Rozdział 8

179 19 0
                                    

JAKE
To będzie najgorszy moment w moim życiu. Stracę ja. Co ja w ogóle sobie myślałem ze przyjdę a ona rzuci mi się w ramiona? Tylko ze teraz będzie to bolało jeszcze gorzej. Przez te dwa tygodnie naprawdę się do niej zbliżyłem. Jak jeszcze do nikogo w życiu i wie o mnie rzeczy których nikt nie powinien wiedzieć. Zatrzymałem się w pewnym momencie bo właśnie ja zauważyłem. Siedziała skulona pod drzewem i wyglada jakby zaraz miała się rozsypać. Na palcach i patrząc pod nogi zacząłem się do niej zbliżać ale tak żeby nie usłyszała że ktoś idzie. Będąc już blisko klęknąłem obok i wysunąłem rękę pokazując jej ze znalazłem naszyjnik. Kiedy uniosła wzrok z naszyjnika na moja twarz już wiedziałem ze to koniec naszej znajomosci...
EVIE
Siedząc poczułam jakiś ruch obok mnie lekko się wzdrygnęłam a potem widząc mój naszyjnik na czujesz dłoni lekko zmarszczyłam brwi. Kto to? Czy to mój nieznajomy? Myśląc ze tak odrazu spojrzałam na jego twarz będąc ciekawa kto to. Nie to niemożliwe. To był Frank. Znów przyszedł żeby się nade mną znęcać. Odrazu wstałam na równe nogi odsuwając się od niego.
-Co ty znów ode mnie chcesz? Zostaw mnie w spokoju..
Moja dolna warga zaczęła lekko drzeć. W tym momencie uświadomiłam sobie ze jetem z nim sam na sam w lesie.. przecież naprawdę jak będzie chciał mi coś zrobić nikt nawet mi nie pomoże. Ale jeszcze większy szok poczułam jak się odezwał.
-Chciałaś porozmawiać i się przytulić wiec jestem.. wiem to moja wina.. nie wiem nawet jak mam Cię przepraszać..
patrząc jak wstaje i ze łzami w oczach patrzy prosto w moje nie mogę w to uwierzyć. To on? Z nim przez ostatnie dwa tygodnie pisałam i jeszcze się zakochałam? W tym dupku? Którego nienawidzę i który zrobił mi największe świństwo w życiu..
-Nie to niemożliwe.. to nie możesz być ty. On był czuły troskliwy a nie bezlitosny i chamski..
Właśnie w tym momencie moje serce pękło na pół.. jak on mógł mówiłam mu ze to dla mnie najcenniejsza rzecz.. opowiadałam mu o wszystkim co mnie boli.. w szoku nie wiedziałam co ze sobą zrobić wiec zaczęłam lekko wykręcać palce. Frank chyba to zauważył bo zrobił krok do przodu i wyciągnął lekko rękę w moja stronę na co ja zrobiłam dwa do tylu.
-nie podchodź do mnie..
-Evie.. To Louis mi kazał.. ty myślisz ze to ja jestem „szefem" tej grupki ale to nie prawda.. a twoja przyjaciółka..
zakręciło mi się w głowie słysząc o Dory co ona zrobiła? Druga osoba na której mi zależy tez mnie zdradziła?
-Ona mu przekazywała każda informacje bo podoba jej się a on ja wykorzystuje.. stad wiedział o naszyjniku i kazał mi to zrobić...
-A ty jak idiota się zgodziłeś chociaż wiedziałeś jakie to dla mnie ważne..
-On powiedział ze powie każdemu o moim tacie i o tym co stało się z moja matka.. Raz widział jak mój ojciec mnie uderzył..
W tym momencie sobie uświadomiłam ze każdy mowil ze jego matka nie żyje a nie ze go zostawiła. Ale to i tak go nie usprawiedliwiało nie robi sie takich rzeczy osobie na której podobno zależy... pokręciłam lekko głowa podeszłam do niego widząc w jego oczach nadzieje ale nie miałam zamiaru mu wybaczać. Nie w takiej sytuacji. Wyrwałam mu naszyjnik z ręki i patrząc mu głęboko w oczy powiedziałam.
-Jesteś taki sam jak twój ojciec. To prawda kiedy mówią jaki ojciec taki syn. Nie chce Cię znać. Usuń to pojebane konto i zapomnij ze kiedykolwiek miałeś ze mną jakiś kontakt. Spierdalaj z mojego życia!
Odwróciłam się wzięłam torebkę z ziemi i szybkim krokiem skierowałam sie w stronę wyjścia z lasu żeby udać sie do domu. Przez cała drogę z moich oczu leciały łzy. Tylko i wyłączne z powodu ze sie w nim tak cholernie mocno zakochałam...
FRANK
Słysząc jej słowa w moim kierunku poczułem nie wyobrażalnym ból w klatce piersiowej jakby ktoś mnie rozrywał od środka. W tym właśnie momencie uświadomiłem sobie ze kocham ją. Ale jeżeli ona nie chce mnie znać muszę to uszanować to tylko i wyłącznie moja wina. Widząc jak odchodzi uderzyłem z całej siły w drzewo przez co z moich palców poleciała krew. Klęknąłem i jak nigdy rozpłakałem sie wiedząc ze straciłem najbardziej wartościowa osobę w swoim życiu. To sie musi skończyć. Jeszcze dzisiaj powiem Louisowi ze nie będę robił tego czego chce. Niech powie wszystkim już mnie to nie obchodzi. Niech każdy gada na ten temat nie mam nic do stracenia.
Spojrzałem na zegarek właśnie w tym momencie kończyły sie lekcje. Wiedziałem ze Louis będzie i tak siedział pod szkoła jeszcze godzinę jak robił to codziennie. Szybkim krokiem skierowałem sie w stronę budynku i po 20 minutach byłem na miejscu i tak jak myślałem siedział na ławce na której dwa tygodnie temu siedziała Evi i czytała pierwsza wiadomość ode mnie. Podszedłem do niego i celując palcem w jego twarz powiedziałem podniesionym głosem.
-Koniec tego. Już nie będziesz mnie szantażował proszę bardzo powiedz wszystkim ze mnie ojciec bije i ze jestem tak spierdolony ze matka mnie nie chciała i uciekła. Wyjebane mam w to.
Już miałem sie odwrócić ale jeszcze coś wpadło mi do głowy wiec nachylilem sie do niego patrząc mu prosto w oczy.
-A jak zrobisz coś Evie pamiętaj ze Cie zabije. Nie chciała Cię warto sie z tym pogodzić.
Na te słowa nawet nie zdążyłem zareagować i poczułem jak dostałem w twarz z pieści. Metaliczny smak odrazu rozniósł sie po moich ustach. Wyplułem ślinę widząc ze jest cała czerwona. Zaśmiałem się patrząc na jego groźna mina. Teraz? Było mi już wszystko jedno a wiedziałem napewno ze louisa się nie boje. Robiłem to żeby mieć spokój chociaż w szkole bo wiem co się będzie działo jeżeli wszyscy się o tym dowiedzą. Będę na językach całej naszej szkoły ale teraz to już się dla mnie nie liczyło. Nic już się nie liczyło bez Evi i bez jakiejkolwiek szansy na to ze ona jeszcze będzie w moim życiu. Louis podniósł się z ławki i złapał mnie za koszulkę mówiąc przez zaciśnięte zęby.
-Nie masz życia od teraz pamiętaj. Zniszczę Cię a co do Evie zajmę się nią po swojemu a Tobie radzę się nie wtrącać bo ojciec nie będzie twoim największym problemem.
Słysząc to popchnąłem go znów na ławkę a moja ręka samoistnie zacisnęła się na jego szyi. Widząc strach w jego oczach z uśmiechem nachyliłem się do niego.
-Czegoś się jednak od ojca nauczyłem. Wiec uważaj. I tak jak powiedziałem od Evie trzymaj się z daleka.
Widząc ze już robi się lekko fioletowy na twarzy puściłem go i odwróciłem się bez słowa idąc w stronę domu. Na telefonie wszedłem na komunikator chcąc napisać do Evi wiadomość z przeprosinami ale czat do niej był zablokowany...

NieznajomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz