* 5 *

752 57 137
                                    

Mimo ze Profesor bardzo się starał to nie uniknął ciekawskich spojrzeń przechodniów. On z małą dziewczynką trzymającą go za rękę wzbudzali wielkie zainteresowanie. W końcu kto by się tego spodziewał? Profesor Albus Dumbledore z dzieckiem które nie mogło mieć więcej niż dziesięć lat. Dzieckiem tak do  niego podobnym ze zdawało się być jego małą dziewczęcą miniaturką. Gdyby jednak zobaczyli jej oczy... 

Sara dzielnie szla przed siebie. Wiedziała że nic złego się nie wydarzy. Sprawdziła każdą ścieżkę. Wiedziała że kilka osób ich zaczepi. Wiedziała jak sprawić by te osoby szybko uwierzyły w bajeczkę o dziecku które pojawiło się w domu Ojca który wcześniej nie wiedział o jego istnieniu. Była na swój sposób urocza więc serca rozmówców topniały.

- To takie szlachetne Albusie że zgodziłeś się ja przygarnąć. - powiedziała jakaś starsza czarownica. - Nie pamiętam jednak żebyś się z kimś w tamtym czasie spotykał. - zagadnęła a mała Sara schowała się za nogą ojca by dać wyraz ze się bardzo wstydzi i jednocześnie odciągnąć uwagę starej czarownicy od tego jednego faktu. Udało się. Tamta przykucnęła i pogładziła Sarę po głowie. - Jest do Ciebie taka podobna. Ile masz lat Saro? 

- Niedługo jedenaście. - powiedziała cicho.

- Naprawdę?! Nie dala bym Ci więcej niż osiem. 

- No cóż. Po wypadku jej matki zostałem jej tylko ja. - stwierdził - Teraz wybacz. Idziemy własnie po różdżkę. Jesteśmy już spóźnieni. - dodał i pociągnął małą w stronę sklepu Olivandera.

Sara uśmiechnęła się  się ślicznie i pomachała starszej kobiecie. Jeszcze jednak przez dłuższą chwile czuli jej spojrzenie na plecach. Dopiero gdy stanęli przed sklepem jakiego szukali mężczyzna odetchnął głośno. 

- Spokojnie tato. Jeszcze chwila i wrócimy do domu. - powiedziała ściskając mocniej jego dłoń.

- Jeszcze obiecałem Ci obiad. - przypomniał - I duże lody. - dodał uśmiechając się do niej pogodnie. 

- Nie musisz się do niczego zmuszać. - powiedziała łagodnie przyglądając się drzwiom. - Jestem gotowa. - dodała jeszcze i wtedy starszy czarodziej otworzył przed nią drzwi.

Wiedziała że to będzie jej pierwszy krok ku normalności. Jak każde zwykłe obdarzone magią dziecko pójdzie do szkoły i będzie się doskonalić pod okiem najlepszych czarodziei wszech-czasów. Odetchnęła cicho zaciągając się zapachem drewna. Była niziutka wiec gdy podeszli do lady nie wystawała ani odrobinę nad ladę. 

- Albusie! - usłyszała - Co Cię tutaj sprowadza?! Coś nie tak z... - urwał opierając się o blat i dopiero teraz zobaczył ledwo widoczną rudą czuprynkę. 

- Przyprowadziłem Córkę. - powiedział swobodnie i łagodnie a Ona podciągnęła się chudymi rączkami wyżej teraz zwisając nogami jakieś trzydzieści centymetrów nad ziemią. 

- Dzień Dobry. - powiedziała dźwięcznie i słodko, poczuła na sobie jednak zaniepokojone spojrzenie sprzedawcy, czy coś podejrzewał? Nie powinien. Zobaczyła by to. A może wyczuwał w niej cząstkę czarnej magii?  Tak. To mogło być prawdopodobne. 

- Chcę kupić dla niej pierwszą różdżkę. - powiedział Profesor. - Niedługo Wakacje i w przyszłym roku pójdzie do Hogwartu. 

- Nie wiedziałem że masz dziecko. - powiedział cicho przyglądając się to dziewczynce to czarodziejowi z dziwną paniką. 

Sara skupiła się szukając kolejnych ścieżek. W żadnej jednak nie dopytywał, nie zgłaszał też tego nigdzie. W każdej był wierny Profesorowi Dumbledorowi. 

- Sam o tym nie wiedziałem jeszcze niedawno - dodał ale nie wychodził ze swojej roli. - Drogi mojej i jej matki rozeszły się gdy nie wiedzieliśmy ze będziemy mieć dziecko. - powiedział udając szczerość, Sara musiał przyznać z dumą ze z jej dobrego tatusia jest dobry aktor. 

Krew która oczyści Świat [GRINDELDORE (Grindelwald x Dumbledore) - FZ/HP] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz