* 9 *

172 13 42
                                    

Doskonale zdawałam sobie sprawę że zaczną się pytania w moim kierunku. O pokrewieństwo z Tatą. Mimo że kilkoro osób z mojego Domu zagadnęło że może jestem po prostu z rodziny musiałam od razu zaprzeczyć. Nie chciałam kłamać i wyrzekać się tego że jest moim ojcem, dość że musiałam trzymać się zmyślonej wersji o drugim rodzicu. Musiałam się trzymać wersji że "mama" nie powiedziała tacie o mnie aż do momentu kiedy wiedziała że umrze. Zmyślałam że przez te wszystkie lata nie była do końca pewna swoich korzeni dopiero na jej łożu śmierci dowiedziałam się wszystkiego... Że Dyrektor mnie przysposobił i dał swoje nazwisko... Było mi przykro że prawda by ich po prostu przerosła, sprowadziła by problemy na Rodziców jak i na mnie samą, w konsekwencji również na nich. Przecież na dobrą sprawę nigdy nie powinnam istnieć. Co by nie mówić o Ministerstwie które tak skrzywdziło Tatę to mieli rację. Mogłam się oszukiwać że jestem dzieckiem ale tak naprawdę byłam - czy mogłam stać się - czymś co mogło się wyrwać spod kontroli i zagrozić całemu pozornemu ładowi.  Nie miałam w planach niszczenia tego świata. Nie miałam w planach krzywdzenia kogokolwiek. Tak jak powiedziała Tiara i ja sama, mój los był tylko w moich rękach i musiałam podarowany mi czas wykorzystać w jak najlepszy sposób. 

Zalewające mnie pytania zatrzymał starszy uczeń który przyprowadził mnie do stolika. Miał niesłychany posłuch pomimo tego że nic w jego postawie nie przejawiało przywódczych cech. Byłam mu bardzo wdzięczna, przecież nie musiał tego robić. Moje zmieszanie było chyba jednak widać aż za bardzo. 

- Będziesz mieszkać z Tatą czy z nami? - zapytała jedna dziewczynka z mojego rocznika z którą miałam dzielić pokój i to było jedno z tych pytań na które mogłam i chciałam odpowiedzieć. 

- Z Wami. - powiedziałam krótko - Tata będzie pewnie niepocieszony ale. - wzruszyłam ramionami.  - Chcę spędzić ten czas z rówieśnikami. 

Miałam nadzieję że to co mówię nie brzmi za bardzo poważnie jak na jedenastolatkę. Naprawdę starałam się mówić tak jak powinnam... Musiałam się Cięgle pilnować i nie okazywać że aktualnie wiem dużo więcej od nich wszystkich, nawet od tego Prefekta który w końcu się uniósł gdy uczta dobiegła końca. Jego zadaniem było zaprowadzić nas do pokojów. 

Mimo że chciałam przekazać mu to osobiście to usłyszałam w głowie jego głos.

"Spokojnie Saro, idź z nowymi kolegami. Masz tam już swoje najbardziej potrzebne rzeczy... Resztę możesz zabrać później albo zostawiać na miejscu. To dobra decyzja moje dziecko." 

Odetchnęłam i spojrzałam w jego stronę uśmiechając się wdzięcznie. Był kochany. Spojrzałam jeszcze w stronę stołu gdzie siedział Ojciec. Nie było go tam... Musiał wymknąć się po cichu. Mimo to przesłałam mu krótką wiadomość.

"Nie szczuj za bardzo Taty. To był dla niego ciężki dzień. Daj mu się wyciszyć." 

W odpowiedzi mogłam jedynie zobaczyć jego uśmiech i małą wizję w której nie do końca wziął sobie do serca moją prośbę. Nie miałam zamiaru się z nim kłócić, na pewno nie teraz. W tej chwili byłam już w drodze do pokoju wspólnego przysłuchując się słowom Prefekta o zasadach jakie tu panowały, a szczególnie w naszym Domu. Nigdy nie byłam w częściach należących do innych domów. To również zostawiłam sobie jako niespodziankę... I dostałam ją aż za bardzo. Tuż po przekroczeniu progu do pokoju wspólnego wyrwało mi się ciche "Och" które zaginęło w szeptach zachwytu innych uczniów. To było takie śliczne i przytulne miejsce! Aż ściskało za serce... Ile pokoleń musiało tu wkładać swoje własne cegiełki ku tej miękkiej atmosferze? Nie miałam pojęcia jak wyglądały pokoje wspólne innych domów ale ten konkretny był naprawdę zjawiskowy i dawał poczucie relaksu od samego patrzenia. 

Krew która oczyści Świat [GRINDELDORE (Grindelwald x Dumbledore) - FZ/HP] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz