Zerknęłam w tamtą stronę. W drzwiach stała zdziwiona Łusia:
- Przepraszam powinnam zapukać, zaraz to posprzątam- odwróciła wzrok, nieśmiało zbierając potłuczone szkło.
- Nie musisz sprzątać, sami to ogarniemy- odpowiedział jej brat, a ja podeszłam do miejsca wypadku i wzięłam się za sprzątnie.
- Tak macie rację, bardzo przepraszam- wyszła i zamknęła drzwi.
Zaczęłam wrzucać zbitą porcelanę do kosza. Poczułam pieczenie, spojrzałam na palec i zobaczyłam krew. Edmund od razu do mnie podszedł:
- Choć opatrzę ci to- obmył mi ranę i zabandażował.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. Nie pozwoliłbym, aby stała ci się krzywda.
- To miłe- przytuliłam go, a on pocałował mnie w czoło.
- Powinniśmy już iść na kolację.
- Tak masz rację.
Razem wybraliśmy się na posiłek. Tym razem byliśmy pierwsi i o dziwo to my czekaliśmy na resztę. Kiedy w końcu się zjawili na ich twarzach wymalowane było zdziwienie. Zuza wyglądała na dalej złą, ale nie aż tak bardzo jak przedtem. Łucja nic się nie odzywała przez sytuację z dzisiaj. Ja i Edmund też nie zabieraliśmy głosu, gdyż nie było takiej potrzeby. A Piotrek to wyglądał jakby w ogóle nas nie poznawał:
- Coś się stało, że nikt się nie odzywa, ktoś umarł?
- Co? Nie, chyba- otrząsnęłam się i powiedziałam zmieszana.
- Dobrze w takim razie co się stało?- najwidoczniej nasz Wielki Król ma uczucia i się trochę przejął.
- Nic się nie stało- odpowiedziała poirytowana Zuza.
- Na pewno?- jego wypytywanie jeszcze bardziej wkurzyło Zuzannę, która walneła talerzem o stół przez co się potłukł.
- Tak na pewno- dogryzła bratu i wyszła zostawiając nas w osłupieniu.
Spuściłam głowę, bo wiedziałam, że chodziło o mnie przez co miałam wyrzuty sumienia. Bez zbędnego gadania przeszliśmy do posiłku. Na szczęście reszta kolacji minęła w spokoju i ciszy. Wyszliśmy i razem udaliśmy się do naszych pokoi. Wszystko zapowiadało się fantastycznie, kiedy już po wieczornej toalecie kładłam się spać usłyszałam trzask tłuczonej szyby.
Leżałam w łóżku i bałam się tam spojrzeć. W końcu zebrałam w sobie całe pokłady mojej odwagi i zwróciłam wzrok w tamtą stronę. Okazało się, że martwy ptak leżał w kawałkach szkła. Wystraszona i zapłakana pobiegłam do sypialni Edmunda. Chłopak od razu się wybudził i widząc w jakim jestem stanie przytulił mnie:
- Rosalie co się stało- mówił do mnie, ale ja go nie słuchałam, po prostu się bałam, że to jakieś nieszczęście, a łzy płynęły mi strumieniami po policzkach.
- Kochanie posłuchaj mnie, co się stało?- próbowałam mu przekazać o co chodzi, ale przez mój bełkot w panice nic nie zrozumiał.
Skierował się ze mną, do mojego pokoju, a gdy zobaczył co spowodowało mój atak paniki przytulił mnie tak, abym tego nie widziała. Nie wiedząc za bardzo co robić, zawołał Piotra, który cały zaspany, rozbudził się w mgnieniu oka, po tym co zobaczył:
- Wezwę służki, żeby to posprzątały- oznajmił rozczochrany blondyn, który już po chwili poszedł po kogoś kto to posprzątał.
Stłuczona szyba została zebrana jak i zwłoki zwierzęcia. Jednak widok mi ten utkwił w pamięci i gdy tylko zamykałam oczy widziałam ten straszliwy obraz. Nie dawało mi to spokoju, a już na pewno nie było mowy o za śnieciu. Edek widząc w jakim jestem stanie, zaprowadził mnie do swojego pokoju i położył na swoim łóżku.
Wszedł pod kołdrę, a ja się w niego wtuliłam. Pomogło mi się to trochę uspokoić i dopiero zdałam sobie sprawę, że jest bez koszulki. Na jego bladej skórze odbijało się światło księżyca. Miał wyrobione mięśnie co było bardzo dobrze widać z bliska. Miałam okazję zauważyć, że posiada też kilka blizn. Są one pewnie z jego wielu bitew jakie przeżył w tej krainie. Myśląc o tym od razu poczułam się bezpieczniejsza. Zajmując myśli brunetem po woli zaczęłam wymazywać z pamięci sytuację z przed kilku minut. Nie długo po moich rozmyślaniach poszłam w objęcia Morfeusza.
Z samego rana usłyszałam pukanie do drzwi. Jednak nie miałam zamiaru wstawać, bo było mi zbyt dobrze. Nagle zorientowałam się, że nie jestem w swoim łóżku i, że śpię z Edkiem, który swoją drogą wyglądał bardzo uroczo. Miał roztrzepana włosy, a na jego twarzy bardzo wyróżniały się piegi. Oddech miał spokojny, a do tego był taki niewinny. Pukanie ustało, a ja zobaczyłam, że klamka się porusza, dlatego zaczęłam udawać, że śpię:
- Edek widziałeś...- przerwała Łusia, która po chwili wybiegła z pokoju. O co jej chodziło, kogo szukała?
Słychać było kroki i marudzenie, a także czyjś śmiech. Na pewno nie wróciła sama, a tyko tego mi brakowało. Wścibskich spojrzeń i śmieszków:
- Zobaczcie jak oni słodko wyglądają!- pisnęła podekscytowana dziewczyna. Przez te kilka dni zdążyłam zauważyć, że jest największą swatką jaką kiedy kolwiek w życiu widziałam.
- Masz rację- zaśmiał się najstarszy.
- Zgadzam się z tym, ale to niegrzeczne, że tak na nich patrzymy- wyszeptała Zuzia, może jej już przeszło?
Poczułam, że Ed zaczyna się wiercić, prawdopodobnie się obudził i jak zwykle wymyśli jakąś wymówkę i uratuje nas z opresji. Akurat kto jak kto, ale brunet bardzo dobrze umiał kłamać i zmieniać bieg wydarzeń
- A wy co tu robicie?- spytał zdezorientowany brunet, który dopiero wstał.
- Szukałam Rosalie i chciałam się zapytać czy ją widziałeś, ale tak słodko wyglądaliście, że aż szkoda było was budzić- tłumaczyła się najmłodsza, a ja udałam, że również wstałam
- Dzień dobry wam-rzekłam trochę zaspana, gdyż ja sama nie zdążyłam się na tyle rozbudzić.
- Mam nadzieję, że nie zostanę jeszcze wujkiem, pamiętajcie jeszcze- zażartował Piotruś za co dostał poduszką w łeb od swojego brata.
- My nic nie robiliśmy- cała się zaczerwieniłam na co wszystkich zalała salwa śmiechu. Nie rozumiałam co było w tym śmiesznego.
- Tylko spaliście ze sobą- dodała Zuza, której chyba po dzisiejszym incydencie minął foch.
- Właśnie tylko spaliśmy, więc sobie nie wyobrażajcie za dużo, a teraz sio mi stąd bo psujecie atmosferę- rzekł brunet obrzucając swoje rodzeństwo poduszkami. Oni tylko wyszli z trzaskiem drzwi, a chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Dzień dobry księżniczko, jak się spało?- zadał pytanie jak gdyby nigdy nic. Jakby sytuacja mająca miejsce kilka sekund temu w ogóle się nie wydarzyła.
- Cudownie, masz wygodne łóżko.
- No to się tu wprowadź- powiedział bardzo poważnie, że aż można było pomyśleć o rozważeniu tej oferty.
- Chyba to zrobię, bo mój pokój ma duszę zmarłego ptaka- on się zaśmiał z resztą ja też, bo śmieszyła mnie moja reakcja na to, jednak sam incydent mnie trochę przerażał.
- No to co idziemy na śniadanie, skoro i tak zepsuli nam ten romantyczny poranek.
- No to chodźmy.
Poszłam do swojego pokoju, żeby się przebrać, a kiedy już wychodziłam z niego natknęłam się na brązowookiego. W ten sposób razem poszliśmy coś zjeść w dobrych humorach.
CZYTASZ
Golden Age of Narnia|E. P
Fanfiction𝑅𝑜𝑠𝑎𝑙𝑖𝑒 𝑆𝑚𝑖𝑡ℎ Zwykła dziewczyna, która jak codzień szła ponurymi ulicami Londynu. Jednak ten jeden dzień zmienił jej życie o 180 stopni.