I stanelam na przeciw przerazonego Jacoba...
Zmienilam sie w czlowieka i od razu przeszlam do rzeczy.Wycedzilam przez zacisniete zeby-Czego ty ode mnie chcesz czlowieku ?- Na co chlopak sie przemienil i szepnal ledwo slyszalnym szeptem- Porozmawiac- Slyszac jego blagalny ton troche sie uspokoilam i szepnelam- Nie mam sily rozmawiac rozumiesz ? Mam metlik w glowie jedyne co bym chciala to abyscie mi dali spokoj chociaz na jeden dzien ,prosze.-Widzialam wielki bol w jego oczach .Bylam w rozpaczy,z jednej strony bylam wsciekla na niego ,ze za mna caly czas chodzi ale z drugiej stony chcialam mu sie zucic na szyje i zaczac plakac.Jednak najbardziej chcialam zostac sama ze swoimi problemami ,zapalic ,utopic smutki w alkoholu .Tak zrobilam po smierci ojca i matki .Moje rozmyslania przerwal Jacob mowiac do mnie nie pewnym glosem -Kat a obiecasz mi ze potem porozmawiamy ? -Mialam juz zaprzeczyc ze nie chce rozmawiac ale to bylaby nie prawda.Bardzo chce rozmawiac a zwlaszcza z nim ale moj mozg wolal sie zamknac w sobie bo to jest w pewnym sensie latwiejsze ale odpowiedzialam mu -Jasne to do pojutra -Powiedzialam z udawanym usmiechem i ruszylam do domu w biegu zmieniajac sie w wielkiego psa .Mialam ochote sie najarac do nieprzytomnosci a zeby to zrobic musze isc do mojego znajomego.Ma on na imie Josh i jest slodkim blondynem o niebieskich paczadelkach.Mieszka w sąsiednim mieście i ma własna plantację marihuany.Bardzo go lubię ale on nie popiera mojego jarania do nieprzytomności,niestety nigdy nie udało mu się mnie przekonać do zwykłego jarania .Tak się zamyśliłam że nie zauważyłam ,a byłam pod jego domem .Miał on śliczny domek z ogródkiem i szklarnią .Podeszłam do drzwi i zapukałam do nich .Otworzyła mi jakaś dziewczyna z czerwonymi włosami i piwnymi oczami miała na sobie skąpą czerwoną sukienkeę bez rękawów obdażyła mnie wymuszonym uśmiechem i powiedziała sztywno- Czy moge ci w czymś pomóc bejbe-Na oko moze miala jakies dwie dyszki na karku.
-Tak jest moze Josh bo m do niego sprawe .Moge wejsc?
-Jasne -Odpowiedziala i ustąpiła miejsca zebym mogla wejsc do domu i pokazala mi gdzie mam isc
-Josh jest w salonie .
-Ok -Odpowiedzialam po czym skierowalam sie we wzkazanym kierunku.W salonie siedzial palac jointa Josh .Jak mnie ujrzal usmiechnal sie do mnie po czym zaciagnal sie i pokazal mi miejsce obok siebie abym obok niego usiadla.Po posadzeniu swojego tylka wyrwalam mu blanta i sie zaciągnełam i oddałam mu skreta .Westchnelam po czym spojzalam na mojego przyjaciela i spytalam sie -Masz moze uszykowany dla mnie towar wiem ze bez zapowiedzi ale potrzebuje tego -Wskazalam na skręta w dloni znajomego Na co on
odpowiedzial tonem najaranego czlowieka -Mam zawsze dla ciebie uszykowany towar skarbie ale nie masz zamiaru znowu stracic przytomnosci co?-Spytal wstajac i wyciagajac torbe z szafki obok drzwi. Wzdrygnelam ramionami ,chociaz oboje znalismy prawde.Tak .Mialam zamiar palic tyle az w koncu zemdleje i tyle.Josh tylko westchnal wreczajac mi torbe mowiac - Masz troche wiecej na zapas ,wiem ze mi nie powiesz co sie stalo ze chcesz to zrobic dlatego tez nie pytam wiec ,Pa mala trzymaj się- Powiedzial i mnie przytulil ja szepnelam tylko -Dziekuje Josh za to cie lubie.- On tylko sie zasmial i puscil .Pomachalam mu na pozegnanie i ruszylam w kierunku drzwi.Napotkalam sie jeszcze z niezbyt przyjaznym spojrzeniem dziewczyny.Wyszlam zucajac do niej krotkie ,,pa" i wyruszylam w droge powrotna na nogach ale pobieglam rownie szybko jak na lapach wiec po jakis dwudziestu minutach bylam w domu i palilam pierwszego skreta ,sluchajac na cala glosnosc mojego ulubionego zespolu Linkin Park .Po nim zrobilam przerwe aby sie wykapac.Ubralam moja pizame skladajaca sie z krotkich spodenek i bluzki na naramkach .Potem powrocilam do jarania i sluchania muzyki .Wschluchalam sie w moja ulubiona piosenke ,,Shadow of the day" nucac ja.Dopiero po szesciu skretach i chyba dwudziestu piosenkach z usmiechem na twarzy zasnelam.Snil mi sie Jacob i jego przygnębione czarne oczy widać ze dawno nie byl na polowaniu i ze dawno nie spal ,bo mial ciemne cienie pod oczami.Byl w lesie smutny i samotny .Chcialam doniego podejsc ale.jak chcialam go dotknac to moja reka przeszla przez niego .Bylam zrozpaczone widzac jak sie zmienia w rdzawo -rudego wilka i zaczyna wyc do ksiezyca.Zaczelam go blagac zeby przestal ,tyle bólu bylo w tym zawyciu ze zaczelam plakac.Po prostu padlam na kolana i szlochalam jak glupia nie mogac przestac .Wtem poczulam jak ktos mnie szarpie iwola mnie po imieniu.
Otworzylam oczy i ujrzalam Jacoba przygladajacego mi sie z troska.Teraz dopiero poczulam jak oczy mnie bola i pewnie sa napuchniete od placzu. Uswiadamiajac sobie ze Jacob mi sie przyglada bez przemyslenia zycilam mu sie na szyje ,on od razu odwzajemnil uscisk sadzajac mnie sobie na kolanach i siadajac na lozku .Zaczelam plakac ,a on mnie glaskal po plecach i szeptal uspokajające slowa.Uswiadomilam sobie ze bylam w stosunku do niego nie fair ,wiec szepnelam mu do ucha ciche -Przepraszam ,naprawde przepraszam nie chcialam cie tak zranic wiem ze bylam w stosunku do ciebie niesprawiedliwa .Przepraszam napr...-Ale Jacob przerwal mi wpijajac sie w moje usta zachlannie.Bez zawachania oddajac mu pocalunek wplatalam dlon w jego wlosy przyblizajac go jeszcze bardziej do siebie po czym pociagnelam go za koncowki na co on jeknal i jezykiem pytal sie o dostep ktory prawie od razu dostal .Calowalismy sie jeszcze chwile az zabraklo nam oddechu i sie od siebie oderwalismy Jacob oparl swoje czolo o moje i powiedzial przerywanym glosem
-Kat nie masz za co mnie przepraszac ,rozumiem cie i nie mam ci tego za zle wiec blagam skoncz z tym przepraszaniem ,ok?-Spytal sie i nie czekajac na odpowiedz znowu mnie pocalowal tym raze byl to pocalunek pelen emocji ktore sie w nas kryly nie wiem jakim cudem zasnelam w trakcie tego pocaluku ale bylo mi tak dobrze ze sie czulam tak szczesliwa jak bym byla po dziesieciu blantach.Z usmiechem na twarzy odplynelam w kraine Morfeusza...