Rozdział dwudziesty czwarty - Dowody

80 3 0
                                    

Olga jeszcze nigdy nie była w biurze Michała. Początkowo myślała, że mieści się ono na parterze posiadłości, pamiętając pomieszczenie, w którym Czarny spotkał się z Brunetem i Grubym w wieczór pierwszej kolacji. Wtedy jeszcze udawała Julię i naiwnie myślała, że podsłuchując rozmowę mężczyzn, zdobędzie ważne dla CBŚ informacje.

Chodząc teraz po właściwym biurze Czarnego na pierwszym piętrze obok biblioteki, zdała sobie sprawę jak wiele czasu minęło od tamtego wieczoru, i że nie była już tamtą Olgą.
Michał zostawił ją w gabinecie, a sam ruszył na poszukiwania Filipa i Daniela. Olga uśmiechnęła się na wspomnienie błysku w jego oczach; widziała jak bardzo chciał podzielić się z przyjaciółmi faktem, że w końcu starsza aspirant zna tożsamość Czarnego i że jest... no cóż, po jego stronie.

Czy jestem po jego stronie? Zastanowiła się przez moment, ale wówczas przypomniała sobie jego słowa... Kocham cię, Olga. I już nie miała wątpliwości.
Samo wspomnienie tych słów wywołało rumieniec na jej twarzy. To te słowa dały jej poczucie, że twardo stoi na ziemi, że gdzieś przynależy, że ktoś się o nią troszczy. Jakkolwiek idiotycznie mogło to brzmieć w świecie gangów, słowa te dały jej poczucie bezpieczeństwa, którego nie czuła od lat.
Mimo to nie mogła pozbyć się wrażenia, że i ona, i Michał, ale też Filip i Daniel są pewnego rodzaju wyrzutkami; oderwani od swoich światów żyją w innym, obcym świecie, który mimo wszystko w jakiś sposób udomowili.

Biuro Michała było zaskakująco małe jak na status swojego właściciela, ale mimo to oprócz sporego biurka, mieściło jeszcze kanapę, dwa fotele i półki z książkami po obu stronach pomieszczenia.

Olga przyglądała się właśnie tytułom na grzbietach woluminów, gdy zdała sobie sprawę, że jedna sekcja półek jest nieco bardziej wysunięta niż pozostałe. Od razu przypomniała sobie dziennik pana Poniatowskiego i z zapartym tchem pchnęła lekko półkę. Ta stuknęła cicho i odskoczyła z powrotem w jej stronę, ukazując Oldze wnętrze biblioteki.
- Tak! - zawołała wesoło. - W końcu sukces.
Już miała wejść do biblioteki nowo odkrytym tajnym przejściem, gdy zatrzymał ją śmiech dobiegający od drzwi gabinetu. Odwróciła się w tamtą stronę; Michał szczerzył się od ucha do ucha.
- No co?! Do tej pory wszystkie tajne przejścia wspomniane w dzienniku były zablokowane.
- Przypomnij mi później, to pokażę ci takie z prawdziwego zdarzenia - szepnął, puszczając do niej oko.
Filip i Daniel pojawili się za plecami Michała; obaj rzucili jej zdziwione spojrzenia. Olga uniosła rękę w cichym powitaniu i szybko zamknęła tajne przejście do biblioteki.
Niepewna co powinna zrobić, usiadła w jednym z foteli. Filip rozsiadł się na kanapie, a Daniel stanął przy drzwiach. Obaj przyglądali jej się z jakby przyjaznym zaciekawieniem. Filip zerknął na lewą nogę Olgi i, widząc na niej ortezę, kiwnął delikatnie z uznaniem. Dzień wcześniej przyłapał ją na schodach bez ortezy i opieprzył z góry na dół.
Olga zerknęła na Michała, który oparł się o swoje biurko, po czym rzucił jej przekorny uśmiech. Chyba bawiło go to widoczne skrępowanie policjantki.
- Nasza droga starsza aspirant poznała już Michała Kuleszę - rzucił bez ogródek, przenosząc spojrzenie kolejno na Filipa i Daniela.
- W końcu! - zawołał doktorek.
Olga zerknęła ukradkiem na Daniela; wyglądał jakby i jemu ulżyło na tę wiadomość. Milczał jednak.
- Po twojej minie widzę - kontynuował Filip - że jakoś ten fakt cię nie zniechęcił. A przynajmniej nie zniechęcił bardziej... Czemuż to zawdzięczamy tę zmianę nastroju? - zapytał żartobliwie.
Olga i Michał wymienili spojrzenia. Czarny posłał dziewczynie uspokajający uśmiech. Filip przyglądał im się przez chwilę, a zauważywszy rumieniec na twarzy Olgi, zawołał zaaferowany:
- O, wow! Kiedy to się stało?
- Co się niby stało? - w końcu odezwał się Daniel.
- Przecież ta dwójka do siebie grucha jak dwa gołąbki!
Olga jeszcze mocniej spaliła buraka, na co Daniel pokiwał głową z uśmiechem.
- Oboje zasługujecie na trochę miłości - stwierdził.
Po tych słowach zapanowała krępująca cisza, którą na szczęście przerwał Michał.
- Miałem telefon od Prusińskiego... - rzucił, dość gwałtownie zmieniając temat.
Zwrócił tym uwagę wszystkich. Temperatura w pomieszczeniu jakby się obniżyła.
Olga spojrzała zaskoczona na Czarnego.
- Od Prusińskiego?
Michał przeczesał ręką włosy.
- Utrzymujemy sporadyczny kontakt - wytłumaczył.
- Stary ma wyrzuty sumienia, więc od czasu do czasu próbuje wkupić się w łaski Michała - dodał Filip pogardliwym tonem - przekazując mu niezbyt istotne wiadomości.
Olga przyglądała się Michałowi. Zdawało jej się, że unika jej spojrzenia. Czyżby i o mnie Prusiński dostarczył Czarnemu niezbyt istotne informacje...?
Tym razem wygląda na to niestety, że ma coś solidnego... - kontynuował Michał. Ponownie przeczesał włosy dłonią; zdawał się zdenerwowany.
- Co jest? - To zdenerwowanie od razu udzieliło się Danielowi.
Michał obszedł biurko i usiadł w swoim fotelu. Spojrzał zamyślony w okno.
- Zdaje się, że CBŚ znudziło się ignorowanie mnie...
Wszyscy milczeli, nie rozumiejąc jego słów.
- Prusiński twierdzi, że chcą mnie oskarżyć o zabójstwo tego świadka koronnego, który zginął pod Warszawą w zeszłym roku.
- Co?! - Filip i Daniel zawołali jednocześnie.
- Przecież nas tam nie było! - zawołał ochroniarz.
- Jakie mogliby mieć dowody!? - oburzył się doktorek.
- Coś musieli spreparować, skoro Prusiński się o tym dowiedział. Najgorsze jest to, że nie mam zielonego pojęcia co to może być i jak trudno będzie to podważyć.
- Z całym szacunkiem, stary, ale oficjalnie jesteś gangsterem, więc raczej nie podważysz niczego o co oskarży cię policja...
Olga myślała gorączkowo. Gdy tylko usłyszała słowa świadek koronny, od razu przypomniały jej się dni spędzone w domu Bruneta... Zbieranie dowodów, wypady do parku...
- Gdybyś uprzedził ich cios, miałbyś szansę odciągnąć oskarżenia od siebie.
Mężczyźni spojrzeli na nią, jakby przypominając sobie o jej obecności.
- Co masz na myśli? - zapytał Michał, a w jego oczach na nowo zagościło ciepło.
- Mógłbyś wypuścić do prasy informacje o prawdziwym zabójcy...
- Niezły pomysł, starsza aspirant! - zawołał Filip rozbawiony - ale do tego potrzebowalibyśmy dowodów.
Michał w milczeniu uniósł brew, jakby domyślał się znaczenia słów Olgi. Dziewczyna posłała mu delikatny uśmiech.
- Gdy udawałam dziewczynę Bruneta - zaczęła cicho - miałam między innymi za zadanie zdobycie informacji na temat zabójstwa Jakuba Brończuka... Facet miał zeznawać przeciwko grupie Krzysztofa 'Krzycha' Koskiego i krótko przed procesem CBŚ przetrzymywało go w bazie wojskowej pod Warszawą...
Mężczyźni jakby przestali oddychać i wpatrywali się w nią w niemym oczekiwaniu.
- CBŚ podejrzewało właśnie Bruneta o to zabójstwo - kontynuowała nieco speszona ich uwagą. - Włamanie się do laptopa Bruneta nie było trudne...
- Matko boska, Olga! - Filip zawołał, wstając z kanapy. - Zdobyłaś jakieś dowody czy nie?!
- Zdobyłam...
- Zdaje się, że słyszę tu jakieś 'ale' - w końcu odezwał się Michał.
Olga kiwnęła nieznacznie.
- Tam były mapy, maile, wszelkie dowody nie tylko na to, że Brunet zabił tego faceta, ale też na to kto był jego zleceniodawcą... Zgrałam to wszystko na pendrive'a, którego próbowałam przekazać CBŚ, ale wówczas zerwali już ze mną kontakt... Tego dnia, zanim jeszcze Brunet i jego ludzie... mnie pobili, biegałam w parku nieopodal jego domu. Tam, pod jedną z ławek, ukryłam pendriva.
Czarny wyraźnie odetchnął, wstał z fotela i błyskawicznie podszedł do Olgi. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Jesteś wybawieniem - rzucił i pocałował ją, zupełnie nie przejmując się obecnością pozostałych mężczyzn - Daniel, dawaj tu nawigację - rzucił chwilę później, odrywając usta od ust Olgi.
- Ale tego pendrive'a może już tam nie być - Olga dodała zmartwiona - albo uległ zniszczeniu przez te wszystkie miesiące... To właśnie jest to moje 'ale'.
- Nie dowiemy się dopóki nie sprawdzimy.
Michał i Daniel pochylili się już nad telefonem ochroniarza.
- Dobra, to jest chata Bruneta - Daniel pokazał na nawigacji. - Olga, gdzie jest ten park?

Dusze w potrzaskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz