10

206 19 0
                                    

***

Kiwnął głową, słysząc kolejną uwagę od Steinera. Rozumiał mężczyznę, jednak zastanawiało go, dlaczego tylko on został wezwany na wideo rozmowę. Na chwilę obecną jeździł stabilnie, każdy wyścig ukończył- co prawda bez punktów, ale jednak dojechał do linii początkowo-końcowej. Nie zdarzyło mu się rozbić, co osobiście uważał za spory plus, ponieważ nadal nie był w stanie wyczuć bolidu i się z nim zgrać, podczas, gdy patrząc na takiego Leclerca czy Sainza, którzy byli w stanie to zrobić. 

Był świadom, że Steinerowi zależy na wynikach. Jemu również zależało, ale nie dawało nawiązać się walki tym bolidem jaki Haas posiadał z czołówką stawki. Pojazd zwyczajnie nie dorównywał Red Bullowi, Mercedesowi, Ferrari czy McLarenowi, co uniemożliwiało walkę z tymi, którzy klasyfikowali się w top dziesiątce. 

- Ja naprawdę to rozumiem, ale...- próbował wyjaśnić Niemiec. Steiner jednak nie słuchał. 

- Masz próbować nawiązać walkę chociażby z kierowcami Alpha Tauri. Tsunoda również jest debiutantem i jakoś daje radę. On ostatni wyścig skończył na punktowanej pozycji, dał radę. 

Mick nie miał siły ani chęci dalej się kłócić z przełożonym. Był świadom, że Japończykowi się to udało, nie trzeba było go dodatkowo uświadamiać. Jednak między nimi była jedna zasadnicza różnica- Haas nie był konkurencyjny, w przeciwieństwie do siostrzanego zespołu Red Bulla. 

Ponownie pokiwał głową, rozłączając się. Szczerze dziękował w myślach osobie, która zawołała Steinera, bo był po coś potrzebny. Nie chciał słuchać kolejnych wywodów mężczyzny. 

Wystarczały mu jego własne wywody na temat swojego życia uczuciowego. Momentami zastanawiał się, kiedy w zasadzie utracił szansę, aby zbliżyć się w ten sposób do Chevalier. I jeżeli pamięć go nie myliła, takich wydarzeń było kilka. Urodziny Maddie, wakacje podczas, których ta poleciała na parę wyścigów Formuły 3, potem tamto spotkanie, na którym chciał jej powiedzieć co czuje, jeszcze wcześniej była impreza Sylwestrowa. 

Miał okazje- nie wykorzystywał ich, co obecnie płacił swoim cierpieniem.

**

Widział jak sukienka przylega do ciała Madison. Skłamałby mówiąc, że w tamtym momencie nie podobała mu się jeszcze bardziej. Obserwował uważnie jej ruchy, zauważając, iż ta sprawnie porusza się w niebotycznie wysokich szpilkach, które zdecydowała się założyć. 

Poczuł szturchnięcie w ramię, którego autorem okazał się Arthur Leclerc. Monakijczyk uśmiechał się, a Mick zaczął zastanawiać się, kto go tam wpuścił, gdyż ten nie miał nadal ukończonych osiemnastu lat- do tego wieku brakowało mu kilku miesięcy. 

- Jak się bawisz?- zapytał najmłodszy z braci Leclerc. 

- Nawet dobrze. Nie ma tragedii- odpowiedział, próbując ponownie odnaleźć wzrokiem Maddie. Tej jednak nigdzie nie było, podobnie jak starszego brata Arthura, Charlesa.- Jakieś postanowienie na nowy rok? 

- Poprawić swoją jazdę?- spytał retorycznie.- Tak poważnie to nie wiem. Nie kręci mnie wymyślanie tych wszystkich postanowień, których w większości i tak ludzie nie dotrzymują, odpuszczając po miesiącu. 

Schumacher kiwnął twierdząco głową. Wzrokiem w końcu odnalazł Monakijkę, na której talii zaciśnięte były męskie dłonie. Zlustrował  chłopaka stojącego za nią, rozpoznając w nim Charlesa. Czuł jak krew się w nim gotuje, mimo, iż nie powinna. Przecież nie byli razem, a co za tym szło- brunetka mogła bawić się z kim chciała, a on nie miał prawa jej tego zabraniać. 

You're still in my heart| Ch.Leclerc/M.SchumacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz