08

219 15 4
                                    

***

Pluł sobie w brodę, że nie był w stanie zachować swojej opinii dla siebie. W zasadzie nie dał dojść do słowa Madison, zarzucając ją pytaniami oskarżającymi jej chłopaka. Nie brał innej opcji pod uwagę, jak tej, że to Leclerc skrzywdził Monakijkę. 

Dlatego idąc przez padok w Azerbejdżanie, wiedział, że nie może podejść i przywitać się z Chevalier. Z bólem serca patrzył jak brunetka idzie ramię w ramię z kierowcą Ferrari w stronę tylko im znaną. Czuł ścisk w klatce piersiowej, gdy zaczęło do niego docierać, że to jego wina. 

Mógł zamknąć się i zostawić swoją opinię dla siebie. Wolał jednak zaatakować przyjaciółkę niedorzecznymi pytaniami, przez co obecnie musiał trzymać się od niej na dystans. 

- No proszę, proszę, któż to się raczył zjawić- usłyszał Niemiec, po wejściu do garażu Haasa. Blondyn popatrzył na Rosjanina, zaciskając usta w wąską linię.- Schumacher, a gdzie twoja obrończyni?

- Daj mi spokój, Nikita- burknął pod nosem Mick, chcąc przejść na stronę garażu, po której stał jego bolid. Nie dane mu to jednak było. Mazepin popchnął go na ścianę, przez co uderzył tyłem głowy w ścianę.- Czego ty chcesz?

- Po pierwsze to okaż szacunek- warknął Rosjanin.- Kiedy w końcu zrozumiesz, że masz mnie przepuszczać na prostych?

Mick nie wiedział o co chodzi zespołowemu partnerowi. Jeszcze z poprzedniego sezonu z F2, miał świadomość, że Mazepin to najgorszy możliwy kolega z zespołu. Rosyjski kierowca działał mu na nerwy od kilku lat. 

- Daj mi spokój, Mazepin- powtórzył się. Naprawdę nie chciał wdawać się w bezsensowną awanturę. Nie miał zwyczajnie na to siły. Rosjanin miał jednak inne plany. Zacisnął ręce na barkach Niemca, wyrównując z nim spojrzenie.

- Posłuchaj mnie, Schumacher. W dupie mam, że próbujesz walczyć o punkty. One należą się mnie...- Nikita jednak nie skończył wypowiedzi. 

W wejściu do garażu Haasa stała Chevalier, trzymając w rękach plik dokumentów. Miała poważny wyraz twarzy, a za jej plecami stał Leclerc. Oczy Monakijki zasłaniały okulary przeciwsłoneczne, które przeniosła na głowę, gdy podeszła bliżej Rosjanina. 

- Do zobaczenia w sądzie, Mazepin- rzekła, wciskając w klatkę piersiową Nikity dokumenty.- Mówiłam, że nie znasz dnia ani godziny- dodała, po czym odwróciła się plecami do kierowcy z numerem dziewięć.- A, i jeszcze jedno. Twoje obecne zachowanie zostało nagrane. Zadbam o to, aby je dołączono do dowodów.

Mick nie wiedział, co dokładnie Mazepinowi wręczyła Chevalier. Wiedział natomiast, że jego serce zaczęło zapierdalać jak bolid, gdy ta znalazła się w jego pobliżu.

Maddie znaczyła dla niego więcej niż jakakolwiek inna dziewczyna przez całe jego życie, a tracił ją na własne życzenie...

*

- Jak siniak?- spytał Charles, wycierając ręcznikiem włosy. Maddie popatrzyła na niego lekko się krzywiąc. 

- Schodzi, a to jest ważne... Nadal nie wierzę w to, że Mick mógł cię posądzić o... Kurwa, nawet mi to przez gardło nie chce przejść- mruknęła, wplątując sobie palce między włosy i odgarniając je w tył.- Przecież to absurd...

Madison pokręciła głową na boki, nie czując jak łzy zaczynają spływać po jej policzkach. Leclerc widząc to, od razu do niej podszedł i zaczął ścierać wydobywającą się z kanalików łzowych substancję. Widok zapłakanej Monakijki, którą kochał od wielu lat, powodował, że czuł jak jego serce pęka. 

- Nie wiem skąd u Micka taka sugestia, ale... Ale wychodzi na to, że błędnie uważałem go za przyjaciela, skoro jest zdolny do posądzenia mnie o coś takiego i jeszcze zadzwonienie do Arthura, by o to zapytać- powiedział Charles, gładząc ręką plecy Chevalier.

Maddie wiedziała o telefonie Niemca do młodszego brata Charlesa. Arthur zadzwonił do nich następnego dnia, przekazując co usłyszał od Schumachera, co dobiło Chevalier. Nie mogła pojąć, że jej przyjaciel poza oskarżaniem jej chłopaka, wydzwania do jego brata i pyta go o absurdalne rzeczy. Zrozumiałaby, gdyby Mick nie znał Charlesa choćby w najmniejszym stopniu, ale Niemiec wiedział, że z Monakijczykiem zna się całe życie. Ba, jest niewiele starsza od jego młodszego brata, z którym chodziła przez wiele lat do jednej klasy, z którym widywała się wielokrotnie po szkole, z którym spędzała wakacje, a co za tym szło- również z Charlesem. 

Znała praktycznie całą rodzinę Leclerca. Razem z Monakijczykiem płakała po wypadku jego kuzyna i chrzestnego w jednej osobie. Wspólnie świętowali swoje sukcesy, aż w końcu posunęli się o krok dalej, czując, że ich do siebie ciągnie. To się przez lata nie zmieniło. Jedyne co uległo zmianie to to, że dorośli do niektórych kwestii i mieli jasno wyznaczone cele. 

Nadal ich plany na przyszłość uwzględniały to drugie, pomimo faktu, iż ich związek trwał blisko sześć lat. 

- Wychodzi na to, że naszej dwójki nie zna- poprawiła Leclerca Chevalier.- Dobrze wie, że przez tatę jestem wyczulona na zachowania podchodzące pod przemoc domową, a i tak posądził cię o nią... 

- Maddie, nic na to nie możesz poradzić. Traktujesz go jak brata, a teraz wychodzi, że niesłusznie.

**

Zamknęła oczy widząc powtórkę z tego jak bolidem Maxa obróciło po wybuchu opony. Jej mózg zaczął wytwarzać obrazy, w których to nie bolid Holendra jest w takiej sytuacji, a Charlesa. Zacisnęła usta w wąską linię, nie chcąc myśleć o tym co musi czuć w tamtym momencie Kelly, z którą rozmawiała przed startem wyścigu. 

Dobrze wiedziała, że ciężko jest przemówić do rozsądku kierowcy po wypadku, szczególnie, gdy ten nie wydarza się z ich winy. Przecież nie była to wina Maxa, że opona wybuchła. To samo wcześniej stało się ze Strollem, choć nim się nie interesowała. Prawdę mówiąc miała go gdzieś od momentu, gdy pewnego razu w klubie się do niej przystawiał. 

Uśmiechnęła się, gdy Charles przejechał linię startową, tym samym kończąc rywalizację na czwartym miejscu. Miała świadomość, iż liczył na więcej po starcie z pole position, ale po ostatniej rozmowie, oboje byli świadomi, że i z takich osiągów powinien być dumny. W końcu udało mu się ukończyć wyścig, nic mu się nie stało, przejechał bezpiecznie wszystkie okrążenia. 

Podeszła do swojego rodaka, gdy ten został wypuszczony z koła utworzonego przez mechaników oraz inżynierów. Ferrari pojechało stabilnie. Patrząc na ich wcześniejsze występy, było dobrze. Mieli regularność, a to już krok ku sukcesowi. 

Leclerc nic nie powiedział. Po prostu objął ją, całując w czoło. Wiedział, iż Chevalier przeżywa każdy jego wyścig, jakby miał on zakończyć jego życie. Bała się o niego nawet jeżeli było to okrążenie formujące. 

Mogli się kłócić, mogli się na siebie obrażać, a i tak nadal stanowili zgrany duet. Przez to wiele razy słyszeli od znajomych różnorakie docinki, jednak nie przejmowali się nimi.

- Gratuluję. Wiem, że nie na to liczyłeś, ale...

- Czwarte miejsce nie jest złe. Zostawia niedosyt, ale grunt, że dojechałem- przerwał jej, nawiązując do ostatniej rozmowy, jaką stoczyli odnośnie jego wyścigów. 

Bo Maddie wspierała go jak mogła w tym co robił, a Charles starał się okazywać jej jak największe wsparcie w jej decyzjach. Razem stawiali czoła przeciwnością.

***

Mamy kolejny.

Co sądzicie?

Po dzisiejszym wyścigu chciało mi się płakać- Mick nie będzie regularnie jeździł w 2023, Seb skończył karierę, Daniela też nie będzie... 

You're still in my heart| Ch.Leclerc/M.SchumacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz