28

4 0 0
                                    

Nie wiem ile tak spalam. Obudzil mnie odglosy awantury na korytarzu. Sprawdzilam czy Aidan spal, a gdy upewnilam sie sie ze wszystko jest dobrze postanowilam wyjsc z sali i sprawdzic co sie dzieje. Kiedy otworzylam drzwi uslyszalam tylko znane mi glosy
- gdzie do kurwy lezy moj syn Aidan Cole. - jaki jego syn pomyslalam. Ale nie odzywalam sie tylko czekalam co bedzie dalej.
- przykro mi ale nie moge udzielic panu tej informacji.
- jak to nie mozecie? - krzyczal Domenico.
- niestety ale nie moge.
- nazywam sie Cecilia Bianchi i jestem ciotka Aidana.
- zaraz sprawdze. - zaczela klikac ale w tej samej chwili dostrzegla mnie cici i podbiegla do mnie mocno mnie przytulajac na co sie ucieszylam i oddalam uscisk.
- wszystko w porzadku prosze pani oboje moga wejsc. Moze pani zaktualizowac liste gosci o Domenico Bianchi. Ale nikt poza ta dwujka nie moze do nas wejsc.
Na co pielegniarka pokiwala glowa ze sie zgadza.
- co sie stalo? Gdzie moj przystojniak. - zapytala ze lzami w oczach. Kiedy ja tulilam podszedl Domenico nie odzywajac sie nic. Widzialm ze niosl zapewne torbe z naszymi rzeczami.
-teraz spi. Ale chodzmy do pokoju bo nie chce go zostawiac samego. - przytaknela i cala trojka weszlismy do sali gdzie dalej spal Aidan.
- co sie stalo.?Mozesz mi teraz powiedziec i dlaczego nie pozwalasz nikomu innemu wchodzic do waszej sali.
Nie patrzac nawet na Domenico usiadlam na krzesle a cici na lozku Aidana. Domenico stal i sie nam przypatrywal. Wiec nie chcac wiecej sie z niczego tlumaczyc opowiedzialam wszystko od naszego wyjazdu az do dnia dzisiejszego. Przy czym kiedy mowilam jak potraktowal mnie Fabio i w jakim stanie znalazlam Aidana na powrot plakalam. Nie wiedzialam kiedy poszedl do mnie Domenico i podniosl mnie z krzesla a nastepnie posadzil sobie na kolanach i tulil. W tym momencie poczulam ze jest to to czego w obecnej chwili potrzebowalam. Kiedy cici sie do mnie przytulala nie czulam tego co teraz. Dopiero teraz tak naprawde rozumialam jak bardzo go potrzebowalam.
- juz dobrze skarbie. Nie zostawie was. Wszystko bedzie dobrze,a z ojcem sam porozmawiam.
-nie musisz. Sama sobie poradze tak jak zawsze dawalam rade.
- teraz masz, a raczej macie mnie i ja sie wszystkim zajme.
- jesli nie masz nic przeciwko to ja bym chciala sie do ciebie przeprowadzic i ci pomoc troche. Nie podoba mi sie ze tak cie potraktowali. - odezwala Cici ktora przez dluzszy czas siedziala cicho. Jedynie zarejestrowalam ze w niektorych momentach tez plakala.
- jesli chcesz to wiesz ze to nie jest dla mnie problemem. Masz swoj pokoj u mnie juz od dluzszego czasu. Wiec jesli masz ochote to zapraszem.
- skarbie ja tez bym chcial byc z wami. Nie chce sie czuc tak jak dzis kiedy cici krzyczala ze w szpitalu jestescie a ja nie moglem nic zrobic. Nie chce byc bezsilny. Nie chce juz byc z dala od was. I przepraszam ze zachowalem sie tak glupi oskarzajac cie. Kiedy bedziesz gotowa to mozesz mi o wszystkim opowiedziec.
No co tylko pokiwalam glowa na zgode. Wiedzialam ze nie ma innego wyjscia, ze predzej czy pozniej do tego dojdzie a ja rowniez mialam dosc ucieczki. Porozmawialismy jeszcze chwile i postanowilam ze pojde sie odswierzyc do lazienki ktora byla przylaczona do naszej sali. Cici uspokoila mnie ze poczeka jak wyjde bo sama wiedziala jaka moze byc reakcja malego na obcych. Biarac szybki prysznic chcialam jak najszybciej wyjsc z lazienki. Kiedy juz mialam na sobie szorty i koszylke ktora przywiozla mi Cici z Domenico uslyszalam krzyk Aidana. Wylecialam z lazienki jak burza prawie sie przewracajac o kaluze ktora byla na podlodze po moim prysznicu. Od upadku uratowal mnie Domenico. Szybko sie wyswobodzilam z jego uscisku i podeszlam do syna ktorego nawet cici nie mogla uspokoic. Wzielam malego i zaczelam tulic.
- no juz misi wszystko jest dobrze. To ciocia cici i Domenico. - widzialm lekki grymas na twarzy mojego mate za to ze nazwalam go po imieniu.
- mami- powiedzial tylko Aidan i daliej chlipal mi w piers.
- juz dobrze kochanie. - staralam sie nie plakac choc lzy mi sie cisnely do oczy.
- hej przystojniaku. - odezwala sie Cici delikatnie. Ale Aidan nawet nie zareagowal.
- cici poszlabys po lekarza? - zapytalam na co ona tylko pokiwala glowa i wyszla.
- trish co sie dzieje i dlaczego on tak reaguje- zapytal delikatnie Domenico.
- od malego nie lubi obcych mezczyzn i nowych miejsc. Bardzo dlugo zajelo mu przystosowanie sie do obecnosci twojego ojca i brata. Nie wiem czemu tak jest. Nic mu sie nigdy nie stalo.
- dobrze. Chcialbym z toba jak najszybciej wyjasnic wszystko ale w tym momencie nie jest to odpowiedni moment.
- porozmawiamy jak juz wrocimy do domu. Dobrze?- zapytalam na co moj mate pokiwal na zgode glowa.
Kiedy przyszedl lekarz wraz z cici i pielegniarka musialam wyjasnic lekarzowi co sie stalo. Oczywiscie nie zblizal sie do Aidana bo moj mate mu tego zabranial. Powiedzial ze z tego co widzi to goraczka spadla i jesli w nocy bedzie wszytko ok to jutro wyjdziemy, z czego bardzo sie cieszylam. Nie lubilam szpitali. Po wyjsciu lekarza Domenico powiedzial ze na chwile musi jechac do domu. Podszedl do mnie ucalowal w czolo i powiedzial ze niedlugo bedzie.
- prosze tylko nie rozmawiaj z fabiem
- a to niby dlaczego. Za to co zrobil i powiedzial nalezy mu sie w pysk.
- zgadam sie z toba ale prosze daj spokoj do jutra. Jutro jak bedziemy w domu to powiem zeby przyszli do mnie na kolacje i wtedy porozmawiamy.
- chcialas chyba powiedziec do nas? - odpowiedzial moj mate i wyszczerzyl zeby.
- tak do nas. A teraz idz jak masz isc. Ja i tak zostaje tu na noc. Cici jak chcesz to mozesz do mnie jechac.
- nie. Zostaje z wami. - odpowiedziala cici na co sie usmiechnelam tylko i sie zgodzilam.
Po wyjsciu Domenico zostawilam cici z Aidanem bo sie uspokoil i bawili sie na lozku. Poszlam na dol do sklepu i kupilam nam cos do jedzenia. Kiedy wrocilam po 30 minutach zauwazylam ze w sali jest cicho. Po chwili dostrzeglam jak cici lezala na lozku z Aidanem i spali wtuleni w siebie. Kochalam takie momenty. Wyszlam wiec z sali i poprosilam o przywiezienie rozkladanego fotela dla mnie zebym mogla sie polozyc. Kiedy juz dostarczono to o co prosilam, wzielam poduszke i koc a nastepnie polozylam sie na moim prowizorycznym lozku. Spojrzalam jeszcze na spiochow i z usmiechem na ustach zasnelam.

Odnaleźć siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz