6 | Seoul-Dae

39 6 1
                                    

Został przyłapany – nie tyle na umówieniu się, co na swoim szerokim uśmiechu. To sprawiło, że jego przyjaciel z zespołu wysnuł jeszcze silniejsze podejrzenia. Taehyung szybko spróbował opanować swoją mimikę, gdy Hoseok przechodził przez drzwi.

- Nieładnie tak podsłuchiwać, Hobi – odpowiedział sarkastycznie.

- Przyszedłem sprawdzić czy żyjesz, bo jesteś chwilę spóźniony – wytłumaczył z uśmiechem, przymykając za sobą drzwi. - Ale teraz... nie wypuszczę cię dopóki nie poznam więcej szczegółów.

Taehyung krótko parsknął śmiechem – trochę z beznadziejności swojej sytuacji, a trochę z ogromnych chęci przyjaciela. Nie miał wyboru, nie potrafił kłamać, i musiał się przyznać.

- To żadna randka. Przynajmniej... nie nazwałbym tak tego. Idę spotkać się jutro z osobą, którą znam zaledwie od kilku dni.

- Dziewczyną? – Hoseok sugestywnie poruszał brwiami, gdy wygodnie rozsiadał się na skórzanej kanapie w studiu.

- Tak, to dziewczyna – przyznał Taehyung z uśmieszkiem. Liczył, że nie zdradzały go rumieńce. - Zwykła znajoma. Nie wygrywam zakładu. – zażartował.

- Prędzej Gguk go wygra, jak wszyscy obstawiamy, ale siedzimy na obiedzie cicho, co by go nie wkurzyć.

- I o mnie też siedzisz cicho.

- No raczej. Ale...

Taehyung nie wytrzymał dłużej i musiał odwrócić na moment wzrok, gdy Hoseok kolejny raz pewnie uniósł brew.

-...ale nie ukryję, że widziałem twoją reakcję. Chyba ten ktoś ci się podoba, hm?

Taehyung krótko parsknął śmiechem zanim powrócił spojrzeniem na przyjaciela.

- Idźmy powiedzieć chłopakom, że żyję - odpowiedział. Hoseok nie ciągnął już tematu, widząc jego zawstydzenie. Kiwnął głową i wstał, by razem z nim udać się do reszty zespołu. Dotrzymując obietnicy i nie zdradzając reszcie, czego właśnie się dowiedział.

***

Kyeo-wool mogła z pewnością przyznać, że od dawna nie spędziła tyle czasu nad makijażem, co właśnie tego popołudnia, gdy za niecałą godzinę miał przyjechać po nią Taehyung. Z kolei za kwadrans w jej domu miała być babcia, by zaopiekować się Sangho. Oficjalnie Kyeo-wool wybierała się na spotkanie ze znajomymi ze studiów w mieście. To nie był czas, by ktokolwiek poznał prawdę.

Na drzwiach pokoju wisiał już wieszak z rozkloszowaną, czarną sukienką za kolana. Nad wyborem ubrania spędziła być może równie dużo czasu. Nie spotykała się z byle kim, byle gdzie. Spodziewała się, że on sam wybierze stylizację bardzo w jego stylu, a ona nie chciała wyglądać przy nim dużo gorzej. Tak to sobie tłumaczyła. Nie mówiła, że ubierała się wyjątkowo elegancko, by mu zaimponować. Był tylko kolegą – o którym być może myślała zbyt często.

Nakładała ostatnie, delikatnie cienie do powiek, gdy do łazienki przez otwarte szeroko drzwi wszedł Sangho. Siedział przy mamie przez cały czas, a wyszedł tylko do sypialni, by wziąć inną maskotkę. Chciał się pobawić, ale wciąż zajęta Kyeo-wool poprosiła go, by chwilę poczekał.

- Mama skończy się malować i pójdziemy do pokoju, hm?

Tym samym sprawnie i szybko dokończyła wszystko, aż stwierdziła, że wyglądała wystarczająco dobrze. Sangho przez ten czas czekał na dziecięcym stołku z pluszowym psem w ręku. Jak obiecała, przeszli do salonu, gdzie na podłodze leżała zburzona już w części konstrukcja z drewnianych klocków. Sangho odrzucił maskotkę na bok i usiadł, by ułożyć zamek z pomocą mamy.

Seoul's Faces | Kim TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz