Tommy

25 4 0
                                    

Tommy czekał na podjeździe małej willi.

Lloyd miał się zjawić lada chwila i Brad poprosił blondyna, by zaczekał na zielonego ninja. Tak więc Tommy oparł się o pomalowany na biało płotek i nasłuchiwał charakterystycznego warczenia motocykla.

Willa, w której odbywała się impreza, nie była nią tak naprawdę. Raczej parterowym domkiem jednorodzinnym z dość małym ogródkiem. Na ganku rozmawiało kilka nieznajomych dziewczyn, a wśród nich Tox. Brad i Gene byli w środku, pierwszy przodując hordom łaknących rozrywki ludzi, a drugi próbując wtopić się w tłum.

W drzwiach wejściowych pojawił się Brad, unosząc brew na Tommy'ego. Ten zaprzeczył szybkim ruchem głowy.

Lloyd jeszcze się nie zjawił, a zaraz miała zacząć się najlepsza część - konkurs picia wódki. Chłopak pewnie nie chciał przegapić takiej okazji!

Tommy nie musiał długo czekać. Ledwie minutę później na podjeździe pojawił się Lloyd. Zszedł eleganckim ruchem z motocyklu i zdjął kask. Odrzucił burzę blond włosów do tyłu, wywołując zduszone piski dziewczyn czających się przy drzwiach. Ubrany był w obcisłe, czarne rurki, za czym dziewczyny wodziły tęsknym wzrokiem. Zielona koszulka odsłaniała ramię, na którym widniała poszarpana blizna po postrzale, nadając sylwetce Lloyda odrobinę drapieżności.

Lloyd uśmiechnął się, gdy tylko zobaczył Tommy'ego.

– Mam nadzieję, że się nie spóźniełem zbytnio? – spytał, ściskając chłopaka na powitanie.

– Absolutnie nie! Jesteś w sam raz na konkurs.

– Jaki?

– Picia wódki! – odrzeł Tommy, jakby to była najzwyklejsza rzecz, o którą można konkurować. – Założę się, że nie chciałbyś tego przegapić, prawda?

– Umm... nie... – zająknął się Lloyd, niezręcznie drapiąc po karku. Przeszedł obok tłumu napalonych dziewczyn, wchodząc do środka domu.

– W czym problem? – spytał Tommy, spoglądając badawczo na teoretycznie młodszego chłopaka.

– Nigdy nie piłem – odrzekł półgłosem, choć Tommy ledwie wygłapał słowa przy nagłym natłoku głośnej muzyki.

– Serio?!

– Yhym...

– Trzeba to nadrobić! – wykrzyknął entuzjastycznie, szczerząc się do niepewnego blondyna. – Daj spokój! Będzie dobrze, to tylko kilka procentów.

– Nie takie kilka – mruknął. Spojrzał znacząco na czystą whisky, leżącą na stoliku, obok którego właśnie przechodzili.

– Może nie tak mało, rzeczywiście, ale to nie znaczy, że nie możesz się trochę zabawić!

Tommy doskonale wiedział, co znaczy dobra zabawa. To, że był mięśniakiem nie znaczyło, że nie umiał się odnaleźć w towarzystwie imprezowiczów. Niektórzy ludzie lgnęli do niego na zabawach, oczekując, że wzrost i masa mięśniowa są gwarantem bycia "złym" chłopcem. Tommy nie zaprzeczał ani też nie potwierdzał, zamieniając się na te kilka godzin w duszę towarzystwa. O ile na co dzień był małomówny, ale przyjazny, tak na imprezach zamieniał się w prawdziwego gadułę. Wesoły nastrój sprzyjał znajdowaniu sobie kumpli do spędzenia miłego wieczoru.

Tommy obiecał sobie, że pokaże Lloydowi, jak należy się rozluźnić i dobrze bawić. Ale najpierw musiał powiedzieć Bradowi, że jego główny gość już dotarł.

– Bard! – znalazł chłopaka wraz z niską blondynką w rozkloszowanej, czerwonej sukieneczce. Dekolt odsłaniał dmuchane piersi, a idealnie proste włosy zasłaniały jej fiołkowe oczy.

Sekrety żywiołów || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz