rozdział dwudziesty drugi

785 56 2
                                    

LUKE

Przyglądałem się z ogromnym podziwem zdeterminowanej twarzy Liv, gdy zaciskałem ostatni węzeł na jej kostce. Szarpnąłem mocno za linę, wyrywając z niej lekko zaskoczony jęk i cały twardniałem na samą myśl, że chciała zrobić to wszystko, właśnie ze mną.

Próbowałem nie koncentrować się na myśli o tym łajdaku, który nie zasługiwał nawet na śmierć, a na tym, by dostarczyć jej jak najpiękniejszych doznań. Tym bardziej, że czekała na nie... Chętna i gotowa, pomimo wszystkich bolesnych doświadczeń.

Leżała związana, całkowicie na mojej łasce, a ja po raz pierwszy mogłem swobodnie oglądać jej idealne ciało. Na widok mnóstwa zabliźnionych ran po przypaleniu papierosem, zacisnąłem mocno pięści i miałem chęć coś rozwalić. Krew we mnie zawrzała i, kurwa... Chyba po raz pierwszy w życiu do oczu napłynęły mi łzy. Musiała je zauważyć, bo patrząc w nie teraz, pociągnęła nosem i zadrżała.

- Nie tak miało to wyglądać... - szepnęła zażenowana i obróciła głowę na bok. - Rozwiąż mnie.

Unikała mojego wzroku i próbowała złączyć nogi, by zasłonić swoją kobiecość. Nagle zawstydziła się tak mocno, że miałem ochotę zakryć ją wszystkimi najdroższymi materiałami świata, by tylko poczuła się lepiej.

Powoli wszedłem na łóżko i ukucnąłem obok niej, bez słowa przekręcając jej twarz w moim kierunku. Mrugała szybko, by odgonić łzy, a mnie oddech ugrzązł w gardle na ich widok. Scałowałem z namaszczeniem każdą z nich z zaróżowionych policzków i złączyłem nasze czoła.

- Nie chcę, byś się nade mną litował. Nie chcę, żebyś patrzył na mnie w ten sposób. To był błąd - wyrzucała z siebie słowa, oddychając przy tym płytko. Błądziła oczyma po kątach pokoju i drżała, jak gdyby temperatura w pokoju była lodowata. Znów to robiła. Znów wpadała w panikę.

Zmusiłem ją, by spojrzała teraz na mnie i zapamiętała wyraz mojej twarzy, kiedy mówię dokładnie to, co mam na myśli.

- Jesteś piękna, Liv - powiedziałem twardo. - Najpiękniejsza, w całym cholernym świecie.

Zamrugała zaskoczona, a poliki przybrały jeszcze ciemniejszego odcienia purpury.

- Każdy milimetr Twojego ciała jest idealny, a każda blizna mówi mi tylko, że tutaj... - Zakryłem dłonią jej pierś, pod którą szaleńczo łomotało jej serce. - ... jesteś jeszcze piękniejsza, niż na zewnątrz.

Z jej ust wyrwał się szloch i szarpnęła związaną dłonią, pewnie po to, by go zdusić. Nie była jednak w stanie, bo lina skutecznie ją krępowała.

- Nie mów tak... - załkała.

- Obnażasz właśnie przede mną nie tylko swoje ciało, Liv... ale przede wszystkim duszę. I cholernie cieszę się, że to ja jestem tym szczęściarzem, bo na samą myśl, że ktokolwiek inny mógłby zająć moje miejsce, rozrywa mnie od środka. Nie znałem, nie znam i jestem na milion procent pewien, że nigdy nie poznam... drugiej, tak wartościowej, odważnej, twardej i pięknej kobiety, jak Ty. I wrednej... - dodałem, a ona zaśmiała się krótko przez łzy. Widząc delikatny uśmiech na jej twarzy, moje zardzewiałe serce całkowicie stopniało. - Jestem pewien, że od tej chwili, kiedy tylko zamknę oczy, będę Cię widział jeszcze wyraźniej. I nie mam wątpliwości co do tego, że za każdym razem właśnie ten widok będzie dokładnie tym, co pragnę zobaczyć. Rozumiesz, co chcę Ci powiedzieć?

Pokiwała tylko głową, patrząc na mnie tymi szarymi oczyma, pełnymi łez. Zabrało mnie bez reszty. Byłem cały jej. Nie potrafiłem sobie siebie wyobrazić w żadnym innym miejscu, i z żadną inną kobietą.

Nachyliłem się do jej ust, które ściskała teraz nerwowo, by złożyć na nich delikatny, długi pocałunek. Tym razem nie chciałem się z niczym spieszyć. Zamierzałem posmakować wszystkiego, co tak chętna była mi oddać, z odpowiednim szacunkiem.

Nienawiść od pierwszego wejrzenia ✨W TRAKCIE KOREKTY✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz