17

8 0 0
                                    

Gdy skonczylam mowic Damienowi cala moja historie, ten tylko siedzial i na i zastanawial.Tylko na czym?

-Jak do tego moglo dojsc?Nie rozmawialismy tyle lat.

- Dziadkowie nigdy mi nie opowiadali o swojej watasze jedyne co powiedzieli to tylko to ze do niej nalezeli ale odeszli lata temu.

-Tak odeszli, jak wspomnialem wczesnie gdy ich syn wyparl sie swojego drugiego ja postanowili odejsc. Ale z tego co widze jakims dziwnym zrzadzeniem losu znalazlas sie tu gdzie od zawsze powinnas byc.

-Zawsze chcialam zamieszkac w Toskani a teraz gdy dziadkow nie ma, nic mnie juz w Polsce nie trzyma i chcialabym w koncu odnalezc swoje przeznaczenie miejsce na ziemi.

-Wiec co zamierzasz?-zapytal alfa i w tym samym czasie obudzil sie Aidan do ktorego sie usmiechnela i ucalowalam czolko

-Na jutro jestem umowiona na ogladanie kilku domu ktore potencjalnie chce kupic i sie tu przeprowadzic, za pozwoleniem alfy.

-Prosze mow mi Damien. A z tego co mi wyjasnilas sama jestes alfa, wiec tak bedzie nam wygodnie.

-dobrze. A wiec tak jak mowilam chcialabym sie tu przeprowadzic i zaczac od nowa, a w miedzy czasie szukac przeznaczonego.

-Powiem ci szczerze moje drogie dziecko ze troch mnie zdziwilas. Ale dobrze niech bedzie. bardzo chce miec choc jakas czastke moje przyjaciela.Chcialbym abyscie zatrzymali sie u nas jako moi goscie, ale wiesz moja droga ze bede musial przedstawic cie reszcie sfory zeby ani tobie ani twojemu synowi. -tu sie zatrzymal.a po chwili dodal-Jak to mozliwe ze nie wyczowam waszych zapachow.

-Widzisz drogi Damienie chcialabym lecz nie moge ci o tym powiedziec. Musi to pozostac moja tajemnica.Obiecuje ze jak odnajde swojego przeznaczonego wtedy uwolnie swoj zapach.

-dobrze zatem niech tak bedzie a teraz chodzmy. Omegi podaly wlasnie kolacje

-Wybacz Danienie  ale czy w pierwszej kolejnosci moglaby skorzystac z toalety i przewinac malego.

-Alez oczywiscie malego mozesz przewinac na sofie-{miescila sie ona w prawyg kacie gabinetu Alfy.} pokiwalam glowa na zgodze i z malce na rekach podeszlam do sofy i zabralam sie za przewijanie. Damien stal i nas tylko obserwowal.

-Poczekam na was i zejdziemy razem. Przy obiedzie beda nam towazyszyc moja mate a jednoczesnie Luna tego stada oraz dwojka moich dzieci.Chcialbym bys poznala wszystkich ale obecnie nie ma mojego  najstarszego syna ktory wlasnie 3 tygodnie wyjechal na poszukiwania swojej mate.

-Z mila checia zapoznam sie z nimi.- po przewinieci malego zostawilam wozek  i walizke w gabinecie alfy a zabralam ze soba tylko torbe w ktorej mialam wszystko dla Aidana. Szlam za Damienem i balam sie jak przyjma mnie czlonkowie jego rodziny. W koncu dotarlismy do jadalnie gdzie czekala rodzina Alfy.

- Kochani-powiedzial Domenico-Chcialbym przedstawic wam Trish  i jej syna Aidana Cole. Wnuczke Brunona mojego bylego bete i Zofii Colt. - na twarzy  Luny bylo widac czyste zdziwienie i szok. Po chwili ocknela sie i mnie przytulila ostroznie bo wciaz trzymalam synka na recach.Bardzo zdziwila mnie jej reakcja.

-Witaj kochana mam na imie Camill i jestem mate Damiena.-Odpowiedziala mi kobieta. Byla troch nizsza odemnie z  wlosami  w koloze czekolady gdzie bylo widac gdzieniegdzie kilka siwych pasemek, a oczy miala w kolorze niebieskim.

- Mi takze milo Pania poznac- i delikatnie oddala uscisk. nastepnie podeszla do mnie dziewczynak wyczylam od niej bete miala moze z 12 lat i byla kopia swojeje mamy. Piekne dlugie czekoladowe  wlosy i niebieskie oczy.

-Dzien dobry. Mam na imie Cecilia,ale mozesz do mnie mowic Cici jak wiekszosc.- i podala mi reka na powitanie.nastepny w kolejnosci byl  chlopak, choc bardziej moglabym powiedziec ze mezczyzna ktory  rowniez byl beta mial oczy  w koloze niebieski  jak matka i siostra ale wlosy za to mial koloru fioletowego, byl wysoki jak jego ojciec i bardzo wysportowany. Zdziwilam sie bardzo na jego kolor wlosow  bo w sumie pierwszy raz widzialam chlopaka ktory mial taki odwzny i zafarbowal wlosy na taki kolor.

-Hej mam na imie Fabio.-podal mi dlon ktora przyjelam i delikatnie  scisnelam

-Trish. 

-siadajmy do stolu bo wszystko stygnie-przemowil alfa.

Zastanawialam sie jak to teraz bedzie. mam watahe o ktorej nic nie wiedzialam. Moze uda mi sie znalezc w koncu mate? Mam nadzieje ze juz teraz wszystko bedzie sie ukladac jak nalezy i moge zaufactym ludzia.

#mozemy im zaufac. 

#<A z kad to wiesz? przeciez nawet ich nie znamy

#Ty nie ale ja z Polem spotykam sie na naszych wilczych radach o ktorych ci mowilam i wiem ze jemu mozna zaufac.

I juz wiecej sie nie odezwala. posilek zjedlismy na milej rozmowie. Bylam zdziwiona bo nawet nie czulam sie skrepowana prz nich jak dotychczas kiedy poznawalam nowe osoby, czulam sie dziwnie spokojnie i jak bym byla w miejscu w ktory powinna byc juz zawsze.

-Ile maly ma miesiecy?-Zapytala Camill

-2 i pol. 5 czerwca bedzie mial 3. Ma na imie Aidan.-popatrzylam na synka ktory bawil sie zabawka i jakby wyczol ze na niego patrze, przerwal zabawe spojrzal na mnie i sie usmiechnol. Uwielbiam te jego usmiech zawsze gdy jest mi zle ,to wystarczy ten jeden jego usmiech.

-Oooooo . Moge go potrzymac.-zapytala luna. a ja sie przez chwile wachalam. co nie przeszlo bez zauwanienia. 

-Nic mu nie bedzie obiecuje.-spojrzalam na malca to na camill i stwierdzilam ze zbytnio nie mam wyboru.Wstalam ostroznie z krzeslo, a Camill  zrobila to samo i spotkalysmy sie w polowie drogi. wziela onemnie na co na chwile serce mi stanelo bo nie wiedzialm jaka bedzie jego reakcja i czy napewno nic mu sie nie stanie. Niepotzrebnie sie martwilam bo moj maly misio usmiechnol sie szczerze do luny.

-Jaki on slodki.Powinniscie odpoczac. pewnie jestescie zmeczeni po podrozy- odpowiedziala Luna dalej osmiechajac sie do malego.

-Powiem szczerze ze jestem troch zmeczona.Bardzo wczesnie wstalam. Potem lot. Dwu godzinna droga tu. takze rozumiecie. Przepraszam ze tak szybko ale jutro czeka mnie kolejny dlugi dzien i jesli by to nie bylo problemem to wolalabym isc sie polozyc.

-Alez oczywiscie moje dziecko. Cici pokaze ci wasz pokuj a walizki zaraz przyniesie ktos.

-Dziekuje bardzo i dobranoc.-poszlam za Cici ktora wskazala mi pokoj do ktorego weszlam i polozylam Aidana na lozku. Po kilku  minutach uslyszalam pukanie.

-Prosze-odpowiedzialam

-hej prznieslismy twoja walizke wozek i lozeczko na kolkach.- powiedzial fabio ktory wszedl do pokoju wraz z jedna z omeg

-Dziekuje wam bardzo. Dalej juz poradze sobie sama.

-Nie ma za co jak bedziesz czegos potrzebowala to wolaj. 

-Dzieki.-

-Do zobaczenia jutro- i wyszedl. zostalam sama z synkiem. Pokuj znajdowal sie na parterze co mnie cieszylo.  Pokoj byl z jasnych barwach mial wielkie drzwi balkonowe z kroeych rozposcieral sie piekny widok na winnice niedaleko. Duze lozka z baldachimem a po jego obu stronach byly szafeczki. na przeciwko lozka znajdowala sie komoda na ktorej stal telewizor a po jej obu storach byly drzwi. Te na lewo prowadzily do lazienki zas te po prawe do garderoby.Pierwsze co zrobilam to udalam sie do lazienki. Byla przestronna i miala wanne i przysznic  toalete i blat z swiema umywalkami. Po napuszczeniu wody do wanny poszlam po mojego malego chlopca ktory grzecznie lazal. Podeszlam do walizki otworzylam ja i znalazlam pizamke dla malca i dla siebie. Po uszykowani potzrebnuch rzeczy podeszlam do malego i zaczelam go rozbierac, gdzie  nastepnie poszlam go wykapac co bardzo lubil. Po kapieli osuszylam malego puszystym recznikiem i wrocilam do pokoju gdzie go ponownie ubralam z tym ze teraz w pizmke.Ubranego malca wsadzilam do lozeczka przyniesionego przez Fabio i poszlam do kuchni po wade zeby uszykowac mleko na Aidane. W kuchni siedziala camill.

-A ty dziecko co nie w lozku jeszcze

-Przyszlam po wode zeby zrobic Aidanowi mleko.-odpowiedzialam jej grzecznie i skinela mi glowa a nastepnie wyszla. szybko uwinelam sie z woda dla malego gdzie przy okazji jak zawsze uszykowalam sobie jeszcze dodatkowo wode w termosie juz nie chodzic po nocach. Wrocilam do pokoju gdzie maly bawil sie swoimi raczkami. Podeszlam do niego wzielam na rece i zaczelam karmic. Podczas karmienia usnol na co delikatnie wyciaglam smoczek od butelki z jego buzi i delikatnie odlozylam do lozeczka i przykrylam kocykiem. Nastepnie udalam sie pod prysznic, ktory jak to ostatnio bywa nie trwal dlugo. szybko sie ususzylam zalozylam pizame i wyszklam z lazienki. Zajrzalam jeszcze do do malego i ucalowalam go w czolko a poznie sama wdrapalam sie na lozko i w momencie kiedy przylozylam glowe do poduszki usnelam.

Odnaleźć siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz