15 lat temu, wioska Kamadaka
Domy były w ruinie, a część z nich płonęła. Ubrani w czarne łuskowe pancerze wojownicy wyciągali z domów i innych budynków mieszkańców na ulice, po czym bezlitośnie ich mordowali. Nie ważne czy to były dzieci, czy też starcy, czy kobiety, każdego spotykał taki sam los. Okrutnego zginięcia z ostrzy mieczy bądź toporów.
Niektórzy byli pakowani na wozy z klatkami i wywożeni nie wiadomo gdzie. Kiedy żołnierze siłowali się z jakimś rosłym mężczyzną podszedła do nich ubrana w czerwony płaszcz postać. Na głowie nosiła czarną niczym noc maskę.
- Krwawy Baronie co z nim zrobić? - spytał się jeden z żołnierzy.
Wtedy Baron podszedł do mężczyzny i złapał go za żuchwę, po czym podpalił swoją dłoń i zaczął spalać jego twarz.
Mężczyzna próbował się wyrwać, jednak nadaremno. Po chwili została z jego głowy czaszka z przypieczonymi mięśniami.
Baron wyprostował się, po czym skierował wzrok w stronę kobiety, która tuliła małą dziewczynkę. W ich oczach widać było przerażenie.
- Kobietę zabrać do lochów - rzekł Baron - a to skundlałe dziecko na haki. Zginie wraz z resztą.
Po tym Baron odszedł. Kobieta błagała
kiedy odbierali jej dziecko, żeby tego nie robili. Jednak po chwili jeden z żołnierzy uderzył obuchem swojego topora w jej głowę i ta padła nieprzytomna, natomiast dziewczynkę drugi wojak przerzucił przez ramię.
- Zajmij się tą suką kiedy będzie w lochach - rzekł do żołnierza, który stał nad powaloną kobietą.
- Bachor próbuje się wyrwać - rzekł drugi wojak ocierając swoją twarz ręką - daj ją na najbardziej osyfiony hak, z miłą chęcią popatrzę jak te Antyrze zwierze zdycha.
Po tych słowach wojownik, który trzymał dziecko poszedł w stronę haków. Znajdywały się one za zrujnowaną wioską.
Kiedy był już przy hakach nagle ktoś rzucił ze szczytu w niego kamieniem.
- KTO TO KURWA? - krzyknął żołnierz, po czym spojrzał się na szczyt.
Na nim stał ubrany w czarny, płytowy, samurajski pancerz wojownik. Z jego oczu płonął ogień.
- To ja byłem - odpowiedział szorstkim głosem, po czym z ręki strzelił ognistą kulą w stronę żołnierza.
Ten padł martwy. Dziecko na ten widok ukryło się za słupem. Wojownik podszedł do dziecka.
- Już spokojnie mała - rzekł do dziewczynki, po czym wyciągnął rękę - już więcej ci źli panowie nic tobie nie zrobią.
Po tych słowach jego oczy przestały płonąć, natomiast dziecko podbiegło i przytuliło się do wojownika.Miasto Blodig Horn, teraz
Veritowy Mistrz stał w zamyśleniu na balkonie patrząc na szczyty gór. Ręce miał przewieszone z tyłu pleców.
Nagle ktoś otworzył drzwi. Na to lekko odwrócił głowę i zobaczył że to była Natasha.
- Myślałem że już wyruszyliście - rzucił chłodno Nemezis.
- Jest rano - odpowiedziała zaspanym głosem dziewczyna rozcierając rękoma twarz.
- Mhm - wyjął wtedy po kryjomu zdjęcie. Na nim była mała dziewczynka z kruczoczarnymi włosami i on. Spojrzał się na zdjęcie, po czym lekko się uśmiechnął.
- Na co tak patrzysz? - spytała się z zaciekawieniem podchodząc.
Wtedy Veritowy Mistrz znów przybrał ponury wygląd twarz i schował fotografię.
- Na nic - odpowiedział.
- No dobrze - rzekła na to Natasha.
Po tych słowach odwróciła się do Nemezisa i zaczęła iść w kierunku drzwi. Wtedy odwrócił głowę w jej stronę.
- Uważaj na siebie - rzekł, po czym znów skierował wzrok w stronę gór. Dziewczyna tylko westchnęła, po czym przeszła przez drzwi.
Po chwili znajdywała się na zewnątrz. Czekali tam na nią Gordon i Rejzor.
- Raczej nam nie pomoże - rzekła podchodząc do nich.
- No proszę proszę, Rejzor - spojrzał się na Saibota - taką laskę bajerujesz.
Rejzor patrzył na nich zdezorientowanym wzrokiem.
Wtedy Natasha się zorientowała że nie ma na sobie swej maski, po czym ją nałożyła.
- Em, a co z mapą? - spytał się Rejzor zmieniając temat.
Na to dziewczyna wyjęła mapę zza pleców.
- Świetnie - oznajmił Saibot - no to zabierzemy się za tych... - na chwilę przerwał swoje słowa.
- Za Serpentynowy Legion - dopowiedziała Natasha.
- No dobrze, ale pytanie mam - nagle się wtrącił Kahn.
- No jakie stary druchu? - rzekł Rejzor krzyżując ręce.
- Bo ten no, Veritowy Mistrz nie gniewa się na nas że idziemy sobie po jakąś tam armię węży? Znaczy mi chodzi o to, że dał nam tą mapę, a jednak nie chce z nami iść.
- Nemezis woli zostać tutaj, aby jak to powiedział "chronić MB ewentualnie przed Belialem" - odpowiedziała Natasha, po czym opuściła głowę i westchnęła - a tak naprawdę myślę, że on nie chce mieć poczucia wstydu przed Serpentynowcami za to że przez niego ich gatunek został praktycznie wymazany - po tym znów podniosła głowę.
- Nie widać tego - rzekł Kahn.
- Bo on tego nie pokazuje, jednak na tyle go znam, że potrafię się domyślić o co mu chodzi, no w większości przypadków.
- Myśleć, a wiedzieć to dwie inne rzeczy - odpowiedział na to Gordon.
- No to po prostu wiem - rzekła odwracając się, przy tym idąc - idziecie czy nie? - spytała się lekko podkurwiona.
Po tych słowach Rejzor i Gordon ruszyli za nią.
- Naprawdę ciekawe - powiedział Gordon półszeptem.
- Co takiego? - spytał się Rejzor.
- Mam taki nawyk segregowania ludzi i tak dalej. Jej przypadek jest dosyć ciekawy.
- Ciekawe hobby - rzucił ironicznie Saibot.
- Dzięki mordeczko - odpowiedział Kahn - a właśnie tak propo jednej rzeczy.
- Jakiej? - spytał się Rejzor.
Wtedy Kahn wskazał ręką na kryształy, które tkwiły w klatce piersiowej.
- A tej - rzekł Saibot - i co w związku z tym? - dopytał się.
- Jak to co? Jak to co? - spytał się.
- No właśnie sam sobie teraz zadaje te pytanie - rzekł łapiąc się ręką za podbródek - szczególnie że o co tobie teraz konkretnie chodzi - dodał.
- No kurwa Rejzor, zdradziłem was wtedy tak?
- No tak.
- No właśnie i się pytam czy dale...
- Zdradziłeś? Jak niby zdradziłeś? - nagle przerwała mu Natasha, która przystanęła i odwróciła się do nich.
Mimo że miała na sobie założoną maskę, można było się domyślić że patrzyła na Gordona podejrzliwym wzrokiem.
Wtedy Kahn usiadł na kamieniu i zaczął opowiadać o wydarzeniach w klasztorze Mnichów Shaolin, o umowie z Baronem, w wyniku której został oszukany, oraz o procesie w którym jego młot został rozbity przez Arishema i wbity w jego klatkę piersiową tuż obok serca, aby tylko przypominały mu kryształy kłuciem o dokonanej zdradzie.
- Więc ty... - nagle przerwała.
- Tak - dopowiedział Kahn - zrobiłem to, bo w zasadzie nie miałem innego wyjścia.
- Jeśli któryś z Kleryków zdradzi swoich towarzyszy, to traci wtedy życie - rzekła chłodno - może i tobie wybaczyli tego co zrobiłeś, to jednak pamiętaj że przynajmniej ja nie pomogę tobie, jak będziesz potrzebował jakiejkolwiek pomocy.
Po tym odwróciła się i ruszyła dalej. Gordon tylko westchnął po czym wstał i ruszył za nią. Rejzor zrobił dokładnie to samo.
Wtedy też zmierzali na północ. Kiedy już dotarli do brzegu, co im zajęło to 2 dni, wsiadli na przygotowany statek. Poza nimi była jeszcze niewielka załoga. Kiedy odpłynęli nastała noc.
Gordon zasnął, natomiast Rejzor stał oparty o maszt statku i patrzył w niebo. Było ono czarne niczym otchłań. Poza księżycem, nic się na nim nie znajdywało.
- Patrzenie się w niebo jest totalnie bez sensu - rzuciła w jego stronę Natasha, po czym podeszła do Saibota.
Nie miała tym razem na sobie swojej maski.
- W moim świecie widać było gwiazdy, galaktyki i inne cuda - odpowiedział jej patrząc się w niebo - a tutaj? - westchnął, po czym skupił swój wzrok na dziewczynie - Sama pustka.
- Gwiazdy? - spytała się ze zdziwieniem na twarzy - Co to jest?
- Takie świeciste kropki na niebie, kiedy jest noc - odpowiedział jej.
- I ty serio się tym podniecasz? - spytała się go z wyraźną kpiną.
- Czasem tak - odpowiedział jej - Zresztą po tym jak MB zniszczy Beliala raz na dobre zabiorę ciebie do mojego świata i wtedy sama się tym podniecisz bardziej niż jakakolwiek laska na teksty MB.
- A jak się tak nie stanie? - spytała się z wyraźnym zaciekawieniem.
- No to nie wiem, możemy się założyć.
- Dobrze, to w takim razie jak wygram, czyli się nie "podniecę" na widok tych twoich gwiazd to chcę - wtedy przerwała namyślając się - twoją maskę na wieczność - oznajmiła uśmiechając się.
- A jak ja wygram? - dopytał się Rejzor.
- Hmm - zbliżyła się na niespełna jeden krok do Saibota - wtedy zrobię dla ciebie tylko jedną rzecz, jaką ty sobie wymyślisz.
- Zgadzam się - odpowiedział Rejzor.
Po tym dziewczyna złapała go z tyłu głowy i zaczęła mu odpinać jego kaptur, na którym miał przymocowaną maskę, przy tym przybliżając się coraz bardziej do Rejzora.
- Jeszcze nie jesteśmy na miejscu?
Wtedy Natasha szybko odeszła od Saibota i spojrzała w stronę gdzie dobiegły słowa. Rejzor zrobił to samo.
Okazało się że Gordon wstał. Był cały zaspany.
- Ooo przepraszam - rzekł ziewając - to ja idę dalej spać. Weźcie mnie obudźcie jak będziemy na miejscu.
Wtedy Kahn wrócił do wnętrza statku.
- Ma timing - stwierdził Rejzor.
- Ta - odpowiedziała Natasha - dobra ja idę spać, dzisiaj za dużo wrażeń jak dla mnie. Tobie też to samo polecam zrobić.
- Nie ma potrzeby - odpowiedział krzyżując ręce - przypilnuję tych jełopów aby dobrze płynęli.
- Jak chcesz - rzekła, po czym poszła w stronę kajut.
Rejzor ponownie oparł się o maszt i zaczął patrzeć w niebo.
- Ehh - westchnął.
![](https://img.wattpad.com/cover/317915161-288-k453692.jpg)
CZYTASZ
MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.1
FantasiCały świat ponownie jest zagrożony przez działanie wifiarzy. Tym razem przewodzi nimi Krwawy Baron, anonimowej tożsamości przestępca, któremu udało się uwolnić Onagę, oraz zniewolić jednego z generałów odpowiedzialnych za uwięzienie buntowniczego Tw...