Rozdział siedemnasty - Jesteś z nami

83 3 0
                                    

Olga wciąż wracała myślami do tej godziny, którą spędziła z Michałem na żaglówce. Przez ten moment, gdy była w centrum jego uwagi, gdy Czarny całkowicie skupił się na niej, poczuła się wspaniale.
Nie spodziewała się tego uczucia i kiedy zdała sobie z niego sprawę, przeraziła się. Było w tamtej chwili coś, co spowodowało, że zapomniała o swojej beznadziejnej sytuacji, zapomniała jakiego człowieka ma przed sobą.
Dlatego, gdy tylko wysiedli z samochodu, ruszyła pospiesznie do swojej sypialni. Chciała się zdystansować, przestać o nim myśleć, chciała ponownie poczuć nienawiść...

Zdawało się jednak, że Michał jakby utrudniał jej powrót do tych negatywnych uczuć. Następnego dnia bowiem, gdy otworzyła drzwi swojej sypialni, z zaskoczeniem stwierdziła, że nie stoją przed nimi strażnicy. Czy znaczyło to, że Czarny ponownie zaczął jej ufać? Wierzył, że Olga nie wykorzysta sytuacji i nie podejmie kolejnej próby ucieczki?

A podejmiesz? Spytała samą siebie, wychodząc powoli na korytarz.
Odpowiedź na to pytanie nie była już tak oczywista jak jeszcze tydzień temu. Zrodziła się w niej jakaś ciekawość, chęć by dowiedzieć się, co ukrywa Michał Czarnecki, co planuje...
Ruszyła niepewnie w stronę schodów, chcąc spędzić trochę czasu w bibliotece; tylko tam potrafiła się w jakiejś mierze zrelaksować i uciec od swoich natrętnych myśli, które ostatnimi czasy zmierzały tylko w jednym kierunku, a raczej w kierunku jednej osoby...
Z każdym krokiem spodziewała się, że zza rogu wyskoczą na nią mięśniaki Czarnego, wściekli, że wyszła z pokoju. Nic takiego się jednak nie stało, co teraz już zdecydowanie potwierdziło jej podejrzenie, że ochroniarze zniknęli na rozkaz szefa.

Pamiętając słowa Michała z wieczoru jej nieudanej ucieczki, że może chodzić po całym domu, następnego ranka dotarła na parter.
Miejsce to tętniło życiem; w przeciwieństwie do spokojnych pięter, parter zdawał się działającym na pełnych obrotach biurem. Ludzie Czarnego wchodzili i wychodzili głównymi drzwiami. Większość z nich rzucała jej podejrzliwe spojrzenia, ale nikt jej nie zaczepił, nie zatrzymał.
Olga stanęła u podnóża schodów z zaskoczeniem obserwując otaczający ją harmider. Zastanawiała się, w którą stronę ma się udać, gdy od strony piwnicy dobiegły ją głosy Michała i Filipa. Zdawało się, że obaj mężczyźni wchodzą po schodach i zaraz dotrą na parter.
Nie mając ochoty na spotkanie z nimi, a zwłaszcza z jednym z nich, Olga pospiesznie otworzyła drzwi po swojej prawej i skryła się za nimi.
Dopiero, gdy głosy mężczyzn ponownie oddaliły się, odwróciła się, by sprawdzić, gdzie się znajduje.
Ku zaskoczeniu policjantki, stała w wielkiej kuchni, a przed nią, przy wyspie kuchennej, pani Jadwiga zawzięcie wałkowała ciasto.
- Dzień dobry, Pani Olgo! - zawołała wycierając w fartuch ręce brudne od mąki. - Gdyby nie prędkość z jaką pani tu wpadła, byłabym skora pomyśleć, że przyszła mnie pani odwiedzić...
- Dzień dobry... - przywitała się Olga, wciąż nieco zmieszana. - Przepraszam, że przeszkadzam. Już zmykam... - dodała, ponownie odwracając się do drzwi.
Miała nadzieję, że przez tę chwilę Michał i Filip zdążyli się ulotnić.
- Nonsens! - pani Jadwiga zawołała na pozór oburzona. - Ja uwielbiam gości w mojej kuchni. Chodź, kochana - starsza pani zarządziła, wskazując Oldze taboret przy wyspie. - Siadaj.
Olga, wdzięczna za zaproszenie, ruszyła ku kobiecie. Spacer z drugiego piętra był zdecydowanie męczący dla jej lewej nogi, więc z ulgą przyjęła zaproszenie.
- A cóż tam Pani tak zawzięcie wałkuje?
- Kopytka do gulaszu robię.
- Uwielbiam kopytka...
- Tak, mój świętej pamięci mąż też był w nich na zabój zakochany... - Kobieta westchnęła, ale zaśmiała się cicho do siebie. - Śmiem twierdzić, że kochał je bardziej niż mnie.
- Pewnie kochał je tak bardzo, właśnie dlatego, że wychodziły spod pani ręki, pani Jadwigo.
Gospodyni przytaknęła, ale nie powiedziała już nic więcej, jakby starając się pohamować łzy.
- To może ja pomogę? - rzuciła Olga, starając się przerwać nieprzyjemną ciszę.
- Gdybyś mogła zagotować wodę na herbatę, byłabym bardzo wdzięczna. Ja w tym czasie dokończę wałkowanie i będziemy mogły sobie poplotkować nad herbatką.
Olga ruszyła do czajnika elektrycznego, zastanawiając się cóż to za plotki ze świata przestępczego pani Jadwiga miałaby do opowiedzenia... Kobieta raczej nie wiedziała czym zajmuje się nowy właściciel posiadłości... A nawet jeśli wie, to nie pokazuje tego po sobie.

Dusze w potrzaskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz