

- Zobaczcie jak oni słodko wyglądają!- pisnęła podekscytowana dziewczyna. Przez te kilka dni zdążyłam zauważyć, że jest największą swatką jaką kiedy kolwiek w życiu widziałam.

- Masz rację- zaśmiał się najstarszy.

- Zgadzam się z tym, ale to niegrzeczne, że tak na nich patrzymy- wyszeptała Zuzia, może jej już przeszło?

Poczułam, że Ed zaczyna się wiercić, prawdopodobnie się obudził i jak zwykle wymyśli jakąś wymówkę i uratuje nas z opresji. Akurat kto jak kto, ale brunet bardzo dobrze umiał kłamać i zmieniać bieg wydarzeń

- A wy co tu robicie?- spytał zdezorientowany brunet, który dopiero wstał. 

- Szukałam Rosalie i chciałam się zapytać czy ją widziałeś, ale tak słodko wyglądaliście, że aż szkoda było was budzić- tłumaczyła się najmłodsza, a ja udałam, że również wstałam

- Dzień dobry wam-rzekłam trochę zaspana, gdyż ja sama nie zdążyłam się na tyle rozbudzić.

- Mam nadzieję, że nie zostanę jeszcze wujkiem, pamiętajcie jeszcze- zażartował Piotruś za co dostał poduszką w łeb od swojego brata.

- My nic nie robiliśmy- cała się zaczerwieniłam na co wszystkich zalała salwa śmiechu. Nie rozumiałam co było w tym śmiesznego.

- Tylko spaliście ze sobą- dodała Zuza, której chyba po dzisiejszym incydencie minął foch.

- Właśnie tylko spaliśmy, więc sobie nie wyobrażajcie za dużo, a teraz sio mi stąd bo psujecie atmosferę- rzekł brunet obrzucając swoje rodzeństwo poduszkami. Oni tylko wyszli z trzaskiem drzwi, a chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

- Dzień dobry księżniczko, jak się spało?- zadał pytanie jak gdyby nigdy nic. Jakby sytuacja mająca miejsce kilka sekund temu w ogóle się nie wydarzyła.

- Cudownie, masz wygodne łóżko.

- No to się tu wprowadź- powiedział bardzo poważnie, że aż można było pomyśleć o rozważeniu tej oferty.

- Chyba to zrobię, bo mój pokój ma duszę zmarłego ptaka- on się zaśmiał z resztą ja też, bo śmieszyła mnie moja reakcja na to, jednak sam incydent mnie trochę przerażał.

- No to co idziemy na śniadanie, skoro i tak zepsuli nam ten romantyczny poranek.

- No to chodźmy.

Poszłam do swojego pokoju, żeby się przebrać, a kiedy już wychodziłam z niego natknęłam się na brązowookiego. W ten sposób razem poszliśmy coś zjeść w dobrych humorach.

Golden Age of Narnia|E. POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz