Nya

29 4 0
                                    

Straciłam poczucie czasu, ale postaram się już ogarnąć.

_+_+_

Nya stukała palcami o blat, wybijając rytm rockowej piosenki.

Bas dudnił w jej uszach, odcinając dźwięki świata zewnętrznego. Słuchawki zapewniały izolację od natrętnych myśli, pozwalając jej skupić się na motywujących słowach piosenki.

Dalej, dalej, w górę!

Chwyciła śrubokręt, dokręcając parę części.

Smar by się przydał – pomyślała, męcząc się z nieustępliwą maszyną. Konstruowała coraz większy i większy sprzęt, który zaczynał zajmować pół blatu. Tutaj detektor promieniowania, tam impulsów elektromagnetycznych. Mały ekran wyświetlał mapkę miasta i Nya wiedziała, że jest blisko końca, gdy wtem na mapie pojawiło się migoczące ostrzeżenie.

– Ludzie! Patrzcie, szybko!

Wokół zebrał się mały tłumek i każdy wpatrywał się w migawkę z mieszanką zadumy i przerażenia.

W mieście coś się działo.

A jak to się zaczęło?

Jak co dzień, Nya i Jay zajmowali się pojazdami w warsztacie. Naprawiali właśnie uszkodzoną chłodnicę, która groziła wybuchem silnika, gdy zadzwonił Cole. Od tamtej pory para siedziała jak na szpilkach, nie mogąc doczekać się spotkania. Podobno Seliel wyczuwala niepokojące... znaki? Od innych ludzi.

Mówiła, że inaczej pachną. Mają coś nie tak z krwią.

Nya zastanawiała się, czy ma to związek z wybuchem magazynu sprzętu elektronicznego, który wydarzył się dwa dni temu. Pożar był straszny, a Nya i Jay mieszkają w sąsiedztwie, więc widzieli dym przez cały dzien. W nocy zaś unosiła się łuna rozjaśniająca ciemne niebo.

Czy magazyn elektroniki ma związek z tą dziewczyną? Może Seliel wyczuwała od niej gryzący zapach dymu i smród spalonych przewodów?

Ale wyraźnie mówiła, że to woń zgniłych jabłek. Może ci ludzie są chorzy? Tylko w jaki sposób? Przez krew? Umierają? Jakieś niezidentyfikowane objawy, wydzielają pole elektryczne czy co...?

Kiedy Seliel przyszła z Colem, Nya wypytała ja dokładnie o szczegóły.

– Zapach. Coś siedzi w nich i powoli zżera ich od środka.

– Nie mam niczego do wykrywania takiego zagrożenia... – powiedziała Nya, myśląc o maszynie. – ...ale mogę skonstruować.

– Dzięki – odparła Sel. – W czymś pomóc?

– Przynieś sprzęt. Wszelkie rzeczy do wykrywania nienaturalnych zjawisk, promieniowania, sygnatur, ciepła i tak dalej...

– Robi się, szefie! – zaśmiała sie, ciągnąc Cole'a po elementy.

– Jay! Chodź tu pomóc!

– Już, już, Nya!

– I przynieś moje słuchawki!

I tak doszło do momentu, w którym wszystko się zatrzymało. Nya pracowała nad maszyną i nawet coś wychodziło, dopóki na wyświetlaczu nie pojawił się wielki, czerwony wykrzyknik.

– Co się dzieje?

– Nie mam pojęcia – odparła Nya.

– Może Lloyd będzie wiedział? Albo mistrz Wu. Codziennie patrolują miasto.

– Zadzwonię do nich.

Sięgnęła po telefon, lecz zanim miała okazję wystukać kod, na ekranie pojawiło sie przychodzące połączenie.

– To Skylor! – zdziwiła się Nya, marszcząc brwi. – Czego może chcieć?

– Przecież niedawno się widzieliśmy – dorzuciła Seliel. – Odbierz, może to ważne.

– Nya! – wysapała Sky. W tle ktoś krzyknął i Nyę ogłuszył trzask. – Przepraszam, ale mamy poważny problem.

– Jak bardzo?

– Bardzo bardzo.

– W skali od zera do dziesięciu?

– Zdecydowanie jedenaście.

– Cholera – syknęła Nya, prędko namierzając połączenie. Ustaliła, że Skylor znajduje się w parku miejskim, gdzie na szczeście było wiele kamer. Mogli zaraz włamać się do sieci i sprawdzić nagrania. – Mamy przerąbane – powiedziała reszcie. – Po całości.

– Co się dzieje? Czemu? – pytali Cole i Jay. Seliel milczała, przysłuchując się rozmowie dzięki nadzwyczajnym zmysłom.

– Właśnie, Skylor. Straszysz, a co się tak właściwie dzieje? – spytała Nya, kryjąc głębokie zmartwienie za maską irytacji.

– Tak się składa... – tu padło przekleństwo i coś huknęło mocno. – ...tak się składa, że mamy totalnie przerąbane.

– Bo?

– Moce Żywiołów! Oszalały!

Sekrety żywiołów || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz