Chapter X: Ostatnie Kamidogu

2 0 0
                                    

Sala tronowa była pusta. Nawet sam tron. Iris podeszła niepewnie bliżej siedziska, które było ogromne.
Nagle tuż za sobą usłyszała metaliczne, dudniące kroki. Odwróciła się. W jej stronę szedł Belial.
- Mój panie i władco - rzekła kłaniając się.
- Wciąż posiadają nadzieję - rzekł przechodząc obok niej.
Ona patrzyła się na niego. Kiedy Szkarłatny Władca rozsiadł się na tronie ona wstała z kolan.
- Jacy oni? - spytała się - Przecież Cesarstwo pada na kolana przed nami - uklękła na kolanach ponownie - przed tobą mój władco.
- Nie chodzi mi o Cesarstwo - rzekł chłodno Belial patrząc się na Iris - wstań z kolan, czas wyjaśnić tobie mój wielki plan - wtedy wstał z tronu.
Iris na ten widok wstała z kolan.
- Chodź za mną - rzekł, po czym poszedł w stronę sąsiedniej sali.
Dziewczyna poszła za nim. Kiedy znaleźli się na miejscu Belial stanął naprzeciwko kryształu z rękami z tyłu swoich pleców.
- Od zarania dziejów Destrukcja pochodziła od wiecznej walki pomiędzy światłem i mrokiem - wtedy odwrócił się w stronę dawnej księżniczki - ja unicestwie tą równowagę i nastanie pokój w ciemności.
- Ale... mój panie - zająkła się. W oczach miała strach - chcesz unicestwić Destrukcję? Wtedy my Smoki...
- Tak, chcę - podszedł do niej - ty natomiast jesteś jedynym Smokiem który na razie jest godzien, aby żyć w świecie, który ja sam stworzę. Od nowa.
- Zrobię co mi każesz mój panie - uklęknęła ze spuszczoną głową. Na jej twarzy malował się jakby smutek.
- Ostatnie Kamidogu zostało odnalezione - rzekł nagle Belial, odwracając się do kryształu. W nim pojawiła się postać z czterema rękami - Veritowy Mistrz je posiada.
- To niemożliwe - oznajmiła - on jest martwy. Jak to możliwe? Poza tym, ostatnie Kamidogu? Przecież...
- Twoi ludzie odnaleźli je już, za niedługo będzie ono tutaj - przerwał jej - weź ze sobą Onagę, Cyber-Kahna i całą armię jaką tylko możesz aktualnie wziąć. W mieście tych żałosnych rebeliantów jest Kamidogu. Kiedy je zdobędziemy, będziemy mogli zaczynać rytuał - wtedy odwrócił się do niej - nie zawiedź mnie, a posiądziesz to co pragniesz - podszedł do niej - zemstę. Moc. Nowy świat w którym dzieci nie utracą swoich rodziców w wyniku bezsensownych wojen - podał jej swoją metalową dłoń - powstań Krwawy Baronie i zmieć z powierzchni ziemi tych, którzy śmią się mi sprzeciwiać.
Iris złapała za ogromną rękę.
- Tak się stanie panie i władco - powiedziała, po czym wyszła z sali, gdzie się znajdywał Belial.
Na moment jednak przystanęła i zaczęła czegoś szukać w jednej z kieszeni na jej torsie. Po chwili przestała i wyjęła zdjęcie. Znajdywali się na nim kobieta i mężczyzna. A oprócz tego mała dziewczynka. Dziewczyna zaczęła dotykać delikatnie drugą ręką owe zdjęcie, a jej oczy się zaszkliły. Po chwili jednak je zamknęła i schowała zdjęcie.
- Pierwszy raz nie wiem czego chce - rzekła sama do siebie, po czym westchnęła.
Po tym poszła w kierunku wyjścia z sali tronowej.

Blodig Horn, obóz Kleryków

MB kolejny raz padł na ziemię.
- Pamiętaj, im mocniej twój przeciwnik napiera, tym łatwiej go obalić na glebę - rzekła Natasha podając rękę Saibotowi.
Ten wstał z ziemi.
- Jeszcze raz - rzekła, przyjmując postawę bojową.
MB znowu zaatakował, jednak po chwili ponownie został przyciśnięty do ziemii.
- Przynajmniej nie padasz po kilku sekundach - rzekła, po czym zeszła z Saibota.
- W innym wypadku bym powiedział że daje tobie fory bo chcę ciebie wyruchać - rzekł Saibot wstając z ziemi - jednak naprawdę mam już powoli ciebie dosyć, dlatego tego nie powiem.
- Schlebiasz mi Saibociku - powiedziała prześmiewczo - jeszcze raz, aż do skutku.
MB tylko westchnął i ponownie zaatakował.
Minęło kilka godzin. Tym razem jednak Saibot zauważył że nie potrzebuje już okładów, ani nastawiania kończyn. Kiedy był już przy chacie napotkał Rejzora i Mystake.
- Robisz postępy - rzekła dziewczyna - już nie trzeba ciebie składać.
- A ty za niedługo będziesz mieć punkt wielkości Bastionu na brzuchu - odpowiedział jej.
On spojrzała się na swój brzuch.
- Widzę że nikt mi z tym nie da spokoju.
- Mnie ciekawi tylko co by się stało gdybyś nagle zmieniła formę - rzekł Saibot opierając się rękami o kamienny murek, który znajdował się tuż obok niego.
- Wtedy by łożysko się rozpadło, a wraz z nim płód który noszę - odpowiedziała mu - czyli bym zabiła swoje dziecko.
- Pewnie Twórcy będą zachwyceni tym że pierwszy raz udało się rozmnożyć Twórcy - rzekł od niechcenia MB.
- Raczej zostanę wykluczona - odpowiedziała mu na to krzyżując ręce - co ja pierdole, jestem wykluczona. Nikt poza Arishemem nie zaakceptował faktu że bratam się z pomniejszymi rasami, ani też że...
- Wyjebane miej na to mała - przerwał jej MB - koniec końców to właśnie z ich rasy pochodzi Belial, który chce zniszczyć nasz świat. Więc jak ciebie tylko zaczną szkalować to razem z całym moim NTM zaczniemy im wypominać kto stworzył wifiarzy. Poza tym Rejzor - spojrzał się w stronę drugiego Saibota, który stał cicho oparty o ścianę - ta Natasha, przyznaj wpadła ci w oko.
- Bruh, skąd ten pomysł? - spytał się nagle oprzytomniały.
- No wiesz, jak tylko jest ona w pobliżu ciebie to nie możesz oderwać od niej wzroku, no ciężko wtedy się z tobą skontaktować - zaczął się głupio szczerzyć.
- A co tam u Iris tak w ogóle MB? - nagle się spytał Rejzor.
Wtedy Saibot spojrzał się na niego wkurwionym wzrokiem.
- Między nami - podszedł bliżej Rejzora - Nic. Nie. Ma. Rozumiesz?
- Dobra, dobra - odpowiedział mu Rejzor.
Po tym Mystake się zaczęła śmiać.
- A tobie co znowu? - spytał się jej MB.
- Po prostu rozbawiła mnie ta wasza sprzeczka - rzekła - dobra zaraz będziesz mieć trening ze swoim ojcem, więc przyszykuj się na kolejne starcie umysłowe, czy co wy tam ćwiczycie, ja muszę się zająć czymś innym.
- A ja pójdę gdzieś na miasto - rzekł nagle Rejzor.
- Tylko pamiętaj Rejzor, dzisiaj masz ją przynajmniej wyruchać - rzekł w stronę Rejzora MB.
Po tym Rejzor poszedł w kierunku centrum miasta. Było ono wbrew pozorom niewielkie, jednak kiedy mijał ludzi, byli w stosunku do niego życzliwie nastawieni, nie tak jak wcześniej kiedy przybyli.
- Więc pozbyli się ciebie na moment - ktoś skierował w jego stronę słowa.
Odwrócił się, a wtedy zobaczył Natashę, która siedziała praktyka leżąc na niewielkim kamiennym murze. Saibot podszedł do niej.
- Sam się pozbyłem. Znudziło mnie patrzenie jak Nemezis wydziera się na MB - odpowiedział jej.
Po tych słowach dziewczyna zeskoczyła z muru.
- Dobra, chodź pokażę tobie coś - rzekła.
Rejzor tylko kiwnął głową i ruszyli w stronę rynku. Tam stały bazary, które były opustoszałe.
- Pierwszy raz widzę totalny brak handlarzy, szczególnie kiedy jest wojna - rzekł patrząc się na pustkę.
- Dzisiaj jest święto - odpowiedziała mu.
- Jakie? - spytał się.
- Rocznica zakończenia tak zwanej Serpentynowej Wojny.
- Czego?
- Wy to nazywacie wojną domową u nas, my to nazywamy Serpentynową Wojną.
- Dlaczego tak wy ją nazywacie? - spytał się ponownie.
Nagle przystanęła i wskazała na czerwoną flagę, na której był czarny symbol w kształcie wojownika, który wyglądał na węża.
- Nie tylko Antyrzy i Smoki walczyły w tej wojnie - rzekła - nie licząc nas byli Serpentyni. Kiedyś to był ich świat, oczywiście my zamieszkiwaliśmy północ, a oni całą resztę. Jednak Smoki ich wygoniły, a potem wybiły w Serpentynowej Wojnie.
- Więc rasa Nemezisa dopuściła się ludobójstwa - rzekł chłodno patrząc na flagę.
- Niby tak, jednak Serpentyni jeśli wierzyć legendom, uznaliby ta śmierć za godną, tak jak w zasadzie Kahnowie.
- Kahnowie? Przypadkiem oni żyją w...
- To był też ich dom, myślisz że kto wybudował takie miasta jak Pandemonium, Seszeron lub też Gammel Haug? Smoki? - wtedy się zaśmiała - Te bestie zdolne jedynie w większości do destrukcji nigdy nie stworzyłyby takich miast.
- Więc Poltava musiała być pierwszym miastem Kahnów w naszym świecie - odpowiedział - gdyby był tutaj teraz Gordon, albo jeszcze lepiej Shogun i by to usłyszał, to - na chwilę się uciszył.
- To? - spytała się.
- To... Właściwie to skąd to wiesz? - spytał się jej.
- Od Nemezisa, on po śmierci moich rodziców, czekaj stop, po morderstwie moich rodziców zastąpił mi ich i mówił mi o całej tej Serpentynowej Wojnie i o dumnych rasach, które walczyły po jego stronie - odpowiedziała mu - no ale mniejsza z tym, miałam ci coś pokazać, zatem chodź.
Po tym Rejzor poszedł za dziewczyną. Po chwili znaleźli się przy zniszczonym budynku.
- Co to jest za miejsce? - spytał się rozglądając się po ruinach.
- Kiedyś ten dom należał do mojego wuja, jednak Smoki spaliły go w dowód swojej zemsty za to, że on nie popierał ich polityki - odpowiedziała mu, po czym skierowała wzrok w jego stronę - kiedyś mi mówił, że coś dla mnie tutaj ukrył i żebym się udała jak on dożyje swoich lat. No cóż Smoki przyspieszyły ten proces, więc...
- Rozumiem - przerwał jej.
- Dobrze, więc chodź.
Po tych słowach weszli do wnętrza.
- To czego szukamy?
- Czarnej skrzynki - rzekła, po czym zdjęła swoją maskę i kaptur.
Zaczęli wtedy przeszukiwać ruiny. Minęła chwila i Rejzor zobaczył przycisk, który nacisnął. Wtedy wysunęła się szafka z czarną, niewielką skrzynką.
- Natasha coś znalazłem - powiedział głośno.
Wtedy dziewczyna przybiegła.
- Więc nie żartował - odpowiedziała podekscytowana.
Po czym wyjęła skrzynkę i ją otworzyła. W niej znalazł się sztylet z kości, który miał głownie w kształcie Smoczego łba.
- Nie wierzę - rzekła podnosząc w obu rękach broń.
- Ale że co? To tylko zwykły sztylet - oznajmił Rejzor.
- To jest moja rodzinna pamiątka, poza tym ten sztylet jest symbolem Łowców Smoków, czymś na wzór korony lub berła króla - wtedy wstała i przytuliła się do Saibota - dzięki że pomogłeś mi znaleźć to.
- Nie ma za co? - rzekł nieco zdezorientowany całą sytuacją.
- Veritowy Mistrz wzywa - nagle oznajmił jakiś Kleryk, który stał naprzeciwko ich - chodzi o coś bardzo ważnego. Proszę za mną.
- Nawet teraz musi przeszkadzać - powiedziała cicho, po czym odsunęła się od Saibota - dobrze już idziemy.
Po tych słowach cała trójka skierowała się do wieży Annathara.
Kiedy znaleźli się na miejscu zaczęła się obrada. W sali byli wszyscy pogromcy wifiarzy, Annathar, Nemezis, Natasha i Tyrant
- Dobrze, skoro są wszyscy to czas aby obmyślić plan zatrzymania armii Barona zanim MB osiągnie Smoczą moc - rzekł Annathar kierując swój wzrok w stronę Saibota - jeśli macie jakieś pomysły to czas je przedstawić.
- Potrzebowalibyśmy potężnej i wytrwałej armii - rzekł Nemezis - najlepiej takiej, która zrobi wszystko aby zatrzymać Smoki.
- Klerycy są w stanie to zrobić - odpowiedziała mu Natasha - do tego byliśmy szkoleni.
- Ale nas jest niewielu - odpowiedział Tyrant - musimy znaleźć inny pomysł.
- Może Cesarstwo? - spytała się Mystake - Ono też nienawidzi Barona, być może Akamoto się zgodzi na tymczasowy sojusz.
- Cesarstwo zostało rozbite - rzekł Annathar - co prawda mogę wysłać gońców, ale to nie wystarczy.
- Może weźmiemy całą armię BD i NTM? - spytał się Gordon - Przeniesiemy ją i...
- Nie - oznajmiła Mystake - za długo by to zajęło, poza tym Baron wykorzystałby tą zależność że pojedyńcze grupki byłyby rozproszone. Cudem tylko wylądowaliśmy na terenach Cesarstwa.
- A co z Serpentynami? - spytał się z nienacka Rejzor.
Wszyscy zwrócili wzrok w stronę Saibota.
- Czym? - spytał się zdziwony MB.
- Armia wężowych ludzi - odpowiedział Veritowy Mistrz - co prawda przetrwała część tej wielkiej armii, ale po wojnie domowej raczej wątpię czy by nam pomogli.
- A wiesz gdzie się znajduje ostatni Serpentynowy Legion? - spytał się Tyrant.
- Tak - odpowiedział.
- W takim razie mamy pierwszych kandydatów, no i przy okazji drugich, jak tylko Czarna Horda dowie się że ich dawni sprzymierzeńcy będą walczyć, to i nam pomogą - rzekł Annathar.
- Za duże ryzyko - oznajmił Nemezis krzyżując ręce.
- Nie mamy nic do stracenia, i tak i tak Krwawy Baron idzie wraz ze swoimi armiami w naszą stronę - rzekł Tyrant.
- Wystarczy że ukryje ponownie swoje Kamidogu i dam nam wtedy czas - rzekł Nemezis.
- Nie lepiej uderzyć i osłabić ich na tyle aby MB nauczył się kontrolować swoją moc? - nagle spytał się Gordon - Przecież i tak i tak koniec końców nas zaatakują.
- Czy ty rozumiesz co ty mówisz Ka...
- Tak rozumiem Veritowy Mistrzu i znacznie lepiej by było gdybyśmy zrobili zasadzkę, która spowoduje że Belial będzie musiał wręcz uzupełnić straty - przerwał mu Gordon.
Przez moment Nemezis patrzył wściekły na fioletowego Kahna, jednak po chwili wyszedł z sali zostawiając całą resztę. Poszła za nim Natasha.
- Dobrze więc musimy się podzielić na dwie grupy, aby było szybciej - rzekł Annathar - Mystake, Tyrant i Mnichu. Wy odnajdziecie Czarną Hordę. Natomiast Gordon, Rejzor i Natasha ruszą po Serpentynowy Legion.
- A ja to co? - spytał się z oburzeniem MB.
- Ty zostaniesz wraz z nami - odpowiedział, kierując wzrok na Saibota - nie możemy szczególnie teraz pozwolić sobie na aż takie ryzyko. Dobrze więc, koniec narady, Veritowy Mistrz powie dokładnie gdzie się znajdują grobowce.
Po tym wszyscy wyszli z wieży. Na zewnątrz stał Nemezis, który się uspokoił.
- Gdzie jest ta nasza mała łowczyni? - spytał się MB.
- Poszła do domu - odpowiedział mu wojownik - więc jesteście na tyle głupi, aby pójść ryzykować swoje życie?
- To jest nasza jedyna nadzieja - rzekła Mystake.
- Tak jak z tym, że mnie niby pokonasz? - spytał się szyderczo stając naprzeciwko niej - Ja ledwo co bym uszedł z życiem, a wy? To jest jakiś żart.
- Żartem jest to że cały czas wolisz uciekać zamiast walczyć z Belialem i go osłabiać - odpowiedziała mu na to - co? Myślisz że się nie domyśliłam że władasz czterema Srebrnymi Brońmi? Nawet Belial teraz by nie mógł ich użyć raze...
- Te bronie są jedynie marnym narzędziem, stworzonym jedynie dla mnie przez pradawnych Kahnów - przerwał jej - w porównaniu do złączonej mocy Kamidogu i Ostrza Immory są zwykłą zabawką.
- Z tego co wiem Belial jeszcze nie ma wszystkich Kamidogu, więc no masz chyba jakieś szanse z nim - wtrącił się Gordon - poza tym jeszcze mamy MB - wskazał głową na Saibota - więc co dwa Smoki zdolne do równej walki z Belialem to nie jeden.
- Czy ty jesteś głupi? - spytał się go prawie się śmiejąc - Beliala nie jestem w stanie zniszczyć...
- Ale możesz uszkodzić jego mech - wtrącił się nagle MB - kiedy odbierali mi moc w mechu wmontowali jego kryształ. To pewnie w krysztale jest Złota Moc, mech jest pewnie zwykłym narzędziem. Jeśli zniszczysz tego mecha, to pewnie znacznie osłabisz Beliala na moment. Oczywiście go nie zniszczysz, ale mecha już tak.
- I widzisz - dodała Mystake - nawet twój własny tępy syn pojmuje że uciekając nic a nic nie da się zrobić. A teraz z łaski swojej zanim przestaniesz trzęść portkami ze strachu, powiedz nam gdzie są grobowce ostatnich Serpentynowców i tej Czarnej Hordy.
- Hmm - Nemezis złapał się ręką za podbródek i odwrócił się do nich plecami - grobowiec Serpentynowego Legionu znajduje się daleko na północ stąd, na wielkim lodowcu.
- A Czarnej Hordy? - spytał się Gordon.
- Pod murami Pandemonium - odpowiedział - dlatego też uważam to za głupi pomysł. Jedni bez drugich nigdy nam nie pomogą, natomiast Pandemonium jest pod kontrolą Krwawego Barona. Ale dobra, wiecie gdzie macie się udać, więc udajcie się. Tylko potem się nie zdziwcie że jesteście skróceni o głowę, lub macie poderżnięte gardła.
Po tych słowach Nemezis poszedł gdzieś.
- Dobra, jutro idziemy do tych grobowców - rzekł Rejzor - zabierzcie co macie ze sobą zabrać i to tyle.
- No tylko szkoda że ja nie idę - oznajmił MB krzyżując ręce - kiedy była wojna z wifiarzami bez problemu wszędzie mogłem sobie na luzaku iść. A teraz? Nie mogę bo mogę zdechnąć.
- Gdyby nie to że tylko ty jesteś w stanie zniszczyć Beliala to byś mógł iść - odpowiedziała mu Mystake - albo gdybyś przynajmniej umiał kontrolować tą swoją moc. A ty nie umiesz tego robić, w dodatku jesteś jedyną osobą która jest w stanie ostatecznie pokonać tego upadłego skurwiela. Więc póki co to schowaj te swoje urazy, bo wyobraź sobie że nikt nie ma ochoty walczyć na marne z wifiarzami.
Po tych słowach dziewczyna szybkim krokiem ruszyła w stronę mini bazy.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz