Gonił go przez całą długość korytarza, aż w końcu skoczył na osobnika i przewrócił swoim ciężarem na ziemię. Wtedy też przed twarzą MB pojawiło się ostrze noża.
- Nie chce walczyć - rzekła kobiecym głosem leżąca na plecach osoba.
Po chwili przyjrzenia się MB zorientował się że to jest Iris, która miała założony na głowę kaptur.
- No, mi też za bardzo się nie chce - odpowiedział.
- To mógłbyś ze mnie zejść? - spytała się.
- Ta jasne.
Po tym wstał i pomógł jej wstać. Była cała ubrana w zielono-czarny strój z butami sznurowanymi do kolan.
- Więc widzę że jednak nie śpisz - powiedziała zdejmując kaptur. Tym razem nie miała pełnego makijażu, jedynie miała umalowane usta czerwoną szminką. Natomiast w jej zielonych oczach można było zobaczyć ciekawość.
- Ta - odpowiedział masując złamaną zagipsowaną rękę, którą miał przymocowaną do piersi - usłyszałem odgłos tłukącego się szkła, więc pomyślałem że warto sprawdzić. A to że ty byłaś zakapturzona to myślałem że jesteś włamywaczem, więc pomyślałem że warto złapać, w szczególności że mógł sprawić niebezpieczeństwo.
- No co ty nie powiesz - powiedziała trzymając ręce z tyłu lekko się chyląc. Jednak po chwili wróciła do normalnej pozycji - bo na razie to ty sprawiłeś zagrożenie. Jednak muszę przyznać że gdybym była włamywaczem to już bym siedziała w lochu.
- Heh wasza wysokość...
- Mów mi po prostu Iris - przerwała mu.
- Dobra, zatem Iris, mogę powiedzieć cesarzowi że kradniesz po nocy - podparł niezłamaną rękę na biodrze - i wtedy trafisz do lochu.
- Oh nie - rzekła udawanym przerażeniem - i co teraz zrobię? Panie MB litości - spojrzała się na niego błagalnym wzrokiem - proszę.
Saibot się tylko zaśmiał.
- Dobrze - zbliżył się do niej - pod warunkiem że powiesz mi co ty tu teraz robisz sama. W dodatku z bronią.
- Dobrze - odpowiedziała - chodź za mną.
MB kiwnął głową i obydwoje poszli do końca korytarza. Jak byli na miejscu Iris zaczęła wychodzić przez okno.
- Co ty robisz kobieto? - spytał się Saibot z nieco zdziwioną miną.
- No chodź - odwróciła się do niego - w końcu chcesz wiedzieć co ja tu robię sama. Prawda?
- Ehh - westchnął.
Po tym wyszedł za nią przez okno. Po chwili znaleźli się na końcu dachu, wtedy Iris usiadła na krańcu. Gestem kazała zrobić MB to samo.
- Dobra - rzekł MB już siedząc - to zatem co tu robisz sama?
- Wiesz - spojrzała się na niego - od kiedy mieszkam w pałacu nie mogę za bardzo gdziekolwiek wychodzić. Dlatego w nocy zawsze się wymykam i patrzę na miasto.
- No, ładnie wy tu macie - odparł - w naszej krainie jedynie jedno miasto mogłoby się wam równać.
- Jakie? - spytała się.
- Poltava - odpowiedział - dawno nie widziałem tak pięknego miejsca jak tamto. No oczywiście patrząc na wasze domy, wieże itd nie mogę uwierzyć że ktoś tak potrafi na co dzień zbudować takie miasto.
- No widzisz - rzekła uderzając go delikatnie w ramię - a ta złamana ręka, to co się stało? Walczyłeś z kimś?
- Nie - rzekł, po czym westchnął - wypadek przy dostaniu się tutaj.
- Ojojoj - odpowiedziała lekko zczulonym głosem - biedactwo. Żeby ryzykować tak, aby dostać się do świata, w którym mieszkańcy by was najchętniej pozabijali?
- No wiesz, w głównej mierze ja tu jestem w misji odnalezienie jednego z moich przyjaciół, a poza tym mógłbym nawet złamać drugą rękę, bo nie żałuję że tu trafiłem.
- Czemu? - zbliżyła się do niego bardziej.
- Hmm, poznałem tu mieszkańców dla których warto było złamać rękę.
- Na przykład jakich?
- Na przykład ciebie - odpowiedział
Wtedy Iris zbliżyła swoją głowę jakby szykowała się do pocałunku. MB chciał zrobić to samo, jednak po chwili księżniczka się odsunęła.
- Oł, wybacz - odpowiedział MB.
- Nie o to chodzi - rzekła rozglądając się - skapneli się że mnie nie ma w pokoju.
- Kto? Strażnicy?
- Tak, chodź gdzieś indziej - rzekła.
Po tym wstała na nogi i pomogła przy tym wstać Saibotowi.
- To gdzie idziemy? - spytał się jej.
- Do jednej z moich kryjówek.
Po tym obydwoje zaczęli schodzić z dachu, aby wejść na mury.
- Tu nas nie znajdą?
- Jeszcze trzeba wejść na wieżę - rzekła wskazując na budynek na wprost nich.
Saibot kiwnął głową i ruszyli do niej. Po kilku chwilach znaleźli się w pomieszczeniu, które było jakimś magazynem z różnymi rodzajami leków i innych surowic.
- No - rzekła rozciągając ręce - to jesteśmy tutaj sami.
- I nie boisz się że przez mogę tobie coś zrobić? - spytał się jej.
- Gdybyś miał już coś zrobić, to byś to zrobił dawno. Poza tym nie wyglądasz na kogoś takiego. Hmm - wtedy przyłożyła rękę do ust prezentując tym że się zastanawia
- Hmm? - zbliżył się do niej.
- Mogę się o coś ciebie spytać?
- Jasne - odpowiedział - pytaj się śmiało.
- Mógłbyś zdjąć maskę? - spytała się, przy tym robiąc swój błagalny wzrok.
- Jesteś tego pewna?
- Tak - odpowiedziała stanowczo - jestem.
- No dobrze - rzekł łapiąc się za rzepy trzymające maskę - tylko się nie przestrasz.
Po chwili szarpania się z nimi zdjął ją i położył na stole, który był tuż obok.
Jego twarz była czarna niczym noc, przy tym wyglądała na spaloną.
- Więc tak wygląda twarz legendarnego MB - rzekła.
- Tak, nie boisz się?
- Czego? - spytała się podchodząc - ciebie?
Po tym pocałowała go w usta. Trwało to zaledwie kilka sekund. Po tym się odsunęła i jej blada twarz zrobiła się czerwona.
- Wybacz - rzekła - za bardzo przesadziłam - trzymała się za ręce ze stresu.
- Nie przesadziłaś - odpowiedział Saibot podchodząc do niej.
Wtedy przysunął ją do siebie i zrobił to samo co ona wcześniej.
- Poczekaj - rzekła lekko odsuwając go - strażnicy. Pewnie już mnie szukają.
- No tak - rzekł - zapomniałem o tym.
- Dobra, jutro wieczorem się spotkamy poza murami pałacu. Będę na ciebie czekać w gospodzie pod Martwym Ciągiem.
- Nie będziesz czekać za długo - rzekł - będę lada moment.
- Trzymam ciebie za słowo - odpowiedziała, po czym przytuliła się do MB i wyszła z wieży.
- Ehh to jest zdecydowanie mój dzień - rzekł zakładając maskę - dobra trzeba wracać do swojego pokoju, bo zaraz będą i mnie szukać. A wtedy będzie grubo - zaśmiał się.
Po tym wyszedł z budynku i poszedł w stronę łóżka.
Następnego dnia obudził się, po czym udał się do stołówki. Tam już była cała ekipa, wraz z jednym z żołnierzy. Był dosyć wysoki i miał na sobie łuskową pozłacaną zbroje wraz z hełmem z rogami, które pięły się do góry. Na twarzy miał potężny zarost.
- No nareszcie jesteś MB - rzekł Rejzor, który stał naprzeciw żołnierza - poznaj generała Akamoto.
- Miło poznać - rzekł generał kierując podejrzliwy wzrok w stronę Saibota, po czym znów zwrócił uwagę w stronę swojego wcześniejszego rozmówcy - jak mówiłem otrzymacie klucze do prywatnej rodzinnej biblioteki - dał klucze Saibotowi - i z tego co widzę są wszyscy. Więc mogę was do niej zaprowadzić. Proszę za mną.
Po tych słowach Akamoto ruszył w stronę wyjścia z sali. Reszta ruszyła za nim. Po chwili znaleźli się tuż przy drewnianych drzwiach. Były one z niebieskiego drewna i miały ozdoby z kości.
- To tutaj - rzekł generał - z związku z tym że to własność cesarskiej rodziny należy być ostrożnym, aby czegoś nie zniszczyć.
- Dobrze - odpowiedziała Mystake - dziękujemy za pomoc.
- Dodam też że otrzymacie teraz dostęp do wszelkich informacji, w tym tych do których mają dostęp jedynie cesarzowie, więc jeśli powiecie komukolwiek o jakichkolwiek sekretach to obiecuje, że osobiście was skrócę o głowę.
- W takim razie po co cesarz daje nam klucze, skoro tak bardzo strzeżecie tych tajemnic? - spytał się Gordon.
- Tak w zasadzie to księżniczka Iris wam dała swoje klucze, nie cesarz - odpowiedział, po czym odszedł korytarzem
Wtedy MB nieco się uśmiechnął.
Rejzor po tym otworzył drzwi i wszyscy weszli do biblioteki.
Było to ogromne koliste pomieszczenie przepełnione księgami. Po środku sali znajdował się kolisty stół z porozrzucanymi księgami i zwojami. Posiadała biblioteka dodatkowe półpiętra, do których wejście znajdowało się naprzeciw wejścia do biblioteki.
- Widać że nie lubią sprzątać - rzekł Mnichu podchodząc do stołu.
- Dziwne - powiedziała Mystake - ta cała księżniczka ryzykuje żebyśmy mieli dostęp do tych ksiąg. Przecież i bez nich byśmy znaleźli Krwawego Barona.
- Im więcej informacji tym lepiej - odpowiedział Rejzor - tym bardziej że praktycznie nic nie wiemy o tej krainie, ani tym bardziej o Baronie. Ale sam fakt tej inicjatywy też mnie ciekawi.
- Mnie nie dziwi - oznajmił Kahn kierując swój wzrok w stronę MB - zobaczyła takiego El Embione, i od razu nam dała dostęp do wszelkich informacji.
- Dobra tam, człowiek nie tylko zabijaniem wifiarzy się zajmuje - odpowiedział MB lekko się uśmiechając krzyżując ręce - dała nie dała, mamy informacje.
- No to możemy się pożegnać z pomocą cesarza - rzekł znienacka Spawn, który już się rozsiadł przy stole.
- Bądź optymistą mój ty przyjacielu - rzekł Gordon - zresztą MB jest potomkiem przecież tego no, jak mu tam było? - spytał się kierując wzrok na Saibota o którym była mowa.
- Veritowego Mistrza - oznajmił.
- No Veritowego Mistrza - kontynuował Gordon - więc MB to nie jakiś tam goguś, tylko kolejny Veritowy Mistrz.
- W tym przypadku w pełni się zgodzę - dodała Twórczyni - szczególnie że nic między nimi nie zaszło.
- Niech wam będzie - odpowiedział Mnichu - ale potem żeby nie było, że miałem rację.
- Dobra - wtrącił się Rejzor - to czego my mamy szukać?
- Wszystkiego - odpowiedziała dziewczyna - wszystkiego o Krwawym Baronie, tutejszych wifiarzach, Kamidogu itd.
- O czym kurwa? - spytał się Gordon.
- Kamidogu - powtórzyła - takich pradawnych artefaktach stworzonych przez Twórców.
- No to się zabieramy to roboty - rzekł Rejzor.
Po tym wszyscy się rozdzielili. MB przypadło półpiętro. Kiedy znalazł się już na nim zaczął przeglądać księgi, aż natrafił na zwój zatytułowany "Wielka Wojna".
- Hmm ciekawe - rzekł, po czym otworzył i zaczął cicho czytać - "Agresja Twórców jest nieobliczalna. Odkąd zaczęli zagrażać nam, drugim dzieciom Eiru, prowadzimy z nimi wojnę". Eiru? Kto to kurwa jest? I czemu to jest w naszym języku.
Nagle poczuł jak jakaś siła go ciągnie. Po chwili znalazł się w ciemnej przegródce.
- Być może dlatego że mój ojciec używając magii zmienił język abyś mógł cokolwiek zrozumieć - odpowiedział mu kobiecy głos.
Po chwili Saibot zorientował się kto to był.
- Iris? - spytał się ze zdziwieniem - Co ty tu robisz?
- Hmm, chciałam zobaczyć ekspertów w akcji - odpowiedziała - poza tym ty szukasz informacji o Baronie w złym miejscu, znajdują się one po drugiej stronie - wskazała na półpiętro znajdujące się po drugiej stronie.
- Skoro ty wszystko wiesz gdzie się co znajduje, to może nam pomożesz?
- W sumie, czemu nie? Tylko najpierw wyjdźmy z tej ciemnej ciasnej dziury. W innym przypadku by mi to nie przeszkadzało, ale jak widzisz nie jesteśmy sami.
- Racja - odpowiedział, po czym wyszedł z przegródki.
Za nim wyszła Iris. Po tym zeszli na dół do reszty.
- Wasza wysokość? - spytał się zdezorientowany Rejzor.
- A nie mówiłem? - powiedział Mnichu szturchając Kahna - Mówiłeś coś o optymiźmie?
- Przyszłam wam pomóc - rzekła - szczególnie że na ten moment nie mam innego zajęcia.
- Dziękujemy za chęć wsparcia - przerwała jej Mystake, zbliżając się do niej. Twórczyni nie była zbyt wysoka, jednak była o głowę wyższa od księżniczki - jednak my sobie poradzimy.
- Jest tutaj tak dużo ksiąg i zwojów że zanim znajdziecie konkretne informacje zajmie wam to szmat czasu, a Baron zrobi kolejny ruch - odpowiedziała - ja znam tą bibliotekę jak własną kieszeń, więc moja pomoc może okazać się przydatna.
- No ksiąg jest tutaj od zajebania - dopowiedział Gordon - na bank wasza pomoc będzie nieoceniona.
- Dobrze więc - rzekła Iris - tam są informacje o tych waszych Kamidogu - pokazała ręką na zwoje, które znajdywały się blisko wyjścia. Po czym zwróciła się w kierunku naprzeciw drzwi i wskazała na książki - tam są wifiarze, a o Baronie MB i ja już wiemy gdzie szukać.
- No dobra - rzekł Rejzor raz klaszcząc w dłonie - to ja i Mystake zajmiemy się zwojami. Mnichu i Gordon pójdą po wifiarzy, a księżniczka z MB wezmą informacje o Baronie, jak...
- Mam też taką prośbę - przerwała mu Iris - możecie do mnie mówić po imieniu? Niezbyt lubię jak jestem tak tytułowana.
- Dobrze - odpowiedział Rejzor - więc wracając. Jak zbierzecie już informacje to wszystko przejrzymy na stole na spokojnie. No to do roboty.
Po tych słowach grupki poszły w swoim kierunku.
Kiedy już MB wraz z Iris byli na miejscu zaczęli wyjmować księgi.
- Dużo tego, nie za ciężko ci? - spytał się jej trzymając pod pachą kilka ksiąg.
- Nie - odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się, dokładając sobie kolejnych ksiąg - poza tym masz złamaną rękę, więc nie możesz nosić.
- Ehh - westchnął - nie będzie mi to przeszkadzać w noszeniu.
- Trafiłeś na największego uparciucha - powiedziała wstając. Miała na rękach kilkanaście ksiąg, co przy jej wzroście wyglądało to komicznie - no i poza tym ja tobie nie pozwolę aby ci się źle ręka zrosła. Dobra chodź do reszty.
MB kiwnął głową i poszli w stronę stołu. Kiedy byli na miejscu Iris położyła księgi na nim. To samo zrobił MB.
Po chwili wszyscy już znaleźli się przy stole i zaczęli przeszukiwać informacje.
- Nie sądziłem że wifiarze i tutaj są - stwierdził Gordon gapiąc się w treść.
- Akurat mają teraz przejebane - rzekł MB - patrząc na to że ich szef dostał ode mnie lańsko.
- No teraz Krwawy Baron jest ich szefem - powiedział Mnichu - więc może on tobie dać lańsko.
- Chyba sobie żartujesz? - spytał się MB - Jakiś typek w czerwonej kiecce nie jest mi straszny.
- No tak - powiedziała Iris - bo wielki pogromnca MB raz tupnie i wifiarze będą błagać o litość. Twoja potęga jest nie do zatrzymania i nie zakwestionowiania.
- No to jest oczywiste, bo jeste...
Nagle przerwał gdy wszyscy zaczęli rechotać. Po tym skierował wzrok w stronę Iris.
- Czy ty ze mnie robisz sobie jaja? - spytał się jej.
- Nie no skąd - odpowiedziała próbując powstrzymać się od śmiania - ja ciebie? Skąd ten pomysł? - wtedy wybuchła śmiechem.
- Już ciebie lubię - powiedziała Mystake śmiejąc się.
- Dobra - rzekł Rejzor - jutro jeszcze doczytamy o tych informacjach bo robi się późno - skierował wtedy wzrok na Iris, która już przestała się śmiać - o ile dalej zgodzisz się nam udostępniać bibliotekę Iris.
- Nie ma problemu - odpowiedziała.
- Ja tu jeszcze zostanę - rzekł MB - muszę coś jeszcze przeszukać.
- Dobra - odpowiedział Gordon - to ty sobie siedź. Rejzor, Mnichu i nasza ukochana wkurwiająca Mystake, idziecie się napić?
- No można po kielichu - rzekł Spawn - przy okazji z tego co widziałem jest mleko, więc pokażesz nam jak się chleje mleko z wódką.
Po tym wszyscy poza Iris i MB wyszli.
- A więc wolałaś zostać - stwierdził Saibot.
- Mówiłam - rzekła przysuwając się do niego - będę pilnować ciebie abyś nie nosił za dużo - po tym zdjęła mu maskę i zaczęła go całować.
- A więc w taki sposób chcesz mnie pilnować?
- Mhm - odpowiedziała.
Nagle Saibot przyciągnął ją do siebie.
- Co ty robisz? - spytała się.
- Za te śmiechy chichy będzie kara - odpowiedział.
- Hmm, a jaka? - spytała się. W jej oczach pojawiło się nagle zainteresowanie.
- Zaraz się przekonasz - odpowiedział, po czym zaczął całować ją po szyi.Stołówka
Cała czwórka już była na stołówce. Wszyscy poza Mystake popijali alkohol.
- Czemu ty nigdy nie pijesz? - spytał się jej Gordon.
- W przeciwieństwie do was nie potrafię się uchlać - odpowiedziała - znaczy mój organizm jest uodporniony na takie coś. Wasze kruche ciała w przeciwieństwie do mojego są bardzo wrażliwe na etanol. W moim przypadku nawet wypicie takiego metanolu nic mi nie zrobi.
- Hmm - wtrącił się Mnichu - więc stwierdziłaś że nie będziesz pić bo co to za zabawa?
- Tak - odpowiedziała - w tym wypadku masz rację. Poza tym alkohol niezbyt mi smakuje.
- No dobrze - rzekł Kahn wstając trzymając kufel - zatem mimo faktu że mnie niewyobrażalnie wkurwiasz to tobie wraz z Shogunowi życzę szczęśliwych lat.
- O ile w ogóle go znajdziemy - dopowiedział Mnichu.
- Mnichu, optymizm - rzekł Gordon.
- Tak tak - rzekł Spawn - jak w przypadku MB i tej typiary?
- No tak - odpowiedział Kahn ponownie siedząc.
- Dobra panowie, wy tu sobie pijcie, ja idę spać - rzekła Mystake.
Po tym wyszła z sali.
- Więc co? - spytał się Gordon - Uchlejecie się ze mną?
- Na obcej ziemii, wśród Smoków które nas nienawidzą? Z tobą zawsze - podniósł kufel i się napił.
- No to w takim razie, jak ty to Gordon mówisz? Niech nam kac lekkim będzie - rzekł Rejzor.
Po tym pozostali wojownicy się zaśmiali.Ciąg dalszy nastąpi...
CZYTASZ
MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.1
FantasiCały świat ponownie jest zagrożony przez działanie wifiarzy. Tym razem przewodzi nimi Krwawy Baron, anonimowej tożsamości przestępca, któremu udało się uwolnić Onagę, oraz zniewolić jednego z generałów odpowiedzialnych za uwięzienie buntowniczego Tw...