MB wstał z łóżka. Po tym założył swoją zbroję.
- Ehh, kolejny dzień wspaniałego treningu - rzekł, po czym wytworzył niewielki płomień w ręce - hah, przynajmniej o tym tygodniu tyle się nauczyłem.
Po tych słowach wyszedł na zewnątrz. Panował przymrozek i śnieg, więc zapiął jeszcze mocniej kaptur. Nagle zwrócił wzrok w stronę Nemezisa i Annathara. Obydwaj się kłócili. Podszedł do nich.
- Spokojnie Nemezisie - rzekł Annathar mocując jakieś blachy do swojej zbroi - przybędą.
- Skąd to możesz wiedzieć co? - spytał się Veritowy Mistrz.
- Zdaję sobie sprawę ile dla ciebie znaczy Natasha - odpowiedział wojownik - poza tym, ty ją wychowywałeś, więc raczej z nią nie zginą.
- A co z drugą grupą?
- Tyrant, w dodatku mają ze sobą Twórczynie - odpowiedział.
- Która w dodatku nosi w sobie dziecko - dodał, po czym skrzyżował ręce.
- Tak, dziecko które spłodził Kahn - oznajmił, kończąc już mocowanie blach. Wtedy z nich wystrzeliły świetliste skrzydła - więc nie powinna Czarna Horda ich atakować.
- Podziwiam ten twój spokój - rzekł Nemezis.
- Jakieś wieści od naszych? - nagle spytał się MB, podchodząc bliżej do dwójki wojowników.
- Na razie nie - odpowiedział Annathar - dalej czekamy.
- Ehh jeśli coś im się stało, to sam pójdę do tych Kahnów i Serpentynowców i sprawię im piekło - wtedy w jego ściśniętej pięści pojawił się ogień - pożałują wtedy za odebranie mi kompana do picia, oraz innych.
- Widać że wdałeś sie w ojca - stwierdził Annathar - najpierw chlejus, a teraz taki niespokojny.
- Chlejus? - spytał się marszcząc ze zdziwienia brwi - Ja już dawno nie pije.
- Ale jak piłeś to ciebie jako pierwszego znosili z przyjęć - odpowiedział Kleryk.
Wtedy podbiegł do nich jeden z żołnierzy Kleryków.
- Mój panie, węże, przed bramą - rzekł kłaniając się.
- A nie mówiłem Nemezis? - spytał się drwiąco, po czym skierował swój wzrok na wojaka - Wpuścić ich.
Po tych słowach wojownik kiwnął głową i pobiegł w stronę bramy.
Za nim poszli pozostali.
Kiedy znaleźli się na miejscu do miasta wpęźli Serpentynowcy. Wszyscy niemiłosiernie syczeli i rozglądali się naokoło po mieście. Mieszkańcy patrzyli się z przerażeniem. Nagle zza szeregów wyszedł Gordon, potem Rejzor, a na samym końcu Natasha. Była ubrana w biały płaszcz, na którym nosiła symbol Mistrzyni Lodu.
Kiedy zobaczyła Nemezisa podbiegła i skoczyła na niego. Wojownik ją złapał.
Wtedy się do niego przytuliła, po czym stanęła na ziemii.
- Nie mówiłeś mi że jestem potomkinią Mistrzyni Lodu - rzekła w stronę Nemezisa.
- Nie było ku temu powodu - odpowiedział.
- Ależ jest - odpowiedział Rejzor wychodząc naprzeciw - tak jak z tym - rzucił w stronę Veritowego Mistrza jakiś przedmiot.
On to złapał. Kiedy zobaczył co to jest, nagle zamarł. Był to czerwony płaski symbol, z czarnym płomieniem.
- Skąd to masz? - spytał się.
- Od nas - nagle rzekł jakiś sykowaty głos.
Po chwili wyszedł zza szeregu legionistów, wężowy wojownik ubrany w łuskowo-plytowy pancerz z błękitnym materiałem. Miał w ręce miecz.
- Więc macie pancerze żywiołów - stwierdził chłodno Nemezis.
- Ja nie rozumiem - nagle wtrącił się MB - skąd ta spina o jakąś błahostkę?
- Bo to należało do Aziraala - odpowiedział Rejzor - Mistrza Ognia, ojca Iris.
- Czyli ona... - nagle przerwał sobie MB, po czym skierował wzrok w stronę Veritowego Mistrza - Czemu do cholery nie powiedziałeś jej prawdy?
Po tym Nemezis zbliżył się do Saibota i wymierzył w niego złowrogi wzrok.
- Myślisz że miałem pojęcie że to dziecko było potomkiem Aziraala? Myślisz że gdybym wiedział, to by stała się Krwawym Baronem?
- Obiecywałeś że wygramy wojnę, a jednak Smoki wygrały - nagle wtrącił się Arcturus - a więc skąd mają mieć pewność że nie kłamiesz?
- Bo to dzięki Belialowi wygraliśmy ją z wami - nagle wtrącił się czyiś głos.
Po chwili Serpentynowcy ustąpili miejsca Kahnom, ubranym w czarny płytowy pancerz. Na początku ich szeregów szli Mystake, jakiś ubrany w fioletowy pancerz Kahn, Mnichu i generał Akamoto.
- Akamoto - stwierdził sucho Nemezis.
- Tak, to ja - oznajmił - Cesarstwo nie powiem zawiniło, jednak całą tą wojnę jak się okazało, wywołał po kryjomu Belial, podpuszczając Serpentynowców i Smoki.
- Jakiś ubrany w czarny strój mędrzec mówił że wy szykujecie atak - wycelował w niego swój miecz.
- Tak samo jak i nam - odpowiedział - okazało się że to był Belial. Bo kto inny miałby zabijać Aziraala wrabiając Veritowego Mistrza, oraz zniewalając kłamstwem najsilniejszego Mistrza Żywiołów?
Nagle nastała cisza. Kahnowie i Serpentynowcy patrzyli na siebie chłodnym wzrokiem.
- To może się w napijemy? - nagle przerwał ciszę MB.
- No chyba sobie żartujesz - odpowiedział Nemezis na sugestie Saibota.
- To nie taki zły plan - rzekł Arcturus - ktoś jest jeszcze za? - spytał się rozglądając naokoło.
- Moim chłopcy na pewno na to zasługują - nagle rzekł ubrany w fioletowy pancerz Kahn, po czym wskazał młotem na Gordona - poza tym muszę postawić kolejkę Twórczyni i jej ekipie, bo jednak mieli rację co do Kahnów.
- Ehh - westchnął Nemezis.
Wtedy złapał go za bark Annathar.
- Wojska Seszeronu co najwyżej będą tutaj za kilka dni - rzekł patrząc się na Veritowego Mistrza - więc mogą ten raz się napić. Poza tym z nami jest generał Serpentynowców, generał Akamoto i Tiamut IV Wielki. Nie wypada w takim wypadku ich nie ugościć na naszych ziemiach.
- Dobrze - odpowiedział chłodno, po czym się odwrócił do reszty i poszedł na kilka metrów, po czym przystanął - ale jutro niech będą gotowi do wymarszu - wtedy poszedł do wnętrza miasta.
![](https://img.wattpad.com/cover/317915161-288-k453692.jpg)
CZYTASZ
MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.1
FantasyCały świat ponownie jest zagrożony przez działanie wifiarzy. Tym razem przewodzi nimi Krwawy Baron, anonimowej tożsamości przestępca, któremu udało się uwolnić Onagę, oraz zniewolić jednego z generałów odpowiedzialnych za uwięzienie buntowniczego Tw...