01

381 19 2
                                    

***

Coraz mniej czasu zostawało do jego debiutanckiego wyjazdu w bolidzie Haasa w Formule 1. Może i jego zespołowy kolega również dopiero zaczynał poważną jazdę, czuł na sobie niesamowitą presję, wynikającą z nazwiska oraz tego, że pragnął, by brunetka niewiele starsza od niego, zwróciła na niego uwagę w ten inny sposób. Ten, którym obdarzała jego, swojego wieloletniego partnera, z którym w tym roku miała mieć piątą lub szóstą rocznicę. Mick nigdy nie dociekał, kiedy dokładnie zaczęli się spotykać. 

Wiedział tyle, ile sprawiało mu mniej bólu, a przynajmniej tak sądził. 

Czuł, że musi dać z siebie dwieście procent, jeżeli chciał, aby Maddie zwróciła na niego uwagę w ten upragniony przez niego sposób. Jednocześnie miał świadomość, iż ciężko będzie mu odwrócić uwagę Monakijki od Monakijczyka jeżdżącego czerwonym bolidem z numerem szesnaście. Wiedział, iż daleko mu do Leclerca, mimo potencjału jaki się w nim krył. On był po prostu od niego lepszy. 

Wyszedł wraz z mechanikami na tor w celu obejścia go. Widział monakijskiego kierowcę, który wraz ze swoim zespołowym partnerem objeżdżał Bahrain International Circuit na rowerze. Mick skłamałby mówiąc, że nie bał się swojego debiutu. Wiedział, iż będzie porównywany do swojego taty. Mało kogo obchodziło to, że blisko cztery miesiące wcześniej zdobył mistrzostwo F2. Liczyło się, że jego ojciec zdobył siedem razy Mistrzostwo Świata. 

Widział jak w garażu Ferrari siedzi Madison. Jego serce momentalnie przyspieszyło widząc Monakijkę ubraną w czarne przylegające spodnie, a także czerwoną bluzę, która prawdopodobnie należała do Leclerca. Dziewczyna rozmawiała z partnerką Carlosa, stojąc tak, aby nie przeszkadzać mechanikom. 

Mick miał świadomość, że startując z osiemnastej pozycji, nie nawiąże walki z Monakijczykiem startującym czternaście miejsc wyżej. Wiele kwestii przemawiało za Charlesem i- mimo, że przez to cierpiał- nie dziwił się Chevalier, że to właśnie z nim się związała. 

Schumacher nie potrafił dogadać się z własnym bolidem, podczas, gdy kierowcy z numerem szesnaście, szło to, jego zdaniem, perfekcyjnie. Jednocześnie Mick wiedział, gdzie jest miejsce Haasa, a gdzie Ferrari, które pod koniec stawki wyglądałoby raczej dziwnie. 

- Mick? Słuchasz nas?- zapytał jeden z mechaników, który udał się z nim na obchód toru po kwalifikacjach.

- Co? Tak, jasne- rzucił szybko, patrząc na mężczyznę świdrującego go wzrokiem.- No dobra, na moment się zamyśliłem- przyznał ostatecznie. Mechanik pokręcił tylko głową, lekko się uśmiechając. 

- Dziewczyna? - spytał, wyłapując, w którą stronę spoglądał Niemiec. Mick kiwnął delikatnie głową.- Jak ta w czerwonej bluzie, uwierz mi, masz pecha. Nikt na padoku  nie widział jej i Leclerca pokłóconych.

Schumacher doskonale o tym wiedział. Niejednokrotnie pytał Monakijki o to jak układało się w jej związku, licząc, iż usłyszy o jakiś niesnaskach, które dałyby mu wolną rękę w kwestii działania. Nie miały one jednak nigdy miejsca, co tylko utwierdzało Niemca w swojej pozycji. 

Dla niej był przyjacielem. 

*

Zacisnęła lekko szczękę, widząc jak bolid Haasa okręca się o trzysta sześćdziesiąt stopni, lądując pod bandami. Kierowcy byli dopiero po okrążeniu formującym, więc Madison zdziwił wypadek kierowcy amerykańskiego zespołu. Monakijka rozluźniła się, słysząc, iż to Mazepin zakręcił bączka, a nie jej przyjaciel.

Swoją uwagę skupiła na czerwonym bolidzie z białą szesnastką na przodzie. Póki co kierowca Ferrari był zaraz za Hamiltonem i Verstappenem, minimalnie będąc przed Bottasem, co uległo zmianie po pokonaniu zakrętu. 

Maddie doskonale wiedziała, że Charles chce jak najlepiej zacząć sezon, a Mick stresuje się swoim debiutem. Była świadoma, iż na niewiele młodszym od niej chłopaku ciążyła dodatkowa presja w postaci osiągnięć Michaela, jednak młody Schumacher nie był swoim ojcem i nie można było wymagać od niego, by rozpoczynając dopiero jazdę w F1 od razu bił się o mistrzostwo z Hamiltonem, Bottasem czy Verstappenem. Było to po prostu fizycznie nierealne. Niemiec musiał nabrać doświadczenia, aby w przyszłości sięgnąć szczytu. Taka  była kolej rzeczy i nikt nie mógł tego zmienić.

**

Wyścig dobiegł końca, a Maddie wstała z zajmowanego dotychczas miejsca. Wiedziała, że Charles startując z czwartego miejsca, liczył na więcej,  ale szóste miejsce tragiczne nie było, a przynajmniej jej zdaniem. O wiele gorsze było czwarte, po którym zostawał niedosyt, ponieważ podium było na wyciągnięcie ręki. 

Podeszła do Monakijczyka, który skończył rozmawiać z Mattią. Pogratulowała mu, na co ten lekko się uśmiechnął, po czym ją objął. Była świadoma, iż nie będzie on od razu zadowolony z wyniku. Dla brunetki najważniejsze było jednak, że ukończył wyścig, że był cały, że był bezpieczny. 

Na uwadze miała również  na jakim miejscu skończył jej przyjaciel. Mogła rzec, iż była z Niemca dumna, ponieważ wiedziała, że czasy, w których każdy bolid diametralnie różnił się od innych, ciężko będzie mu utrzymać tempo zawodników z czołówki. Tym bardziej, że Haas był jaki był.

Czekając na Charlesa, aż ten się przebierze, wystukała szybko krótką wiadomość do Micka, w której pogratulowała mu udanego debiutu. Może i niemieckiemu kierowcy wydawało się, że taki nie był- rzeczywistość była inna. On w przeciwieństwie do Mazepina, który również debiutował w bolidzie Haasa, ukończył wyścig. 

Gdy Leclerc wrócił, udała się wraz z nim na parking, gdzie był samochód zapewniony przez zespół. Kierowca występujący z numerem szesnastym, otworzył drzwi swojej partnerce, na co ta zaśmiała się. Nie przepadała za tym, ale taka była natura szatyna. Wsiadła na miejsce pasażera, po czym zamknęła drzwi, starając się nimi nie trzasnąć. Była świadoma, że Monakijczyk za tym nie przepadał, podobnie jak ona. Nim Charles ruszył, Madison zapięła pas bezpieczeństwa. Kierowca Ferrari ostrożnie wyjechał z parkingu, po czym włączył się do ruchu drogowego, jadąc zgodnie ze wskazówkami nawigacji. 

- Charles?- odezwała się Chevalier, patrząc na swój nadgarstek, na którym spoczywały różne bransoletki. 

- Coś się stało?- zapytał, zerkając na ułamek sekundy na Monakijkę. 

- Nie. Chcę po prostu żebyś wiedział, że dla mnie byłeś dziś najlepszy- powiedziała, posyłając lekki uśmiech do swojego chłopaka.- Lewisa jest ciężko zatrzymać i coś mi mówi, że podobnie będzie z Maxem w tym sezonie. Valtteri już pokazał,  by go nie lekceważyć, ale... Verstappen może być w tym sezonie agresywny.

- Skąd o tym wiesz?

- Słyszałam rozmowę Josa z Christianem- przyznała.- Żeby nie było, rozmawiali na padoku, więc każdy mógł to usłyszeć- dodała.- Po prostu chcę, żebyś uważał, jakby w lusterkach zdawałoby ci się, że Max coś odwala.

- Rozumiem- odpowiedział, uśmiechając się lekko i splatając swoją dłoń z tą należącą do brunetki. - Wychodzimy gdzieś, czy zostajemy w pokoju i coś oglądamy?

- Zostajemy. Podejrzewam, że jesteś potwornie zmęczony, więc nie chcę cię jeszcze ciągać po Bahrajnie- rzekła Maddie, ściskając dłoń szatyna. 

To była jej osobista definicja szczęścia. Nie wiedziała, że jej szczęście, rani kogoś innego. 

***

Mamy pierwszy rozdział.

Co sądzicie? 

You're still in my heart| Ch.Leclerc/M.SchumacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz