***
Kochała go, dlatego nie zawahała się przyrzec mu wierność do końca życia. Wierzyła w niego nawet, gdy inni go skreślali. Zakochując się w nim popadła w niełaskę u matki. Była świadoma, iż nie był ideałem, iż posiadał wady, ale to tworzyło spójną całość. Zrobiłaby dla niego wszystko i wiedziała, że odwrotnie również tak było.
Dlatego w jej oczach stanęły łzy, gdy zobaczyła go na najwyższym stopniu podium w Abu Zabi. Cel, który w dwa tysiące dwudziestym drugim przekreśliła mu strategia zespołu, który w następnym sezonie również nie został zrealizowany, osiągnął w wieku dwudziestu siedmiu lat. Zdobył mistrzostwo świata po raz pierwszy w karierze. Udało mu się.
Był z nią szczery, odkąd poznali się jako dzieciaki. Mieli swoje wzloty i upadki, a wtedy na przekór losowi w radiu bądź na ich playliście odpalała się piosenka, z którą zdołali stworzyć masę wspomnień w raptem dwa lata od jej wydania. Monakijczyk przyznawał wówczas swojej partnerce, że ta sprawia, że jego serce bije szybko jak Ferrari. I mimo, iż inni mogli uważać to za dziwaczne, oni wiedzieli o co chodzi, i tylko to ich obchodziło.
Wytarła wierzchnią stroną dłoni łzę spływającą po jej lewym policzku. Była szczęśliwa. Niczego jej nie brakowało. Zdołała ukończyć studia oraz aplikację i obecnie pracowała w swoim zawodzie. Ojciec stopniowo wdrażał ją w rodzinną kancelarię, którą miał zamiar na nią przepisać. Mimo rozwodu rodziców i początkowych gwarancji Mattheo, że trzyma stronę Victora, obecnie nie mieli kontaktu, a młody architekt pracował wraz z matką, nie wysyłając nawet życzeń w święta.
Uśmiechnęła się szerzej, gdy jej mąż zszedł z podium, kierując się w stronę garażu zespołu. Po odejściu po sezonie dwa tysiące dwadzieścia dwa, Binotto wiedziała, że wiele się tam zmieniło. Carlos oraz Charles z łatwością nawiązali nić porozumienia z nowym szefem, który zdołał doprowadzić monakijskiego kierowcę do mistrzostwa.
Monakijczyk objął ją, całując w czoło. Z uśmiechami na twarzach weszli do garażu, w którym panowała istna fiesta. Wiedziała, że była przy właściwej osobie. Wiedziała, że dobrze wybrała.
- Charlie, zaczekaj- powiedziała, nim świeżo upieczony Mistrz Świata udał się do pozostałej części zespołu.
- Stało się coś, Maddie?- spytał z wyraźną troską na twarzy.
- Nie, po prostu...- przerwała i wyciągnęła z torebki, którą tego dnia ze sobą wzięła, małe pudełko i mu je podała. Szatyn popatrzył na nie zdziwiony.- Otwórz.
Obserwowała reakcję męża na zawartość opakowania. Para małych bucików była widoczna na pierwszy rzut oka. Monakijczyk przeniósł swoje spojrzenie z pudełka na brunetkę i ponownie na kartonik. Chwilę później tkwiła w jego ramionach, mocno przytulona do jego klatki piersiowej.
- To oznacza, że...
- Że zostaniemy rodzicami, że będziesz tatą...- potwierdziła jego niewypowiedziane słowa. Zaraz po tym mogła poczuć na swoich ustach te należące do swojego męża.
Czuła się szczęśliwa. W głębi serca nadal liczyła na to, że jej były przyjaciel ułożył sobie życie. Nie miała kontaktu z Niemcem, ale skoro nawet jej kuzynka ułożyła sobie jakoś życie, co prawda w nieco burzliwym związku z Verstappenem, jednak Cynthia była przy Holendrze szczęśliwa.
Miała swoją definicję szczęścia, a w jej sercu mimo upływu lat nadal był ten sam mężczyzna.
*
Nadal ją kochał. Kochał dziewczynę, która miała chłopaka, a raczej powinien rzec, męża. Mimo upływu trzech lat nie potrafił pozbyć się jej z głowy. O ile wcześniej jego myśli również zaprzątały wyścigi, o tyle sezony dwa tysiące dwadzieścia trzy i cztery spędził jako rezerwowy kierowca w Mercedesie, co powodowało, że miał zbyt dużo czasu na myślenie.
Ludzie kłamali mówiąc, że wystarczy się odciąć od danej osoby, by przestać o niej myśleć. Mówili, że wystarczy pstryknąć palcami i po problemie. Tak nie było.
Siedział na balkonie przylegającym do jego pokoju w hotelu. Dochodziła czwarta nad ranem, a on nadal nie potrafił wyzbyć się Chevalier z głowy. Chociaż powinien powiedzieć Leclerc, a nie używać jej panieńskiego nazwiska.
Informacja, że Monakijka jest w ciąży dobiła go. Garaż Mercedesa oraz Ferrari były stosunkowo blisko siebie, przez co słyszał, jak Leclerc mówił tę jakże radosną nowinę.
Nikomu nie życzył tego, aby musiał widzieć jak jego miłość układa sobie życie z kim innym.
Współczuł również swojej partnerce, której szczerze nie kochał. Jedynie do Madison żywił szczere uczucia. Julie albo nie była tego świadoma, albo doskonale udawała.
Czuł, że rozpada się.
- Kurwa- mruknął pod nosem.- Miłość jest do dupy...
Chciał, aby Monakijka wyszła z jego serca, ale nic czego próbował nie pomagało.
Mick nadal nie wydostał się z przepaści, w którą wpadł po przekroczeniu granicy, jaką stanowiło ujawnienie swoich uczuć.
Madison nadal była w jego sercu.
***
Oficjalnie: to koniec.
Odnośnie pytania z poprzedniego rozdziału, jest to jego ciąg dalszy: Pasuje wam Daniel Ricciardo z Marcem Marquezem?
Co sądzicie?
Dziękuje za to, że byliście wraz z bohaterami w tej historii i zapraszam na inne moje wymysły.
CZYTASZ
You're still in my heart| Ch.Leclerc/M.Schumacher
Fanfiction"𝘐𝘵'𝘴 4 𝘈𝘔 𝘐 𝘤𝘢𝘯'𝘵 𝘵𝘶𝘳𝘯 𝘮𝘺 𝘩𝘦𝘢𝘥 𝘰𝘧𝘧 𝘞𝘪𝘴𝘩𝘪𝘯𝘨 𝘵𝘩𝘦𝘴𝘦 𝘮𝘦𝘮𝘰𝘳𝘪𝘦𝘴 𝘸𝘰𝘶𝘭𝘥 𝘧𝘢𝘥𝘦, 𝘵𝘩𝘦𝘺 𝘯𝘦𝘷𝘦𝘳 𝘥𝘰 𝘛𝘶𝘳𝘯𝘴 𝘰𝘶𝘵 𝘱𝘦𝘰𝘱𝘭𝘦 𝘭𝘪𝘦𝘥 𝘛𝘩𝘦𝘺 𝘴𝘢𝘪𝘥, "𝘑𝘶𝘴𝘵 𝘴𝘯𝘢𝘱 𝘺𝘰𝘶𝘳 𝘧𝘪𝘯𝘨𝘦�...