( a/n: Obiecałam rozdział szybko, ale niestety pokonała mnie nauka do egzaminu :( W ramach rekompensaty będzie nieco dłuższy i... zadebiutuje tutaj Yeontan!
Disclaimer: no beta we die like men, więc przepraszam za błędy, literówki itp. )
_________________________________________________
Kyeo-wool doskonale zapamiętała radość Sangho gdy zapytała go, czy chce pojechać z nią i Taehyungiem na wycieczkę. Mały zgodził się błyskawicznie, z entuzjazmem, i przytulił mamę, która jeszcze nie skończyła rozmawiać ze swoim znajomym. Ona także przystała na tę propozycję. Nie mogła wciąż przestać myśleć o tym, jak bardzo go polubiła. Jak bardzo stęskniła się za nim przez te kilka dni. I tak Taehyung sprawdził, że dzień później szykowała się piękna pogoda, która ułatwiła im podjęcie decyzji. Do tajemniczego dla dziewczyny miejsca nad Morzem Żółtym mieli wybrać się następnego przedpołudnia.
Wkrótce po rozmowie ubrała Sangho w kurtkę i cienką czapkę. Tym razem nie trafiła na żadnego sąsiada na klatce, więc spacerówkę jak i synka prowadziła na parter sama. Przez niemal spontaniczny plan wycieczki postanowiła, że poza spacerem i wyjściem na plac zabaw, razem z Sangho zrobi małe zakupy na następny dzień.
Na placu zabaw było więcej dzieci niż poprzednio, a Sangho chętnie do nich dołączał na zjeżdżalni i w drewnianym zamku. W tym czasie jego mama stała z boku i uśmiechała się, widząc jego radość. Od wiadomości o wycieczce chłopak zdawał się zyskać o wiele więcej energii. Ona za to nie mogła też doczekać się kolejnych interakcji jego i Taehyunga, pamiętając jak bardzo się polubili, i jak uroczo wyglądali, gdy bawili się razem. To właśnie przez to zrozumiała w pełni, że nie tylko lubiła swojego niespodziewanego znajomego.
Nie chciała nadmiernie myśleć o ich wyjeździe w ten sposób – to zwykła wycieczka, nic poza tym. Chociaż wciąż trzymała ją ta myśl, że mimo wszystko jej nie odrzucił. Sam jej wszystko zaproponował. A może on też czuł do niej coś więcej? Jeśli nie przy tym, to chciała, by wyjaśnili sobie to przy następnym spotkaniu.
Po jakimś czasie Sangho w końcu przybiegł i stwierdził, że chce pić. Mama wyciągnęła z torby jego butelkę z wodą, ale gdy chłopiec skończył, wcale nie wrócił do reszty dzieci. Wskazał palcem za ogrodzenie placu zabaw.
- Piesek – powiedział uroczo, a mama odwróciła wzrok w tę stronę. Za płotkiem stała młoda dziewczyna, która jakby na kogoś czekała, a obok niej siedział prowadzony na smyczy, mały brązowy kundelek. Kyeo-wool znała dobrze reakcje Sangho na zwierzęta; i tym razem chciał pójść pogłaskać psa. Zupełnie się ich nie bał. Wyszli więc z placu zabaw, a ona zapytała dziewczyny, czy mogłyby spełnić prośbę Sangho. Od razu się zgodziła, a mały pies chętnie dał się dotknąć dwulatkowi.
- Uwielbia zwierzaki – tłumaczyła Kyeo-wool z uśmiechem. – Chyba nie mam wyjścia i kupić mu psa jak trochę urośnie.
To był jeden z jej celów; poza tym, by wrócić na studia, posłać Sangho do żłobka, a kiedyś, może po skończeniu studiów, spotkać tego, z kim ona i Sangho mogliby stworzyć małą rodzinę. Przygarnąć psa, by mały miał kochanego przyjaciela. Równie mocno uwielbiała oglądać jego zabawy ze zwierzętami i widzieć, jak wesołym chłopakiem był. By jak najdłużej miał takie beztroskie, dziecięce życie.
Zupełnie nagle zastanowiło ją wtedy, w jakim składzie wybiorą się na jutrzejszą wycieczkę. Czy Sangho pozna także Yeontana, o którego istnieniu dopiero sobie przypomniała. A jeśli, to była pewna, że będzie przeszczęśliwy, poza oczywiście spotkaniem jej znajomego.
Gdy jakiś czas później wyszli już z placu zabaw, skierowali się w stronę marketu, w którym chciała zrobić małe zakupy nie tylko na ich wyjazd. Już nawet wtedy, z każdą chwilą coraz bardziej nie mogła się doczekać jutra.
CZYTASZ
Seoul's Faces | Kim Taehyung
FanficSeul - miasto dziesięciu milionów twarzy. Każda o innej historii, osobowości, celach. Wśród nich żyją i te twarze uwielbiane przez wielu - aktorzy, celebryci, idole - a dobrze znane tylko sobie samym. Ji Kyeo-wool jest studentką wydziału muzyki pres...