4 | I know who you are

44 5 1
                                    

Nieoczekiwana propozycja nie wprawiła Kyeo-wool w osłupienie. Wręcz przeciwnie – od razu szeroko, lecz z ułamkiem nieśmiałości, uśmiechnęła się. Taehyung czuł się za to trochę inaczej. Ścisnął wargi w wąską linię, gdy zdał sobie sprawę, że to co zrobił było być może zbyt odważne. I zaczął martwić się, co mogła pomyśleć dziewczyna.

- Znaczy... nie musisz, jeśli nie chcesz – tłumaczył się zakłopotany. – Spokojnie, ja nie jestem żadnym zboczeńcem ani nikim takim, po prostu... Może pójdziemy gdzieś do parku?

Widząc jego speszenie, tym razem z uśmiechu Kyeo-wool zniknęła nieśmiałość. Taehyung zobaczył przed sobą zupełnie pewną siebie kobietę, która zapytała go:

- Skoro już mówimy do siebie nieformalnie... to chcesz się bliżej poznać? Co nie?

Kiwnął głową i wewnątrz bardzo cieszył się, że zakrył twarz szalikiem. Dzięki temu nie mogła w pełni dostrzec wypieków na jego policzkach. Być może, pomyślał, pomimo krótkiej i prawie zerowej znajomości, powoli dopadało go zauroczenie. Dziewczyna była nie tylko skromna, utalentowana; była i bardzo ładna. I w wieczornym świetle widział dobrze jej jasną cerę, nieduże, urocze oczy i uśmiech w kształcie serca. Jak na Koreankę, była wyższa niż przeciętnie, niewiele niższa od niego. Nie wiedział, ile mogła mieć lat, lecz mimo pierwiastka tej delikatnej, nieco dziecięcej urody, wyłaniała się wyraźnie twarz dorosłej kobiety. Był w niej pewien urok, którego nie potrafił opisać słowami.

- Dokładnie tak – odpowiedział. – Chcę... porozmawiać. Trochę o twoich piosenkach i... tak po prostu.

Nie chcąc dłużej trzymać (nie)znajomego w niepewności, Kyeo-wool kiwnęła głową z uśmiechem.

- Bardzo chętnie. Dziś wyjątkowo nie pośpiewam – zażartowała, na co Taehyung uniósł kącik ust.

- Ale wciąż coś dzisiaj zarobisz – dodał.

- O nie – zaprotestowała od razu dziewczyna. – Dałeś mi sto pięćdziesiąt tysięcy, jesteś bardzo hojny, ale to...

Zamilkła, gdy Taehyung dał jej znak, przykładając palec na wysokość swoich ust. Jak się spodziewała, nie zamierzał słuchać żadnych tłumaczeń, dlaczego nie powinna dostać aż tyle.

- Kyeo-wool... - odezwał się i wywołał w dziewczynie dziwny, nieznany dreszcz. Nie podwyższył głosu, zapomniawszy o tym. Jej imię z jego ust zabrzmiało dla niej tak... inaczej niż ktokolwiek ją kiedyś nazwał. – Nie idź tutaj. Porozmawiajmy gdzie indziej. Jest wcześnie, mamy dużo czasu... poniosę twoje rzeczy. I nic nie mów o pieniądzach, a już zupełnie nie chcę słuchać, że to za dużo. Dobrze? I tak wyciągam cię z pracy, zrekompensuję ci to.

W jego głosie nie było złości, a spokój. Nie chciał wystraszyć dziewczyny na samym początku. W ostatniej chwili powstrzymał się od rozwinięcia swojej myśli, że w jego oczach ta zdolna wokalistka i poetka marnowała się na ulicy, gdzieś w centrum Seulu, niezauważona przez nikogo. Gdyby to w pełni zależało od niego, mógłby wprowadzić ją pod skrzydła ich własnej wytwórni. Dziś jednak mógł tylko wybrać się z nią na tę wieczorną rozmowę.

Dziewczyna zgodziła się ostatecznie na jego propozycję i nieco niepewnie przekazała mu torbę z głośnikiem. Skrzypce wolała mieć przy sobie, bo były dla niej tak cenne – nie tylko ze względu na cenę; to ten egzemplarz towarzyszył jej od lat, w których uczyła się gry. Dziś miała wstępny plan, by odtworzyć kilka z prostszych utworów, pokrzyżowany jednak przez jej fana. To w końcu on zmotywował ją do podjęcia tej decyzji, choć grała zdecydowanie słabiej niż jeszcze kiedyś.

Dwójka ruszyła w stronę najbliższego parku, co było planem Taehyunga. Nie zamienili się żadnym słowem przez większość drogi w tamtą stronę. Od czasu do czasu spoglądał na dziewczynę, jakby bał się, że ucieknie. Jednocześnie w myślach upominał siebie ciągle, by zapytać ją o kontakt. Nie chciał, by spędzili razem tylko ten jeden wieczór, i by odbyli tylko ten jeden spacer. Chciał, by w końcu nadszedł kiedyś moment, w którym nie będzie się ukrywał i przedstawi się dziewczynie.

Seoul's Faces | Kim TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz