Brad

21 4 0
                                    

Rozdział długi i zabawny. Starałam się, by jak najlepiej przedstawić osobowości poszczególnych ludzi.

_+_+_

Brad był w wyśmienitym humorze.

Aż za bardzo, bo gdzie nie poszedł, tam irytował ludzi swoim entuzjastycznym nastawieniem do życia. Ale co miał powiedzieć? Ostatnio wszystko mu się udawało!

Znalazł sobie dziewczynę. I to nie byle jaką. Długonogą brunetkę z pięknymi rzęsami. Potrafiła owinąć sobie Brada wokół małego paluszka, lecz chłopak jej na to pozwalał. Wiedział, że zawsze może zmienić dziewczynę, jeśli mu się nie spodoba.

Kontakt, który odnowił z Lloydem, też sprawił, że chłopak całymi dniami szczerzył się do telefonu. Pisali ze sobą dopiero od tygodnia, a mieli wrażenie, jakby nigdy nie przestali być najlepszymi kumplami z ławki. Rozmowa z Lloydem przychodziła tak łatwo i naturalnie, aż Brad czasami łapał się na tym, że mijają godziny, a on wciąż gada.

Ogółem, życie było cudowne i Brad czerpał z niego pełnymi garściami. Nawet eksperyment wyszedł zaskakująco dobrze, pomimo dwuprocentowych szans na porażkę. Trzy dni starczyły, by wdrożyć odpowiednią procedurę. Teraz wystarczyło poczekać na efekty, a Brad nie miał wątpliwości, co do zadowalających wyników.

Nic nie było w stanie zepsuć euforycznego humoru Brada. Nawet Gene, który był najlepszym przykładem chodzącej depresji. Jak Tommy lubił mawiać, rudzielec rekompensował nadmiar pozytywnej energii Brada swoją wieczną zgryźliwością. Zabijał wzrokiem każdego, kto odważył się na niego spojrzeć, a kąśliwe uwagi prawie doprowadziły Tommy'ego do płaczu. Teraz, gdy Brad był jeszcze weselszy, Gene robił, co w jego mocy, by zrujnować ten stan. Jak na razie - bezskutecznie.

– Co się tak szczerzysz? – spytał Tommy.

– Lloyd – odparł jednym słowem Brad, ale to wystarczało. Powszechnie było wiadomo, że szatyn ostatnio nawiązał zbyt bliską relację z zielonym ninja, by to było bezpieczne dla jego zdrowia.

Tommy mruknął, przeczesując nerwowym ruchem blond grzywkę. Nadal nie wiedział, co zrobić z włosami. Był już u fryzjera, lecz nawet profesjonalista nic nie zdziałał na te kilka uporczywych kosmyków.

Oparł się masywnymi łokciami o kanapę i nachylił nad ramieniem Brada. Zwykle nie był wścibski, ale sytuacja wymagała interwencji. Lloyd Garmadon nie mógł być główną myślą w głowie Brada, szczególnie gdy całą trójką byli w trakcie realizowania ważnego planu.

Zanim miał okazję zagadać, Gene wślizgnął się do pokoju.

– Oj, przestań już tak namiętnie wymieniać liściki miłosne z tym Lloydem – warknął, z hukiem odkładając komputer na zacieniony blat. Tommy nie zauważył nawet, że w kącie stoi jakiekolwiek biurko. Pojawiające się znikąd sprzęty oczywiście były sprawką rudzielca.

– Zaraz...

– Jeszcze Stacy zrobi się zazdrosna – wyszczerzył się Gene w imitacji uprzejmego uśmiechu. – A nie chciałbyś stracić swojej pierwszej, idealnej dziwczynki, prawda?

– Nie dowie się – powiedział z przekonaniem Brad, wreszcie podnosząc wzrok znad ekranu. – Nie musi wszystkiego wiedzieć.

– Och, ale może mi się przypadkiem wymsknąć, że tak dziko romansujesz ze słynnym Lloydem Garmadonem! Wyobrażasz sobie plotki?! Sekretny chłopak zielonego ninja - kim jest. Ile ma lat? Jak się nazywa?!

Brad parsknął, nie mogąc powstrzymać rozbawienia, a Tommy poczerwieniał na czukach uszu, udając, że nie słucha tej osobliwej rozmowy.

– A może to wcale nie Stacy jest zazdrosna, hmm? – Brad uniósł brew, drocząc się z Genem. – Mogę wskazać co najmniej jedną osobę z najbliższego otoczenia, która ma nietypowy fetysz wtykania piegowatego nosa w związki innych ludzi. Czyżby z zazdrości?

Sekrety żywiołów || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz