Rozdział trzydziesty piąty - Ciemna strona

42 2 0
                                    

W takich chwilach Olga żałowała, że już nie pali. Dochodziła północ, a ona siedziała w ciemnej kuchni w domu Piotra Zabrodzkiego i marzyła, by móc się zaciągnąć.
Wieczór filmowy u nadinspektora rzeczywiście skończył się tylko na oglądaniu filmu i jedzeniu chińszczyzny na wynos. Od tamtej chwili jednak Zabrodzki coraz bardziej zbliżał się do Olgi. Czuła, że zaczyna mu zależeć...
Początkowo tylko łapał ją za rękę, gdy nadarzyła się okazja, potem skradał pocałunki. Za każdym razem, gdy jego usta zbliżały się do jej, Olga zmuszała się, by nie sztywnieć i zamiast o Piotrze myśleć o Michale.
Plusem tej sytuacji był fakt, że Zabrodzki zdawał się zupełnie zapomnieć o zeznaniach, których Olga wciąż nie podpisała, i które niezmiennie leżały w jej mieszkaniu

I w końcu dzisiaj zamiast oglądać film, poszli do łóżka. Widziała jak bardzo Zabrodzki jej pragnął... Kochał się z nią długo, wiecznie uważny i delikatny.
Na wspomnienie orgazmu, który z nim przeżyła, Olga czuła się brudna, czuła się jak dziwka.

Michał miał rację... Pomyślała, próbując opanować drżenie rąk. Moża ja po prostu lubię się puszczać. Wzięła głęboki wdech, wyobrażając sobie, że zaciąga się dymem z papierosa, tym sposobem próbując powstrzymać łzy.

Pieprzyć to, Olczuk! Ty też miałaś rację. To był jedyny sposób.
I rzeczywiście, jak tylko Piotr zasnął, Olga ruszyła przeszukać jego dom. Nie mogłaby tego zrobić w żadnej innej sytuacji, jak tylko teraz. Salon, gabinet, łazienka i kuchnia nie skrywały niczego ciekawego, ale sypialnia, którą przeszukała na końcu, nie zawiodła.
Zabrodzki miał w niej dość pokaźną garderobę i mimo że ta nie skrywała tajnego przejścia, jak garderoba Michała, to mieściła się tam mała pancerna szafka zamykana na klucz.
Olga czuła, że to jest właśnie to, czego szukała, że za drzwiami tej szafki znajdzie w końcu prawdę o Piotrze Zabrodzkim, a co za tym idzie o Michale Czarneckim.

Siedziała więc teraz w ciemnej kuchni, paląc wyimaginowanego papierosa, i zastanawiała się jak tę pieprzoną szafkę otworzyć.
Dość szybko domyśliła się, że mały niepozorny kluczyk, który już kilka razy widziała przy kluczach domowych nadinspektora, musiał otwierać ową szafkę.
Jak jednak przeprowadzić tę z pozoru łatwą akcję...? Tego jeszcze nie była pewna. Z pewnością nie mogła tego zrobić, gdy Zabrodzki spał w sypialni.

A może by tak kazać Danielowi zrobić nalot na dom nadinspektora i zwyczajnie ukraść szafkę? A co jeśli tych dokumentów tam nie ma? Nie, to musi być przeprowadzone po cichu i bez śladów...
Rozmyślania Olgi przerwało światło, które nagle rozlało się po kuchni. Spojrzała zaskoczona na drzwi i zobaczyła w nich Piotra. Dostrzegła ulgę na jego twarzy.
- Myślałem, że uciekłaś... - szepnął zaspany.
- Musiałam pomyśleć - odparła Olga, posyłając mu ciepły uśmiech. Ale bardzo chciałabym stąd uciec...
Zmusiła się, by wyciągnąć do niego rękę.
- Przepraszam, że cię wystraszyłam.
Zabrodzki złapał jej dłoń i usiadł na sąsiednim krześle.
- Mam nadzieję, że twoje myśli biegną tylko w dobrą stronę? - spytał, a potem jakby coś sobie uświadamiając, dodał szybko - Chyba nie zrobiłem ci krzywdy?
- Nie, oczywiście, że nie! - zawołała Olga, ponownie zaskoczona jego troską. Pogłaskała Piotra po twarzy. - Ja po prostu... no nie wiem, to dla mnie chyba trochę przytłaczające... zbyt wiele rzeczy dzieje się na raz...
- Wybacz - szepnął. - Nigdy nie chciałem cię poganiać. Jesteś po prostu wspaniałą kobietą i chyba bałem się, że mi uciekniesz, jeśli szybko nie zadziałam.
Olga spojrzała na niego zaskoczona. Czy on odgrywa przede mną jakąś rolę, czy otwarcie mówi o swoich uczuciach?
Poczuła ukłucie wyrzutów sumienia. Czy to możliwe, że w tej naszej relacji to ja jestem zła, że to ja go wykorzystuję?
Wiedziała, że odpowiedź brzmi tak, ale zdała sobie też sprawę, że ma to gdzieś, że walczy o przyszłość swoją i Michała, a dla niej warto przejść na ciemną stronę.
- Może pójdziemy już spać? - zaproponowała. - Chyba zmęczyło mnie to całe rozmyślanie w kuchni.
Zabrodzki pocałował ją w czoło, po czym wstał i pociągnął Olgę w stronę schodów. W sypialni przykrył ich oboje kołdrą i zgasił światło.
Nie mogła uwierzyć, że oto leży w ramionach szefa CBŚ, Piotra Zabrodzkiego, że w imię wolności i prawdy zdradziła Michała. Miała nadzieję, że ta pancerna szafka w garderobie rzeczywiście skrywa rozwiązanie ich problemów, w przeciwnym razie nie była pewna jak długo jeszcze wytrzyma po tej ciemnej stronie.
Słowa wypowiedziane przez Michała bezlitośnie podążały za nią do krainy snów... Gówno mnie obchodzą te dowody...! Lubisz dawać dupy komu popadnie...?



 O poranku Piotr krzątał się po kuchni i szykował dla nich śniadanie. Olga pomyślała, nie bez złośliwości, że on jest wymarzonym facetem każdej dziewczyny: po seksie nie wyrzuca cię z łóżka, tylko przykrywa kołderką, a rano robi śniadanie...
Zaczęła się zastanawiać czy Zabrodzki aby nie szuka sobie kandydatki na żonę... Zbliżał się już do czterdziestki i z pewnością planował kontynuować wspinanie się po policyjnej, a może i politycznej, drabinie kariery. Żona u boku więc mile widziana...
Jajecznica i grzanki dla pięknej pani. - Piotr postawił przed nią parujący talerz, po czym zajął miejsce obok niej z takim samym talerzem.
- Wygląda i pachnie wspaniale. Dziękuję.
Olga zabrała się za jedzenie. Chciała jak najszybciej wrócić do swojego mieszkania i zdystansować się od tego mężczyzny i od tego co zrobili w nocy. Chciała po prostu być sama.
Musiała też obmyślić plan dostania się do pancernej szafki ukrytej w garderobie, a z ciągle zagadującym ją Zabrodzkim trudno jej było skupić myśli.
Nagle zdała sobie sprawę, że na nią patrzy, jakby oczekując jej reakcji. Pewnie mnie o coś zapytał, a ja nie słuchałam...
Przepraszam, mówiłeś coś?
- Tak - zaśmiał się, jak zawsze swobodny. - Mówiłem, że w przyszły piątek urządzam tutaj oficjalną kolację i byłoby mi bardzo miło gdybyś i ty na niej była... jako moja partnerka...
Olga przyglądała mu się zaskoczona. Po pierwsze jej wcześniejsze rozważania, jakoby Zabrodzki szukał kandydatki na żonę, zdawały się słuszne. Po drugie, ta kolacja mogła być idealną okazją, by spróbować dostać się do szafki w garderobie.
Piotr musiał niewłaściwie odebrać jej milczenie, bo pospieszył z wyjaśnieniami.
- Ja wiem, że w nocy mówiłaś, że wszystko toczy się zbyt szybko, że czujesz się przytłoczona... Więc zrozumiem jeśli nie będziesz chciała przyjść...
- Piotr - przerwała mu z uśmiechem. - Z chęcią wezmę udział w tej kolacji... jako twoja partnerka.
Widziała, że ucieszyły go jej słowa. W myślach dodała jeszcze: I z chęcią przeglądnę zawartość twojej szafki pancernej...

Po skończonym śniadaniu Olga wymówiła się spotkaniem z dawną koleżanką i opuściła dom Zabrodzkiego.

Czas kupić kolejny bukiet kwiatów.
Musiała przecież jak najszybciej poinformować Daniela, że w najbliższy piątek najprawdopodobniej zdobędzie potrzebne dowody na istnienie Michała Kuleszy. Jeśli dokumenty rzeczywiście będą w tej szafce i Olga je wykradnie, to będzie zdemaskowana, więc Daniel i Czarny będą musieli pomóc jej zniknąć.


 W poniedziałkowy poranek Olga znowu czekała przy półce z proszkami w supermarkecie nieopodal swojego domu.
- Ten odplamiacz, co mi pani ostatnio poleciła, nie zadziałał - usłyszała za sobą głos Daniela.
Tym razem w alejce nie było innych klientów, ale Olga i tak postanowiła zagrać w grę ochroniarza.
- A to bardzo mi przykro - rzuciła ze sztucznym uśmiechem. - Proszę spróbować więc tego wybielacza.
Daniel podszedł bliżej. Olga, wręczając mu butelkę, szepnęła:
- Znalazłam dokumenty w domu Zabrodzkiego. W najbliższy piątek będzie u niego impreza i wtedy spróbuję je wykraść. Jak mi się uda, to...
- Będziesz musiała zniknąć...
Olga tylko kiwnęła głową.
- Szybko zadziałałaś - rzucił, a ona zastanawiała się czy słyszy nutę złośliwości w jego głosie.
Spojrzała na Daniela zraniona, ale dojrzała tylko współczucie na jego twarzy.
- Wybacz... - szepnął.
- Czy on... - Nie była pewna, czy chce zadać to pytanie. - Czy on mnie teraz nienawidzi?
Daniel zaskoczony zrobił wielkie oczy. Wziął od Olgi wybielacz i niepostrzeżenie uścisnął jej dłoń.
- Nigdy.
Zaparło jej dech. Tak bardzo chciała wierzyć w to jedno słowo ochroniarza.
- Dziękuję pani bardzo za pomoc! - zawołał na powrót głośno. - Mam nadzieję, że tym razem zadziała.
- Na pewno.
- Widzimy się w piątek - szepnął jeszcze do niej. - I kończymy tę przeklęta akcję.
Olga mrugnęła, by powstrzymać napływające łzy.
- Niczego bardziej nie pragnę, uwierz mi, Nachos.
Wyszła ze sklepu i złapała taksówkę; była już spóźniona do biura.
Rozmowa z Danielem uspokoiła ją tylko trochę. Wiedziała, że może na niego liczyć, ale czy Michał będzie chciał ją w ogóle jeszcze znać...?

To się już wkrótce okaże...

Dusze w potrzaskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz