Rozdział VIII

17 4 0
                                    

 - Chris przestań! - powiedziała Kate, czując jak ciągnie ją za nogę – Chris!

Mężczyzna otworzył sennie oczy. W tym samym momencie coś ściągnęło Kate z łóżka z taką siłą, że nie zdążyła nawet zamortyzować upadku, uderzając głową mocno o podłogę. Krzyknęła! Chris także.

Zerwał się z łóżka i podbiegł do dziewczyny.

- Auu! – Kate złapała się ręką za głowę, w miejscu w którym spotkała się z ziemią.

- Kate, co to do cholery było?! - powiedział Chris podenerwowany, lecz z troską.

- Jest tu coś, co bardzo chce, abym otworzyła te pierońskie drzwi – powiedziała Kate, uważnie ważąc słowa – Zupełnie nie mam pojęcia dlaczego to dla nich jest takie ważne.

Chris wpatrywał się w jej twarz, jakby oceniał czy Kate mówi poważnie czy bredzi.

- Może zatem pójdę je otworzyć?

- A co jeśli po tym będzie jeszcze gorzej?

- Nie wiedziałem, że tu straszy – prychnął Chris.

- Naprawdę nic na to nie mogę poradzić – Katy spuściła wzrok.

- Hej, maleńka – Chris natychmiast chwycił ją za podbródek, aby z powrotem spojrzała mu w oczy – Wszystko jest w porządku, jeśli jednak tak ma wyglądać reszta nocy to może lepiej już jedźmy. Prześpię się po południu.

Nie mógł się powstrzymać i zanurzył się z uczuciem w jej rozedrganych wargach. Zaczął gładzić Kate po ciele, aby uspokoić. Była jednak zbyt spięta, aby odwzajemnić pieszczotę.

Przez kolejne dwadzieścia minut pakowali swoje rzeczy.

Kiedy nadszedł moment, aby wyjść, Kate spojrzała z przerażeniem jak Chris zbliża się z wyciągniętą dłonią w kierunku klamki.

- Uważaj na siebie, Chris – szepnęła.

Zamknęła oczy. Zacisnęła dłonie w pięści. Nawet wstrzymała oddech.

Chris otworzył drzwi i... nic. Żadnego dźwięku. Żadnej postaci. Nie zawiało nawet wiatrem.

- Och, Kate – cicho westchnął i pokręcił głową.

Zabrał ze sobą rzeczy i zaczął pakować do bagażnika.

Kate jak najszybciej wbiegła do samochodu. Odetchnęła z ulgą dopiero kiedy ruszyli. Wpatrywała się w milczeniu w niebo pełnie gwiazd i w księżyc w pełni. Chris puścił składankę rockową, aby zabić ciszę. Mimo, że miejsce straszyło, wyjeżdżając z gór czuła się tak, jakby traciła skrawek duszy. Nie rozumiała dlaczego.


Słońce dawno już wzeszło, kiedy wjechali na ulice Londynu. Chris zaproponował Kate, aby pojechała razem z nim do jego mieszkania, ponieważ pomimo miliona pytań i wątpliwości, jakie zrodziło dziwne zachowanie Katy, nie chciał się z nią rozstawać. Katy poprosiła jednak Chrisa, aby wysadził ją pod budynkiem firmy.

- Mogę przecież podwieźć cię pod twój dom, to żaden problem – powiedział Chris.

Jednak dla Katy był. Jej mieszkanie było jak schron ratunkowy i nie chciała nikomu podawać adresu. Takie były zasady.

- Wiem, że tego nie rozumiesz, Chris – powiedziała ostrożnie Kate – tego jak i masy innych rzeczy, ale wyrzuć mnie proszę pod wieżowcem firmy.

- A co z rzeczami? - Chris zaczął czuć lekką irytację.

- Przydadzą nam się na kolejny wyjazd – powiedziała Kate, chociaż sama tak do końca nie wierzyła w to, co mówi.

W Jego objęciachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz