Hej, kochani. Na wstępie chciałabym Wam życzyć wszystkiego, co najlepsze w te święta - bez względu na to, jak je spędzacie, po prostu bądźcie zdrowi i odpoczywajcie.
A teraz zapraszam Was na bonusowy rozdział. Pisząc go, przypomniałam sobie, jak bardzo uwielbiam Val i Anthony'ego i mam nadzieję, że Wy również zakochacie się w nich na nowo.
VALENTINA
– Mamusiu. – Cichy głosik Natalie wybudził mnie z wyjątkowo płytkiego snu. Przesunęłam dłoń po satynowej pościeli, aż natrafiłam na rączkę mojej córki i ścisnęłam ją lekko. – Mamusiu, wstawaj – wyszeptała. Uśmiechnęłam się pod nosem. Mimo wszystko nie chciała zrywać mnie z łóżka w drastyczny sposób. Miała w sobie wiele z delikatności. – Tatuś zrobił nam naleśniki.
Ta informacja sprawiła, że w końcu uchyliłam powieki, a pierwszym, co ujrzałam, były jasne loki Natalie, które w objęciach promieni słonecznych zdawały się mieć wręcz złoty odcień.
Nasza córka była wyjątkowo piękna. Po mnie odziedziczyła upartość, kolor włosów oraz rysy twarzy, natomiast po Anthonym cwaniactwo i błękitne tęczówki.
– Tatuś zrobił naleśniki? – powtórzyłam sennie, gładząc córeczkę po zaróżowionym policzku. Anthony zdążył już ubrać ją w uroczą sukienkę na szelkach, ale za nic w świecie nie potrafił upinać jej gęstych włosów, więc te pozostały rozpuszczone.
– Powiedział, że musisz się porządnie najeść – zdradziła, a potem, jakby nie mogąc się powstrzymać, wtuliła się w bok mojej szyi.
Mała była niesamowitą przylepą. Odkąd nauczyła się chodzić, nie opuszczała mnie na krok, jeśli tylko istniała takowa możliwość. Każdego ranka, tuż po przebudzeniu, widziałam jej uśmiechniętą twarzyczkę.
Ale to nic w porównaniu do miłości, jaką darzyła Anthony'ego. Była z niej prawdziwa córeczka tatusia. Wściekała się, gdy ten wracał późno do domu, a w prawdziwą rozpacz wpadała, gdy jedno z nas musiało wyjechać na kilka dni w celach biznesowych.
Natalie była niesamowicie urocza.
– Dlaczego panie jeszcze leżą w łóżku? – W progu drzwi stanął Anthony. Nie miał na sobie koszulki, a tylko spodnie w kratę, które zwisały mu luźno na biodrach. Czarne włosy mężczyzny wciąż pozostawały w artystycznym nieładzie, a zarost otaczający policzki aż prosił się o zgolenie. – Czyżby zapachy naleśników was nie skusiły? – Wygiął brew, a zza pleców wyciągnął talerz pełen jedzenia.
– Po co mamy opuszczać łóżko, kiedy to śniadanie przychodzi do nas? – zapytałam radośnie i pacnęłam Natalie palcem wskazującym w nosek, na co ta zachichotała.
– Macie ze mną za dobrze. – Potrząsnął głową z udawaną dezaprobatą i w końcu podszedł bliżej. Zajął miejsce tuż obok Natalie. Wtedy dziewczynka zarzuciła nogi na jego biodra, a plecy oparła o mój tors.
– Nakarmisz nas? – zagaiłam, podpierając się na łokciu. Zmierzwiłam blond włosy córki, a potem pochyliłam się delikatnie w przód, by złożyć przelotnego całusa na policzku męża.
– Nie jesteś już małą dziewczynką, Val – odparł z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy Anthony.
– Mama była kiedyś małą dziewczynką? – Ta wiadomość wbiła Natalie w szok.
CZYTASZ
HEARTLESS
RomanceROMANS BIUROWY🤍 „Anthony Dewberry mógł być moim zbawieniem, ale równie dobrze mógł być moim... końcem" O Valentinie Valley można powiedzieć wiele. Z pewnością uchodzi ona za niezależną, pewną siebie kobietę, która prowadzi własną firmę rozsądnie i...