Zapukał do najpiękniej zdobionego pomieszczenia na tym statku, by chwilę później stanąć twarz w twarz z Kapitanem. Wyprostował się by sprawić wrażenie nieco wyższego, odchrząknął też, gdy widział, że żadna rozmowa się nie rozpoczyna i oparł o framugę drzwi.
- Miałem tu być- zaczął.- Więc jestem.
- Ah tak- Kapitan złożył plik kartek w skórzanej teczce i odwrócił się do niego w pośpiechu.- Zmieniłeś ubrania.
- Tak, byłem do tego niestety zmuszony.
- Te ci pasują bardziej- przyznał figlarnie.
- Co mam zrobić tym razem?
- Tak- zaczął dużo głośniej, jakby dopiero przypomniał sobie, że wezwał go tu z pewnego powodu.- Jutro dobijemy do wyspy. Muszę powiedzieć ci o twoim zadaniu. Chodź bliżej- zawołał go gestem ręki bliżej rozłożonej mapy. Mówił już znacznie bardziej rzeczowo.- Tu dobijemy- wskazał na jeden z brzegów wyspy.- Za wzgórzem, z dala od portu żeby nie wzbudzać podejrzeń. Lata temu ktoś ukradł należący do mnie przedmiot i zaszył się na tej wyspie. Co tydzień odbywa się tam targ złota. Ten człowiek nie przepuści żadnej okazji wzbogacenia się- mruknął pod nosem naburmuszony.- Musisz tylko zejść na ląd i udać się na targ, jeśli go zagadasz to kompletnie zatraci się w paplaninie by tylko opchnąć ci jakieś nic nie warte świecidła. Na szyi będzie miał amulet- spojrzał mu tym razem prosto w oczy.- Duży i złoty, trochę jak talizman, jak spodek od filiżanki z różnymi znakami, z małą owalną dziurą w środku. Zabierz go i postaraj się wrócić w jednym kawałku.
Wooyoung nie dostał nawet szansy na dopytanie się o cokolwiek w trakcie wywodu, po jego zakończeniu więc miał w głowie tyle pytań, że nie wiedział od czego zacząć.
- Zaraz... skąd masz pewność, że tam będzie?
- Bo jest tam zawsze.
- Jak on w ogóle zabrał ci coś tak...
- Bez zbędnych pytań- przerwał mu.- Teraz skup się Wooyoung, ma długą siwą brodę i kapelusz z fioletowym rondem, to jest ktoś kogo nie da się przegapić, więc po prostu szukaj tych dwóch cech, jasne?
- No dobrze...
- Jeszcze jedno. Koniecznie się targuj, on to uwielbia. Ah i ostatnie... ma trzy wielkie psy, które trzyma w klatkach przy swoim straganie. Jeśli cię zwęszy, to cię zagryzą. Umiesz szybko biegać?
- Uciekało się przed strażami...
- Straże to nie tresowane psy. Ale cóż, nie mamy nic lepszego więc musisz po prostu uważać.
Szybko jednak cały entuzjazm opadł, a potem spochmurniał. Oderwał się od map i wyprostował poprawiając kamizelkę.
- Jeśli uciekniesz to...
- Zabijesz mnie, wiem.
- Nie to chciałem powiedzieć. Zabiją cię moi ludzie, nie ja. Nawet jeśli tego nie zrobią na miejscu, to będę zmuszony wykonać wyrok bo w innym razie się zbuntują.
- A co jeśli naprawdę umiem szybko biegać?
- Wooyoung...
- Co jeśli ucieknę i...
- Woo, proszę- użył zdrobnienia jego imienia i to od razu sprawiło, że zamilkł. Nikt nie nazwał go tak od lat. Od kiedy tylko pamięta...- Ta podróż jest dla mnie bardzo ważna, jesteś jedyną nadzieją na jej powodzenie. Obiecuję powiedzieć ci o niej wszystko, jak i o przedmiocie, który przyniesiesz. Tylko wróć. Słowo Sana-nie pirata- dodał z nikłym uśmiechem.
Wooyoung naprawdę chciał uciec i to nie raz. Planował ten dzień od kiedy jego noga stanęła na pokładzie, ale...
Coś sprawiało, że chciał poznać historie Wężownika oraz to dlaczego tak bardzo zależy mu na tym rejsie. Nie był dla niego aż taki zły, dał mu ubrania, zresztą nie mył już tego żałosnego pokładu. Miał szansę być w końcu kimś ważnym... kimś na kim się polega, komu wyznacza się ważne zadanie i nie oszukuje go potem jak zrobił to Guslar. Patrząc na Sana miał wrażenie, że mówi prawdę, a za własne słowa ręczy głową. Może i był piratem, ale zdecydowanie bardziej godnym zaufania niż ktokolwiek na wyspie.
CZYTASZ
Lullaby Of Woe ¤ WOOSAN
FanfictionNa pewnej małej, mocno zaludnionej, spływającej rybami wysepce, urodził się pewnego, szarego dnia kruchy chłopiec o jasnych, blond włosach. Na pewno nie miał łatwego życia, już od początku musiał zmierzyć się z trudem przetrwania w tej paskudnej, bi...