VALENTINA
Rok później
Na paluszkach weszłam do domu, który dzieliłam z Anthonym. Po kilku miesiącach postanowiliśmy kupić coś własnego, usytuowanego bliżej centrum i bardziej minimalistycznego. Nasze nowe mieszkanie mieściło w sobie trzy pokoje, więc Ruby mogła spędzać u nas każdy weekend i wolną chwilę, jeśli tylko miała na to ochotę.
Kierowana odgłosami cichej muzyki, szłam w stronę kuchni. Światła były zgaszone. Jedynie delikatna poświata dochodząca z pokoju obok sprawiła, że byłam w stanie cokolwiek dostrzec w ciemnościach.
Wychyliłam się zza rogu i zajrzałam do kuchni. Anthony ślęczał nad papierami, popijając czerwone wino. Wciąż miał na sobie białą koszulę i jasne spodnie od garnituru. Ciemne włosy miał natomiast roztrzepane, jakby nieustannie przeczesywał je dłonią.
Postawiłam krok w przód, przez co podskoczył na krześle.
– Jezu, Val, musisz się tak skradać? – rzucił przestraszony. Wyraz jego twarzy szybko jednak złagodniał, gdy dostrzegł delikatny uśmiech na mojej twarzy. – Okej, zachowujesz się podejrzanie, szefowo.
– Skąd takie wnioski, szefie? – zagaiłam radośnie, podchodząc coraz bliżej niego.
Zaśmiał się chrapliwie i odsunął krzesło, po czym poklepał swoje uda. Przyjęłam zaproszenie i usadowiłam się na jego nogach. Ramiona zarzuciłam na jego kark, a głowę odwróciłam w ten sposób, bym mogła dokładnie obserwować twarz Anthony'ego.
– Zaczynam się bać – stwierdził.
– Nie masz czym – zanuciłam.
– Długo będziesz trzymać mnie...
– Jestem w ciąży – wtrąciłam głośno.
Zamarł. Napiął mięśnie, a jego usta w bardzo powolnym tempie zaczęły formować się w uśmiech, aż wydał z siebie zduszony okrzyk. Zerwał się na nogi, a ja w pośpiechu objęłam nogami jego biodra. Podskoczył z radości i złożył długi pocałunek na moich ustach.
– Od jak dawna wiesz? – zapytał, odgarniając kosmyk moich włosów za ucho. Ostatnio nieco je skróciłam, przez co teraz sięgały mi już tylko do ramion.
– Od jakiś... trzydziestu minut – odparłam.
– I?
– I?
– I jak się z tym czujesz? – drążył. Skierował się do przeciwległego pokoju, gdzie mieściła się nasza sypialnia. Usiadł na łóżku i wciągnął mnie na siebie. Gładził mój brzuch, ale chyba nie zdawał sobie z tego sprawy.
– Tym razem chcę postąpić słusznie – odpowiedziałam.
– Pytam, jak się z tym czujesz.
– Anthony... To będzie nasze dziecko. Twoje i moje. Czuje się... Czuję, jakby los dał mi nową szansę na naprawienie swoich błędów i... chcę tego – zapewniłam wzruszona.
Gdy ginekolog potwierdził moje przypuszczenia, które miałam od dwóch tygodni, popłakałam się ze szczęścia i długo nie mogłam dojść do siebie. Na myśl o tym, że za dziewięć miesięcy w naszym życiu pojawi się mała wersja mężczyzny, którego tak mocno kocham... Po prostu nie mogłam opanować radości. To dar od losu.
– Boże – sapnął. Zalał pocałunkami całą moją twarz, a ja chichotałam. – Tak bardzo cię kocham, Val. Tak bardzo...
– Ja też cię kocham, Anthony – odparłam, układając głowę na jego ramieniu. – Myślisz, że tata obrazi się, jeśli powiem mu o tym troszkę... później?
– Jest staroświecki? Będzie wymagał, żebyśmy się pobrali? – zapytał ze śmiechem.
– Nie, ale... Chcę przez chwilę dzielić tę tajemnicę tylko z tobą.
– Jasna sprawa, skarbie. Mój staruszek też nie musi wiedzieć od razu. Ani Ruby.
– Świetnie.
– Świetnie – podsumował. – Głodna?
– Jak cholera – przyznałam z szerokim uśmiechem na twarzy. – Czy możemy spędzić resztę wieczoru w łóżku?
– Jak najbardziej.
– A jak sprawy z firmą? – dopytywałam.
– Val, teraz ja również jestem właścicielem "V Quality", możesz zostawić wszystko mnie i być pewną, że o to zadbam – odparł, podnosząc się z łóżka. – A teraz koniec marudzenia i martwienia się o pracę. Zabieram cię na miasto. Weźmiemy jedzenie na wynos, wrócimy do domu, włączymy jakiś film i będziemy przytulać się aż do rana, zgoda, mamusiu?
Mamusiu.
– Tak, Anthony, zgoda – potwierdziłam.
Zanim wyszliśmy, raz jeszcze mocno go przytuliłam.
Po wielu latach nienawidzenia samej siebie, odpychania szczęścia, zamartwiania się... Byłam wolna od tego wszystkiego i właśnie zaczynałam nowe, pełne radości życie idąc ramię w ramię z Anthonym Dewberrym.
Nigdy nie pomyślałabym, że ten niesforny mężczyzna, który pewnego dnia postanowił zjawić się w gabinecie, rok później będzie ojcem mojego dziecka, będzie kimś, kogo odważyłam się pokochać. I nigdy nie spodziewałabym się, że ktoś zauważy we mnie te małe, drobne objawy dobroci, a jednak on tego dokonał.
Anthony wyciągnął mnie z ciemności.
I wprowadził do świata pełnego kolorów.
KONIEC
Hej, hej, kochani! Właśnie kończę kolejną książkę i nie potrafię opanować wzruszenia. Początkowo "Heartless" miało być tylko chwilową przystanią przed zaczęciem nieco mocniejszego i trudniejszego projektu. Po czasie jednak mocno przywiązałam się do naszych cudownych bohaterów i teraz jest mi troszkę przykro na myśl o tym, że to już koniec naszej przygody.
Wybaczcie za tak ubogie zakończenie. Myślę jednak, że tutaj nie trzeba dodawać nic więcej. "Heartless" i tak jest moją najdłuższą książką (liczy ponad 500 tysięcy znaków).
Val przeszła bardzo ciężką drogę, zanim nauczyła się kochać przede wszystkim samą siebie. Po cichu wam powiem, że może któregoś dnia pojawi się tutaj jakiś "bonusowy" rozdział lub nawet kilka, które będą opisywać wspólne życie Val i Anthony'ego. Jeśli oczywiście jesteście na coś takiego chętni.
Dziękuję za wasze wsparcie i zaangażowanie w tę książkę, za każdy komentarz i za to, że po prostu jesteście i z każdym dniem uświadamiacie mnie w tym, że pisanie jest czymś, co kocham nad życie.
Przygoda Val i Anthony'ego na ten moment kończy się w tej chwili, ale przypominam, że na moim profilu wystartowała nowa książka, która jest pierwszą częścią trylogii, więc trochę nad nią posiedzę. Miłośników nieco mocniejszej literatury zapraszam do "Broken Heaven", które jest niestandardowym, ale z pewnością zapewniającym wiele wrażeń dark romansem.
Jeśli ktoś z was nie czytał jeszcze "Devoted" oraz drugiej części tej książki to tam również was zapraszam (tu dla miłośników motywu enemies to lovers i aranżowanego małżeństwa).
Zachęcam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych, aby być na bieżąco z każdym moim pisarskim planem:
Twitter: LTH_writer
Instagram: literaturoholiczka
Do zobaczenia! Ściskam i przesyłam buziaki!
Angelika
CZYTASZ
HEARTLESS
RomanceROMANS BIUROWY🤍 „Anthony Dewberry mógł być moim zbawieniem, ale równie dobrze mógł być moim... końcem" O Valentinie Valley można powiedzieć wiele. Z pewnością uchodzi ona za niezależną, pewną siebie kobietę, która prowadzi własną firmę rozsądnie i...