Wsatalam o 9 bo Maly zaczol lizac mnie po twarzy. Pewnie byl glodny lub chcial za potrzeba. wiec wstalam zalozylam na siebie szlafrok i zeszlam na dol gdzie w kuchni slyszlam jak krzata sie babcia. Nie zawracajac jej glowy poprostu wyszlam z malym na dwor aly zalatwil swoja potrzeba. Usiadla na laweczce ktora byla na ganku i odpoczywalam wsluchujac sie z zamknietymi oczami w odglosy natury. Bylo tak cicho i przyjemnie ze nawet nie zauwazylam jak dziadek wyszedl z domu i dosiadl sie do mnie, Dopiero powarkiwanie malego mnie obudzilo.wiec otworzylam oczy i sprawdzalam co sie dzieje. zobaczylam ze dziadek siedzi kolo mnie a Maly w pozycji bojowej na niego warczy. Usmiechnelam sie na to co zobaczylam i stwierdzilam ze bedziemy najlepszymy przyjaciolmi ja troszcze sie o niego a on o mnie.Po chwili odezwal sie dziadek z usmiechem.
-Nie warcz na mnie.
-Oj dziadku cos mi sie wydaje ze mam obronce.No juz spokojnie Maly wszystko ok.-zchylilam sie podnioslam szczeniaka wzielam na kolana i przytulilam.
-No wlasnie widze. Jak ci sie spalo? w nocy zajrzalem do ciebie a ty spalas wtulona w niego jak w misia a ten uslyszawszy ze drzwi sie otwieraja i mnie wchodzacego to zaczol warczec jak teraz.A tak wogole dalas mu jakies imie?-dziadek wskazal reka na co ja sie zasmialam i polozylam glowe na ramieniu dziadka. jak ja lubie takie poranki kiedy siedzimy sobie laweczce i rozmawiamy.
-Dobrze szybko zasnelam. A co do imienia to Maly.-na co szczeniak podniol lepek.
-Maly? Hm. Bardzo oryginalnie.Wirtaj maly-dziadek spojrzal na niego i chcial poglaskac na co ten znow zaczol powarkiwac.
-Spokojnie. To jest moj dziadek i nic mi nie zrobi.Mozesz byc pewny, tobie tez nic nie zrobi-szczeniak popatrzyl na mnie i powolutku zaczol do dziadka sie przyblizac i dal mu sie poglaska. w pewnej chwili podnosl lepek i uszy tak jakby nadsluchiwal i warczal. znow. zdziwilam sie ale za chwilke wiedzialam o co chodzi. Z domu wyszla babcia ktora tak samo musialam mu przedstawic. zachowal sie tak samo jak bylo z dziadkiem.
-No widze zerozsiedliscie sie i zapoznajecia a co do imienia to kochanie ty zaszew stawiasz na oryginalnosc. Oboje jestescie wyjatkowi.
#mamy swego malego obronce Ti. lubie go.
#<tak Sari i bardzo sie ciesze z teg powodu. Mam ciebie, Jego. babcie, dziadka. czego chciec wiecej do szczescie.
#brakuje nam tylko przeznaczonego. Ale na wszystko przyjdzie czas.
#<zgadzam sie z toba.
Przytulilam szczeniaka do siebie i razem z dziadkami weszlam do domu. Po wejsciu poscilam go na ziemie i dala karme a sama usiadlam z dziadkami do sniadania. nie poruszlismy tematu rodzicow i tego co mamy do zrobienia z nimi.
Po zjedzeniu sniadania poszlam pod prysznic a maly jak zawsze wszedzie za mna. Nie zostawia mnie na krok. Po prysznicu zalozylam jeansy i koszulke na krotki rekaw a do tego sandalki. no bo przeciez do urzedu idziemy wiec nie moge isc w dresie i szortach. Nie wiedzial kiedy to zlecialo ale zakladajac zegarek sprawdzilam godzinei stwierdzilam ze juz 11 wiec trzeba sie pospieszyc. Zeszlam na dol do salonu z psiakiem gdzie siedziala babcia.
-Babciu zrobilabys mi dwa warkocze dobierane.-Babcia kiwnela glowa z usmiechem i zabrala sie za warkocze. Po niespelna 20 minutach bylam gotowa. dziadek zawolal nas z ganku ze pora ruszac. razem z babciai malym wyszlismy z domu. wsiedlismy do dziadka auta i pojechalismy. Babcia siedziala z dziadkiem z przodu a ja z psiakiem z tylu.
Bedac pod urzedem zobaczylam osoby ktorych nie chcialam wiecej widziec. Ale no niestety i stety jednoczesnie mam nadzieje ostani.Podeszlismu do nich nie odezwali sie ani slowe, byli bez tymona. Ciekawe gdzie go zostawili? Mniejsza o to czas to zakonczyc.
- Mam nadzieje ze ostatni raz was widze.-powiedzialam
-My tez mamy taka nadzieje . A teraz chodzmy chcemy juz z tad wyjechac.-odpowiedziala moja jeszcze matka ze zloscia.
weszlismy do urzedu. Wszystko formalnosci poszly nam bardzo szybko choc sie zdziwila ze tak szybko. spojrzalam na dziadka ktory byl bardzo zly. Jestem ciekawa co go tak zdenerwowalo przeciez mialo byc wszystko ok.
Po zalatwieniu formalnosci nawet z tymi ludzmi ktorzy byli kiedy mojmi rodzicami sie nie pozegnalismy. odeszli jak gdyby nigdy nic. Moze to i nawet lepiej. Podjechalismy po wszystkie rzyczy potrzebne dla malego jak smycz, miski i obroza.skonczywszy zakupy pojechalismy do domu bo dziadek mowil ze musi pobiegac. Widzialam ze cos sie dzieje ale nie chcialam pytac. jak juz dojechalismy do domu dziadek prawie ze wyskoczyl z auta, nawet nie sciagajac ubran przemienil sie i pobieg. Spojrzalam na babcie ktora tylko popatrzyla na mnie i stwierdzila ze zaraz mi wszystko w domu na spokojnie wyjasni.
-Babciu czy teraz mozesz mi wyjasnic co sie stalo-zapytalam gdy weszlysmu do domu i usiadlysmy przy wyspie kuchennej.
-Nie spodziewalam sie ze moj wlasny syn jest tak bezduszny.-to pierwsze co powiedziala babcia ze smutkiem wypisanym na twarzy i ktrcac glowa.
-Babciu?
-Twoj ojcie z matka wyrzekli sie ciebie juz jakis czas temu nie mowiac o tym nikomu.-
Nie to nie moze byc prawda ale jak kiedy. Przeciez nic nie mowili nikomu. Jak do tego doszlo.
-Nic nikomu nie powiedzieli i dlatego dziadek tak sie wsciekl. jego wilk jest bardzo wsciekly dlatego dziadek tak sie zachowywal w urzedzie i tak szybko wyszedl z auta. cala swoja zlosc przelal na to zeby sie wybiegac zeby nikomu krzywdy nie zrobic.
#<Seri mozemy skontaktowac sie z dziadkiem i jego wilkiem.-Zapytalam mojej wylczycy
#Nie wiem. Mozemy sprobowac nie wiem czy na taka odleglosc zadziala bo nie wiemy gdzie dokladnie jest dziadek.
#<ok. sprobujmy
*Dziadku, Arti(wilk dziadka) gdzie jestescie. Martwie sie. Prosze jesli mnie slyszycie odezwijcie sie. Babcia mi wszystko wyjasnila.
*Trish?-odezwal sie Arti. A z kad wiem ze to on. A z tad ze dziadek zawsze mowi do mnie dziecinko.
*Arti tak to ja prosze wracajcie wszystko jest dobrze. prosze.
*zaraz bedziemy juz jest ok musielismy sie uspokoic a to najlepszy sposob.
*Dobrze to czekamy na was. Tylko prosze uwazajcie.-po tych slowach zerwalam polaczenie z artim .
-Juz z nimi ok Arti powiedzial ze zaraz beda. uspokoili sie i niedlugo bede.-babcia tylko sie usmiechnela.
-To dobrze skarbie wiec ja sie biore za obiad a ty idzi i zrob co tam chcesz.-Juz nic nie mowiac wyszlam z kuchni i wyszlam na zewnatrz. Spojrzalam na psiaka i stwierdzilam ze moze pobiegamy.
#<ja jestem ja najbardziej za. wyszalejemy sie troche i sprawdzimy jak maly na nas zareaguje .
#masz racje seri. dawno nie biegalysmy.
Zmienilam sie w moja wilczyce na co maly zaczol skomlec w pierszej chwil na co pomyslalam zeby sie uspokoil ze to dalej ja i w momencie kiedy chcialam wrocic do mojej ludzkiej postaci podszedl do mnie i zaczol obwachiwac mnie i merdac ogonkeim
#<Rozpoznal nas to dobrze. A teraz co? Biegniemy-odezwala sie Seri. ja za to juz nie powiedzialam nic tylko zaczelam biec a szczeniak za mna. Po chwili pomyslalam ze moze poszukamy dziadka i tak tez zrobilismy. Znalezlismy go nad stawem niedaleko domu. dziadek nas wyczul wiec przystanelam.
*Hej dziadku. Wracamy?-zapytalam w myslach na co ten tylko kiwnol lebkiem.Bieglismy rowno cala trojka ja z jednej strony a dziadek z drugiej zas maly po srodku. Gdy wrocilismy do domu kazde poszlo w inna strone by sie ubrac. Po ubraniu sie weszlismy do domu. Babcia podeszla do dziadka przytulila sie do niego i dala calusa. Zjedlismy obiad w ciszy nikt sie odzywal. Po zjedzeniu obiadu zebralam nasze talerze i pozmywalam. W tym samym czasie babcia z dziadkiem usiedli w salonie wlanczajac telewizor usiedli przytuleni na sofie wiec stwierdzilam ze zostawie ich samych a sama poszlam do siebie gdzie wzielam ksiazke i polozylam sie na lozku zeby poczytac. Nie pamietam w ktorym momencie przyszedl maly i wskoczyl na lozko przytulajac sie do mnie. Nie wiem nawet kiedy usnela czujac cieple futerko psa.
CZYTASZ
Odnaleźć siebie
RomanceDziewczyna ktora sama nie wie czego chce od zycia. Błądzi miedzy ludzmi szukajac swojej drogi. Została porzucona przez własną rodzine która uważała ja za dziwadło nie wiedząc tak naprawde co jej jest.