Chapter IV: Cyberinicjatywa

2 0 0
                                    

MB kiedy się obudził poczuł jak go bolą plecy. Całą noc musiał przespać na podłodze. Kiedy spojrzał naokoło, były porozrzucane części jego zbroi.
- No tak - rozmasował sobie twarz - przecież ja to z nią... - po chwili przerwał i gwałtownie wzrokiem przemierzył całą bibliotekę - A ona gdzie? A chwila, jakby nas przyłapali - wstał na nogi - Dobra mniejsza, muszę się ubrać, bo jak mnie reszta zobaczy to nie będzie za przyjemnie.
Po tym zebrał cały swój rynsztunek i się ubrał. Po czym spojrzał na zwoje Kamidogu. Jeden z nich był rozwinięty i przedstawiał wielkie ostrze, które znajdywało się pośrodku Kamidogu, które je jakby okrążały. Miecz był natomiast cały czerwony niczym krew. Pod spodem rysunku były litery. MB się nachylił.
- "Kiedy z nieba spadnie ogień, czas zguby nadejdzie. Ostrze co światy podzieliło, złączy je ponownie. Kreacja i Zniszczenie staną naprzeciw siebie, Balans się zachwieje, a Ostatni Zwiastun świat ciemnością zaleje.
Kiedy ostatni śmiertelnik straci nadzieję, z ciemności i światła dziecię zrodzone powstanie i ponownie przywróci nadzieję
Wtedy mrok i ciemność zostaną wygnane, a równowaga ponownie zaistnieje" - przeczytał - Hmm, ciekawe.
Nagle do biblioteki wszedł generał Akamoto wraz z Rejzorem.
- Nie wiedziałem że tak chętnie będziecie tutaj przesiadywać - stwierdził patrząc na bałagan - mam nadzieję że...
- Posprzątamy - przerwał mu Rejzor.
- Nie o to mi chodzi - odpowiedział mu, po czym zwrócił się w stronę złocistego Saibota - przez ostatnie dwa dni księżniczka zachowuje się dosyć dziwnie, w szczególności twojej obecności - po tych słowach MB zdębiał - możesz mi to wyjaśnić? Hmm? - spytał się go robiąc bezlitosny wzrok.
- Em, no ten - zająknął się - w końcu jesteśmy przybyszami, a z tego co mi wiadomo to JA pokonałem Mrocznego Władcę, więc pewnie stąd się ona zachowuje tak dziwnie - powiedział to znacznie pewniej, wymierzając mu zimny wzrok.
- Hmm - skrzyżował ręce - interesujące, zresztą - skierował tym razem wzrok w stronę Rejzora - dowiedzieliście się czegoś nowego co wam pomoże?
- Niezupełnie - odpowiedział Saibot - jedynie to, że w mieście Gammel Haug były jakieś walki.
- Ah tak - przerwał mu generał - miasto ogólnie jest terroryzowane jak cały wschód. Nawet do teraz nie wiemy co się dzieje w Seszeronie.
- Więc pewnie tam znajduje się Krwawy Baron - wtrącił się MB - no i wiadomo gdzie go szukać.
- Ehh - westchnął Akamoto - to nie takie proste. Aby dostać się do Seszeronu trzeba przejść przez Bagna Rozpaczy, a potem jeszcze trzeba przepłynąć na wyspę, zwaną Ognistym Czubem.
- Nie z takimi rzeczami sobie radziliśmy - odpowiedzi MB.
- A przechodziliście przez bagna na których roi się od wielkich pająków, lub od zombie. Albo byliście na jałowej, zniszczonej ziemii, z której wypływa magma? Nie mówiąc już o zagrożeniu w postaci tych waszych wifiarzy i cyborgów.
- Cyborgów? - spytał się Rejzor - Co to jest?
- To są wojownicy ninja zrobieni z metalu - odpowiedział - nie czują strachu, litości ani też bólu. Walczą do ostatniego swojego tchu i nie spoczną póki nie zabiją swoich celów.
Wtedy MB spojrzał się na swoją złamaną rękę.
- Ze złamaną ręką nie mam szans w takim razie - rzekł.
- To ty masz złamaną rękę? - spytał się z niedowierzaniem generał - Ja myślałem że to jakiś stały uraz.
- No mam - odpowiedział - a co? Możecie jakoś magicznie sprawić że ręka mi się zrośnie?
- W zasadzie to tak - rzekł Akamoto - tylko musisz się udać do naszego lekarza.
- Hmm więc mi o tym nie powiedziała - powiedział sam do siebie MB.
- Co? - spytał się generał.
- Nic, nic - rzekł Saibot - gdzie jest ten lekarz?
- Pozwól że ciebie zaprowadzę.
- Zatem prowadź - rzekł.
Po tym Akamoto wskazał ręką drzwi jakby zapraszając MB i kiedy już Saibot wyszedł z pomieszczenia, generał ruszył za nim.
Kiedy już wyszli Rejzor podszedł do stołu i zaczął z niego sprzątać, jednak po chwili zauważył rozwinięty zwój z czerwonym mieczem i Kamidogu.
- Tego jeszcze nie widziałem - stwierdził przyglądając się zwojowi.

Jakiś czas później, kabinet lekarski

MB siedział na czymś w rodzaju łóżka. Tuż obok siebie po prawej stronie miał stół, na którym lekarz położył mu jego złamaną rękę.
Sam lekarz stał naprzeciwko przygotowując jakieś ustrojstwo z wieloma kończynami. Był to średniego wzrostu mężczyzna, z taką samą bladą skórą co ci wcześniejsi mieszkańcy których spotkał.
- Dlaczego większość z was ma bladą skórę? - spytał się z nienacka MB.
- Nie każdy wiedział że będziecie tutaj - odpowiedział po czym położył ustrojstwo na ręce MB.
Po tym ono zaczęło wbijać się w ramię swoimi kończynami. Saibot czuł wyraźny ból, który zdradzał jego wykrzywiony wyraz twarzy.
- Poza tym - kontynuował lekarz - to tylko kwestia gustu. Jak ktoś chce mieć piękną, delikatną skórę to proszę bardzo.
- Czyli dlatego Akamoto i rodzina cesarska ma bardziej ludzką skórę - odpowiedział MB.
- Tak.
Wtedy maszyna mocno się wbiła w kości Saibota. On krzyknął po czym złapał się drugą ręką za ramię. Po chwili jednak ustrojstwo wyjęło z ręki swoje kończyny i zeskoczyło na sąsiedni stół.
Po tym MB podniósł swoją prawą rękę i o dziwo mógł nią poruszać i nie czuł przy tym bólu.
- Ale... Jak? - spytał się zachwycony tym stanem rzeczy.
- Odkryliśmy że można samemu łatać kości - rzekł lekarz - nie sądziłem że wasz gatunek jest tak prymitywny, aby korzystać z gipsu.
- A właśnie - powiedział MB wstając i wyjmując fiolkę z czarną substancją - nasz doktor, nazywamy go Cëre, prosił o to, aby jakiś miejscowy lekarz sprawdził co to dokładnie jest.
- Ja nie muszę sprawdzać żeby wiedzieć - rzekł znacznie bardziej chłodnym głosem. W jego oczach widać było niepewność - to jest Ultima Mors. Jest to bardzo rzadka odmiana alkoholu. Na tyle taka że widzę ją drugi raz w życiu.
- Alkoholu?
- Tak. W waszym świecie istnieje Metanol. Nazywacie go kwasem mrówkowym. Ultima Mors jest tysiące razy bardziej niebezpieczna, jednakże w przeciwieństwie do Metanolu nie sprawi przy małej ilości ślepoty, a przy większej śmierci. Ona najpierw atakuje układ krążenia, zastępując krew czarną mazią, a potem czarna maź dostaje się do mózgu. Śmierć jest powolna, a przy tym okrutna.
- Jest na to lekarstwo? - dopytał się MB.
- W zasadzie to jest, jedno - wtedy podszedł do swojego biurka i zaczął szybko wyszukiwać w jakiejś książce czegoś. Po chwili uderzył palcem na kartkę - o ta czarna narośl.
Wtedy MB zbliżył się i zobaczył jakąś czarną roślinę na skale.
- Rośnie ona jedynie w okolicach miasta Seszeron - rzekł lekarz.
- Miasto pod kontrolą Krwawego Barona - rzekł chłodno Saibot - więc to stąd miał te rzekome lekarstwo. Dobra ja muszę spadać.
Po tym Saibot wyszedł i poszedł w kierunku stołówki. Po kilku minutach był już na miejscu. Tam oprócz Rejzora, Gordona, Mnicha i Mystake, było kilku żołnierzy. Wśród nich był Akamoto.
- Ręka już nie jest złamana z tego co widzę - rzekł Mnichu.
- Ta, to już idziemy? - spytał się MB krzyżując ręce.
- Tak - odpowiedział Akamoto - i chciałeś powiedzieć "jedziemy".
- Czyli koniec z przejażdżkami na plecach? - spytał się Gordon.
- Tak, koniec - odpowiedział mu Akamoto - w szczególności że mamy konie. Dotrzemy do Gammel Haug - po tym wskazał na żołnierzy - oni wraz ze mną będą was eskortować w razie gdyby był atak. Myślę że wszyscy zrozumieli.
- Tak, wszyscy zrozumieli - odpowiedziała Twórczyni.
Po tych słowach wszyscy wyszli na dziedziniec. Tam czekały na nich konie. W przeciwieństwie do tych z Ebijatyk, miały zamiast sierści na sobie łuski i żółtawe, żmijowe oczy.
Wtedy też wszyscy ruszyli w stronę wschodu.
Kiedy byli po kilku godzinach w Hovedvei, zrobili kilkuminutową przerwę aby napoić wierzchowce.
MB wtedy głaskał dłonią swojego łuskowatego konia po grzbiecie.
Naprzeciwko niego stali Akamoto i Mystake, na całe Hovedvei było słychać ich przekrzykiwania.
- Więc chcemy przejść przez tą puszczę?
- Tak, to najkrótsza trasa Twórco.
- Ehhh, nie lepiej przejść naokoło bezpieczniejszą trasą?
- Wtedy będziemy podążać do miasta kilka dni. A takto mamy krótszą trasę.
Po tym Mystake poszła w kierunku swojego wierzchowca. Wtedy też wszyscy ruszyli w dalszą drogę. Kiedy byli w puszczy, słychać było odgłosy różnych ptaków. O dziwo mimo zagęszczania krzewów i drzew, szybko przedostali się przez nią. Kiedy się do stało, ukazała im się kotlina, która była otoczona górami. U zboczu jednej z gór było widać miasto. Całe było białe niczym marmur lub śnieg.
- Więc to jest Gammel Haug - rzekł Akamoto - miasto wybudowane przez naszych przodków na cześć wygrania wojny domowej z tym waszym Veritowym Mistrzem.
- Tutaj jest podobno fabryka tych cyborgów - powiedział Rejzor - powinniśmy ją odkryć.
- I Krwawy Baron jest na tyle głupi, aby dawał tutaj fabrykę swoich żołnierzy? Przecież to jest idiotyczne - rzekł Mnichu.
- Jeśli to zrobił - odpowiedział mu Gordon - to jest on wybitnym geniuszem i strategiem. Po co ktoś miałby szukać twojej fabryki, jeśli znajduje się ona w miejscu, który jest najmniej podejrzany.
- Zapomniałeś Gordon że w tych zapiskach była ta informacja?
- Ehh no dobra tam Mnichu...
- Bo szukaliśmy jej tutaj - przerwał mu Akamoto - jednak nie udało się nam znaleźć, możliwe jednak że wam się uda. Ale mniejsza, doprowadzimy was do miasta, a potem sami sobie radźcie.
Po tym wszyscy ruszyli do Gammel Haug. Po kilku godzinach znaleźli się tuż przed bramą, wtedy też się ona otworzyła, a ich oczom ukazały się domy i biała uliczka, zrobiona z kamienia.
- Dobra - rzekł Akamoto - no to powodzenia.
Po tych słowach ruszył wraz z żołnierzami spowrotem.
- Rozdzielamy się - rzekł Rejzor - jeśli coś się zdarzy strzelacie w niebo za pomocą flary, jak to wcześniej ustaliliśmy.
- Czyli powinno pójść gładko - rzekł Gordon - w końcu jesteśmy niby na ternie wifiarzy, znów.
- Ironicze - stwierdził Mnichu - najpierw wifiarz, a teraz ten który musi uważać na wifiarzy.
- No widzisz Mnichu - rzekł MB - przejrzałeś na oczy.
- Ta - odpowiedział.
Po tym wszyscy się rozeszli po mieście. MB ruszył w stronę bocznych uliczek. Wśród nich były domy, które były skromne i mocno upakowane.
- Chyba trafiłem do slumsów - stwierdził - ten odór. Ohyda.
Wtedy zobaczył jak coś się ruszyło. Była to osoba, która miała na sobie kaptur. Na widok Saibot zaczęła uciekać.
- EJ TY - krzyknął - CZEKAJ.
Wtedy pobiegł za uciekinierem. Kiedy znalazł się za skrętem z uliczki, nagle poczuł na karku twardy przedmiot.
- I co ja mam z tobą zrobić? - rzekła kobiecym głosem osoba.
Wtedy też przedmiot się lekko odsunął od karku i Saibot w mgnieniu oka odwrócił się i powalił uciekiniera.
Wtedy też zdjął i kaptur i okazało się że była to Iris.
- Co ty tu kurwa robisz? - spytał się.
- Wyobraź sobie że uciekanie mam dopracowane do perfekcji - odpowiedziała mu dziewczyna.
- Tu jest niebezpiecznie - rzekł schodząc z Iris, przy tym pomagając jej wstać - to jest teren wifiarzy.
- I mam przy sobie ich pogromcę - rzekła - więc nic mi nie grozi z ich strony kiedy jestem przy tobie.
- Yhm.
- No nie mów że się obrażasz za to?
- Nie - rzekł - nie obrażam się, nawet ja nie wpadam na takie pomysły.
Wtedy spojrzała się na niego. Jej wzrok mówił "Nie kłam"
- Ehh - westchnął - no dobra, wpadałem na podobne pomysły, ale ja jestem żołnierzem.
Wtedy się uśmiechnęła i podeszła do niego i się przytuliła.
- Nic mi się nie stanie, poza tym ja czegoś w tym mieście szukam.
- Czego? - spytał się.
- Tutaj co rok są organizowane targi, w których różnorodni kupcy, sprzedają towary z egzotycznych terenów zachodu. Chciałam coś znaleźć dla siebie - wtedy spojrzała się na niego błagalnym spojrzeniem - pójdziesz ze mną?
- No teraz to nie mam innego wyjścia - stwierdził.
Po tym się do niego mocniej przytuliła i po chwili pociągnęła za rękę w stronę bazaru, który znajdywał się tuż naprzeciwko. Był on przeludniony. Na nim znajdywały się Smoki w swojej oryginalnej formie, jak i w ludzkich formach.
- Więc ręka ci wyzdrowiała - stwierdziła patrząc na prawe ramię MB.
- Mogłaś mi powiedzieć o tym, że lekarze leczą z łatwością takie coś - zripostował ją.
- Ojejku, nie mogłam wtedy o tym myśleć.
- To o czym myślałaś? - spytał się jej patrząc w jej oczy.
- Domyśl się - powiedziała, po czym cmoknęła MB.
Nagle słychać było wybuchy, natomiast wszyscy mieszkańcy zaczęli uciekać.
- Co to było? - spytała się przerażonym głosem Iris.
- Beliar mi mówił o tym odgłosie - stwierdził chłodno Saibot - ten sam był kiedy Shogun został porwany. To wifiarze.
Wtedy przed nimi pojawiły się trzy niebieskie maszyny. Miały one kształt ludzi, natomiast z głowy wyrastał im jakby z kabla kucyk.
- Schowaj się za mną mała - rzekł MB.
- Nie zamierzam się wychylać - odpowiedziała.
Wtedy w dłoniach MB pojawił się złoty płomień i Saibot stanął w postawie bojowej. Po tym maszyny rzuciły się w stronę złotego wojownika. Jednak MB sparował wszystkie ciosy i unieszkodliwił maszyny swoją złotą mocą. Nagle zauważył że w jego kierunku leci włócznia.
- Kucnij - rzekł do Iris, po czym sam się też schylił.
Nagle zza dymu wyszła kolejna maszyna. Jednak ona była większa i wyglądem przypominała Kahna. Posiadała na głowie hełm, który wyglądem przypominał ten co miał Gordon.
- Anihilacja celu w toku - Cyber Kahn rzekł metalicznym głosem po czym wyciągnął metalowy młot i rzucił się na Saibota.
Ten uniknął kilka ciosów i strzelił swoją z rąk swoją złotą mocą i odrzucił robota.
- Łatwo z wami - rzekł MB.
- MB - powiedziała Iris szarpiąc go za rękę.
Kiedy się obrócił zobaczył Iris która wskazywała palcem w niebo.
Na nim leciała czerwono-krwistego koloru maszyna.
- Twój czas się skończył - rzekła, po czym strzeliła szybko rakietami w stronę parki.
Po tym MB opadł na ziemię i widział jedynie dym. Kiedy opadł zobaczył leżącą Iris. Wyciągnął w jej stronę rękę.
- Iris... - rzekł po czym zemdlał.
Kiedy się obudził, znalazł się w pomieszczeniu, w którym naokoło znajdywała się elektronika.
Kiedy próbował się ruszyć poczuł opór. Po chwili się skapnął że jest przykuty do jakiejś machineri. Wtedy zobaczył kabel, który łączył ją z ogromnym mechem, który wyglądałem przypominał humanoida, jednak posiadał błoniaste skrzydła i głowę, podobną do Smoka.
- Chyba się obudził - rzekł metaliczny głos.
Po tym MB skierował głowę w stronę odgłosu. Wtedy zobaczył czerwonego robota, który go znokautował.
- I dobrze - odpowiedział drugi głos. Też był metaliczny.
Należał on do postaci, która była zakryta czerwonym płaszczem. Grzebała coś w pulpicie, który stał naprzeciwko MB.
- Gdzie ja jestem? - spytał się MB - Kim wy jesteście? - po tym znowu zaczął się szarpać.
Wtedy postać w płaszczu odwróciła się w stronę Saibota.
- Znajdujesz się w mojej tajnej placówce - postać podeszła bliżej Saibota, po czym wskazała ręką w stronę cyborga - to jest Onaga, tak - odwróciła się ponownie w stronę MB - Pan Terroru dostał nowe ciało, ode mnie. Ale zapewne zadajesz sobie pytanie, kim ja jestem?
- Jesteś Krwawym Baronem - przerwał mu Saibot - za niedługo ciebie powstrzymam, tylko się...
- Uwolnisz? - przerwała mu istota - Błagam ciebie, nie ośmieszaj się. Specjalnie zostały skonstruowane, abyś ty nie mógł się wydostać. I fakt jestem Krwawym Baronem - wtedy postać schyliła głowę w dół i westchnęła, po czym znowu skierowała swój wzrok w stronę Saibota - jednak to maska, która skrywa moje prawdziwe oblicze. Naprawdę się nie skapnąłeś? Wtedy?
Po tym zakapturzona postać podeszła bliżej do MB.
- Dalej nie wiesz? - spytała się - Może ci podpowiem? - wtedy zaczęła ściągać maskę i kiedy już to zrobiła zaczęła dalej mówić, jednak kobiecym głosem - Dalej zamierzasz mówić to mojemu "ojcu"?
Wtedy postać zsunęła całkowicie swoją maskę. Po tym Saibotowi coś stanęło w gardle i przez chwilę nie mógł przełknąć.
Okazało się że za maską kryła się twarz Iris, która patrzyła na niego nienawistym spojrzeniem.

Ciąg dalszy nastąpi...

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz