* 7 *

221 19 33
                                    

Obudziłam się nagle i dość brutalnie, jakby wyrwana z koszmarnego snu. Nic mi się przecież nie śniło. Zdezorientowana rozejrzałam się po pokoju szukając czegoś nieokreślonego... Dopiero też wtedy spojrzałam na zegar. Była już grubo po dziewiątej. Wtedy też uświadomiłam sobie że mniej więcej o tej godzinie miał pojawić się nowy nauczyciel. Mimo że Tata zabronił mi być przy tej rozmowie to ja i tak czułam nieopartą potrzebę chociaż przysłuchania się jej.

Rzuciłam się do ubierania rzucając na siebie cokolwiek byle by nie biegać po szkole w nocnej koszuli. Nie miałam za bardzo planu jak miałabym się dostać do gabinetu ojca bez wchodzenia tam głównymi drzwiami, mój entuzjazm opadł a ja razem z nim prosto na podłogę. Tak naprawdę nie zostało mi nic innego jak sprawdzić "ścieżki". Przymknęłam na chwilę oczy by zaraz poderwać się z ziemi. 

Musiałam tam być! Teraz natychmiast! Nim dojdzie do naprawdę poważnych konsekwencji!

Wybiegłam z pokoju i jak na złamanie karku, przemknęłam przez korytarze ku gabinetowi taty, po drodze wpadłam na Panią Profesor do Zielarstwa, która już zdążyłam dobrze poznać i polubić, na szczęście ze wzajemnością. Próbowała mnie zatrzymać przed wparowaniem do wnętrza, niestety bez skutku. 

- Tato! - krzyknęłam kiedy już wewnątrz zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie zdyszana.

Scena jaka się przede mną rozegrała nie była dla mnie niespodzianką, widziałam ją i jej konsekwencje w kilku wariantach, niestety w większości nie do końca dobrych. Może nie tragicznych ale bezsensownie przeciągającą całą ich życiową tragedię robiąc w niektórych wersjach nawet całe lata powracania do zgody i harmonii.  W jednej nawet kolejną bitwę kończącą się uwiezieniem mojego Ojca już do końca życia w więzieniu. Musiałam to zatrzymać i wiedziałam że samo moje pojawienie się nieco uspokoi Tatę, albo chociaż zdezorientuję. Oczywiście w masie tych złych ścieżek była garstka która kończyła się szczęśliwie ale nie mogłam ryzykować. 

Ojciec w swojej młodszej formie nadal siedział na podłodze, aktualnie unieruchomiony przez Tatę który celował w niego różdżką. Na mój widok tak jak sądziłam opuścił gardę patrząc to na mnie to na swojego męża zupełnie ogłupiały. Jakby sam się zastanawiał co się właściwe dzieje i co chciał jeszcze ułamek sekundy temu zrobić. 

- Sara co Ty tu...? - zaczął ale ja z miejsca dobiegłam do Ojca i rzuciłam mu się na szyję niemal instynktownie osłaniając go przed tatą, chociaż wiedziałam że teraz już nic nikomu nie grozi. 

Ten złapał się za głowę i odsunął na kilka kroków zaraz opadając na kanapę stojącą nieopodal. 

- Witaj Córeczko - powiedział Ojciec Gellert obejmując mnie ciasno z równą desperacją co ja. 

- Wiedziałam... Wiedziałam że wrócisz! - mój umysł może był już w pewnym stopniu dorosły ale właśnie niektóre takie dziecinne zachowania jak to były dla mnie również w pełni naturalne i zwykle nie koligowały ze sobą w żaden sposób. 

- Obiecałem Saro, obiecałem i nie mogłem Was zawiść. Życie mnie nauczyło by nie rzucać słów na wiatr. - uniósł twarz by spojrzeć na mojego drugiego rodzica który aktualnie schował twarz we własnych dłoniach. - Nie mogłem też ominąć pierwszego dnia Szkoły mojej Księżniczki. 

- Tato... - oderwałam się od Ojca który tylko skinął głową bym zrobiła jak zamierzam. - Tatusiu...? - nieśmiało podeszła do niego bojąc się tak naprawdę go dotknąć. 

W tej chwili najgorsze co mogłam zrobić to pozwolić sobie na odczytanie jego myśli. Uderzyły we mnie pełną mocą. Jeśli wcześniej myślałam że rozumiem jego rozpacz to teraz, sama zaniosłam się ogromnym płaczem przepełniona jego własnym bólem. 

Krew która oczyści Świat [GRINDELDORE (Grindelwald x Dumbledore) - FZ/HP] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz