106

418 11 0
                                    

Pov. Jiusng

-Naprawdę musisz tam jechać Sungieee...? - jęknął płaczliwie Felix wciskając twarz w moją szyję od tyłu, gdy pakowałem walizkę

Nasze mini wakacje się skończyły i chłopaki mieli wylot do Korei dzisiaj w nocy. Ja leciałem oddzielnie wieczorem. Chciałem pojechać do Malezji do babci. Pomimo, że bałem się konfrontacji z rodzicami to bardzo chciałem odwiedzić starszą kobietę. W końcu nie wiem ile jej czasu zostało, a poza tym obiecałem jej przywieźć magnes.

-Tak, ale przecież dojadę następnego dnia w nocy sunshine - powiedziałem zamykając bagaż

-To może pojadę z tobą?

-Chciałbym, ale moi rodzice są zdolni do wszystkiego i boję się o ciebie. Nie chciałbym, aby coś ci się stało. Ale teraz mamy czas na tulenie - zaśmiałem się i pociągnąłem blondyna na łóżko

Sprawnie obróciłem się do niego przodem obejmując go dookoła torsu. Jego ręce owinęły moją szyję. Zadarłem głowę do góry patrząc na chłopaka z szerokim uśmiechem. Lix lekko się pochylił i złożył motyli pocałunek na moich ustach. Było mi dobrze w jego ramionach. Leżeliśmy tak w ciszy rozkoszując się obecnością tego drugiego.

-Cieszę się, że Hyunjin i Changbin się pogodzili - westchnął Lee - Tylko szkoda, że żaden z nich nie chce zrobić kolejnego kroku w kierunku oficjalnego związku

-Tak... boidupy z nich. Pomimo, że wiedzą o uczuciach drugiego, to nic z tym nie robią

---

Wylądowałem bezpiecznie w Malezji szybko wysyłając wiadomość do Felixa, że doleciałem. Szybko odebrałem bagaż i zamawiając taksówkę dojechałem pod przytulny domek.

Chatka była w niedużej i spokojnej dzielnicy. Miejsce zamieszkania starszej kobiety promieniowało na tle innych mieszkań. Jej dom zbudowany z drewna otaczała gęsta i bujna roślinność. Palmy i wielokolorowe kwiaty otaczały ścieżkę, która prowadziła z pod bramki do werandy. Cały ogród oświetlały latarenki, które przyciągały owady dzisiejszej nocy.  Szybko przeszedłem przez udeptaną drużkę i zapukałem do drzwi. Już chwilę potem otworzyła mi babcia, na twarzy której gościł szeroki uśmiech.

-Sungie! - powiedziała wesoło przytulając mnie

-Cześć babciu! - powiedziałem szczęśliwy. Każde spotkanie ze starszuką wywoływało u mnie pozytywne emocje. Zastępowała mi mamę, która nie wspierała mnie.

-Wejdź Sungie - powiedziała przepuszczając mnie w drzwiach - Na długo przyjechałeś?

-Dzisiaj po południu mam lot

-Oj, to nie posiedzisz tutaj długo. Ale to nic! - machnęła ręką idąc w stronę kuchni - Zrobiłam akurat sernik! Chciałbyś czy może wolisz najpierw się przespać?

-Chętnie zjem twojego serniczka - powiedziałem, na co kobieta uszczęśliwiona ukroiła ciasta. Potem usiadłem z nią w salonie przy herbacie i serniku

-To jak tam Sungie? Masz jakiegoś wybranka? - na jej słowa lekko się zarumieniłem wkładając do ust porcję ciasta. Na moją reakcję kobieta klasnęła w dłonie z uśmiechem - Kto jest tym szczęściarzem Sungie?

-Felix... kiedyś ci o nim opowiadałem

-Ten słodziak z Austarlii? - powiedziała zachwycona - A ile już jesteście razem?

-Tak to on i jesteśmy razem już z 10 miesięcy? - powiedziałem kalkulując sobie ostatnie miesiące

-Naprawdę?! To czemu jak ostatnio byłeś to nic nie mówiłeś? I czemu z nim nie przyjechałeś? Chętnie bym poznała twojego chłopaka

-Ostatnio nic nie mówiłem bo rodzice byli u ciebie i z tego samego powodu nie zabrałem go ze sobą

-A no tak... Ojej! Już 3 w nocy? Idź spać Sungie bo nie wstaniesz na lot

-Dobrze babciu - zaśmiałem się, kiedy staruszka zaczęła mnie poganiać - Dobranoc

-Dobranoc Sungie - powiedziała z uśmiechem. Skierowałem się w kierunku mojej sypialni po czym ogarnąłem się opadając zmęczony na łóżko.

Gdy zasypiałem usłyszałem rozmowy z salonu, ale z powodu zmęczenia nie miałem nawet ochoty myśleć z kim babcią może rozmawiać o prawie 4. Kilka sekund później zasnąłem.

My Model || JilixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz