24

8 0 0
                                    

Rano obudzil mnie Aidan o 7 jak zawsze wiec wstalam ubralam nas i zeszlismy na dol. W kuchni nikogo nie bylo wiec jak zawsze zrobilam sobie kawe a malemu sniadanie. Po niespelna 15 minutach zszedl na dol Lukasz.

-A ty co spac nie mozesz- zapytalam go z usmiechem na twarzy i podalam kubek z kawa.

-kawa mnie obudzila

-tak wiem. ten zapach zbudzi kazdego.

-o ktorej chcesz wyjechac?

- zaraz jak maly zje i spakuje nasze bagaze do auta.

-Wypije i moge ci je spakowac. przeciez nie bedziesz dzwogac. A tak poza tym, to gdzie sie wybieracie?

-Hmmmm. Tego jeszcze nie wiem.

-jak to wyjezdzasz i nie wiesz?

-Okaze sie jak wsiade do auta, ale sie nie martw dam sobie rade jak zawsze a p;o drugie nie bede sama

-A kto z toba jedzie? Wiesz nie chce byc wscibski ale sie martwie.

-Nie. Nie jestes ale przeciez jade z Aidanem- Nie moge mu powiedziec prawdy bo przez przypadek moze nas wydac.

-Dobrze ale prosze cie odzywaj sie zebysmy wiedzieli ze z wami wszystko ok.- pokiwalam tylko glowa i wzielam lyk kawy.

-A co to za zebranie?-zapytala iza schodzaca na dol.

-Widze kawa budzi wszystkicg-odezwalam sie

-a zebys wiedziala. A tak wlasciwie to czemu juz nie spisz

-Aidan sie obudzil o 7 i nie moglam juz spac.

-Ok.-i zaczela popijac swoja dawke kofeiny

Po wypiciu kawy i zjedzeniu sniadania przez Aidana poszlam na gore po walizki ktore pomogl mi zniesc Lukasz i wpakowac do auta.

-Pisz lub dzwon zebym sie nie martwila.

-Dobrze mamo bede sie meldowac.- usmiechnelam siepromiennie do Izy a nastepnie ja przytulilam. Pozegnalismy sie z dziecmi i moimi przyjaciolmi a nastepnie pojechalismy do Szczecina. Wczoraj po rozmowie z Fabio uswiadomilam sobie jak wpadlam. A no tak ze jak bylysmy w galerii to placilam karta. I tak o to mnie namierzyli.Postanowilam wiec ze pojade do Szczecina do banku i wyplace wieksza sume pieniedzy zeby nas nie namierzyli. Bedac w banku juz z gotowka w torbie wrocilam do auta i postanowilam skontaktowac sie z fabio.

*Hej brzydalu gdzie jestes.

*hej wlasnie wsiadam do samolotu. Niedlugo powinienem bys. I wydaje mi sie ze nikt mnie nie sledzil.tak jak mowilem od teraz jestem Max.

*To dobrze ja wlasnie wyszlam z banku i wyplacilam kase bo jak wczoraj tak myslalam o tym przyjezdzie twojego brata to doszlam do wniosku ze musieli moja karte namierzac i tak wpadlam wiec wolalam sie teraz zabezpieczyc.

*No na to nie wpadlem ale dobrze pomyslalas. Moze jednak skontaktujesz sie z Damieno. tak tylko dla pozorow.

*W sumie moge. Do zobaczenia w berlinie.

*Nara mala.


Stwierdzilam ze fabio moze miec racje wiec wlaczylam telefon w ktory co chwile mi wibrowal w reku od natloku wiadomosci a nastepnie postanowilam zadzwonic do Damieno.

-Damieno.

-Trish dziecko czemu sie nie odzywalas tak dlugo?

-Mialam sporo spraw do zalatwienia, a jak tam sytuacja u was.- bylam ciekawa czy powie mi ze jego najstarszy syn sie wybiera do polski.

-Nic sie nie zmienilo procz tego ze nam was brakuje. kiedy wracacie? I gdzie jestescie.

-Wlasnie kiedy wracamy to jeszcze nie wiem -co bylo prawda- a co do tygo gdzie jestesmy to w szczecinie.

-jak to przeciez mowilas ze nie jestes w Polsce?

-Bo nie bylam.-klamstwo, ale nie musi o tym wiedziec.

-Dobrze moje dziecko przynajmniej jestem bardziej spokojny.

-Musze konczyc Domenico bo musze zajac sie Aidanem.-kolejne klamstwo bo moj maly wilczek zdazyc usnac w aucie.

-Ucaluj mojego wnuka i wracajcie szybko.

-Usaluje. i do uslyszenia.

Nawet nie wspomnial ze jego syn sie tu wybieral. A to klamczuch jeden, za wszelka cene chca aby mnie znalazl tak wiec skoro tak chca sie bawic to sie pobawimy.Odpalilam auta i ruszylam w strone Berlina. Zanim wyjechalam na powrot wylaczylam telefon. Droga uplynela nam spokojnie i szybko.Po dotarciu do berlina postanowilam ze nie pojade bezposrednio na lotnisko wiec skontaktowalam sie z fabio ze bede czekac na parkingu pod hotelem. Kiedy ja czekalam na niego on poszedl i zarezerwowal pokoj na maxa i wyszedl tylnym wyjsciem. Po chwili wsiadl do auta i zaczol sie smiac.A ja odpalilam auto i ruszylismy w droge.

-Powiedz mi mala czy kiedys cos takiego robilas bo jak mniemam masz wszystko opracowane.

-Nie. Pierwsze raz. A tak poza tym to musze ci powiedziec ze zadzwonilam do damieno z mojego telefonu zeby mysleli ze jestem w Szczecinie i wyobraz sobie ze nawet mnie nie poinformowal ze twoj brat i siostra tam leca.

-tak podejrzewalem ze bedzie. Domenico jest bardzoupartym wilkiem i jesli czegos nie dotanie to po trupach ale dazy do celu.

-Wlasnie widze. dlatego zanimi wyjechalam ze Szczecina od razu wylaczylam telefon.

-Dobrze zrobilas bo jesli cie namierzaja tak jak z kartami bylo to pewnie telefon tez maja na podgladzie.

-wlasnie o to chodzi. Mylimy tropy. A teraz relaksuj sie wycieczka a wilk niech goni kroliczka po okruszkach.

Fabio zaczol sie smiac a ja wraz z nim. Zatrzymalismy sie raz aby cos zjesc i rozprostowac kosci. Moj maly wilczek kiedy zobaczyl chrzestnego( tak Aidan jest po chrzcie a Fabio i Iza sa jego rodzicami chrzestnymi)zaczol piszczec ze szczescie. Dopiero w takich chwilach widze jak sa ze soba blisko.Po dojechaniu do Austri postanowilismy sie zatrzymac na noc w hotelu. Zdecydowalismy sie na dwa pokoje. w jednym bylam ja z aidanem a w pokoju obok byl Fabio.Choc mielismy pokoje obok siebie to dodatkowo w pokoju mielismy drzwi ze moglismy wchodzic do siebie jak do jednego pokoju.Zamowilismy jedzenie do pokoju bo nie chcialo nam sie wychodzic. gdy obsluga przywiozla nam jedzenie ja usiadlam na sofie a fabio z Aidanem siedzieli na podlodze i nadrabiali zaleglosci.zaczelam sie zastanawiac nad nastepnym krokiem i wpadlam na pomysl ze jutro przed wyjazdem zadzwonie do Izy i zapytam co i jak i dla lepszego wrazenia powiem ze jestesmy w drodze do Wloszech.Popatrzylam na chlopakow i zobaczylam jak maly trze oczka wiec postanowilam ze czas spania.Fabio zaoferowal sie ze wykapie malego i go polozy a ja zebym odpoczela.Kiedy on zajmowal sie moim synem postanowilam ze napije sie wina ktore bylo w barku znajdujacym sie w moim pokoju.Wraz z kieliszkiem wyszlam na taras gdzie mialam widok na Austrie noca. Widok byl piekny ale czulam ze powinnam go podziwiac z odpowiednio osoba. Moze kiedys. Gdy mialam juz prawie pusty kieliszek dosiadl sie do mnie na laweczke Fabio i dolal mi wina.

-Spi.

-Tak. Nawet nie doczytalem calej strony w jego ksiazeczce i spal. a ty jak sie czujesz?

-czyje ze czegos mi brak, a raczej kogos ale nie dam mu tej satysfakcji.- powiedziawszy to oparlam glowe na jego ramieniu jak kiedy to robilam z dziadkiem i patrzylam przed siebie

-Tez chcialbym w koncu znalezc ta odpowiednia. mam te same odczycia co ty tylko ze ty juz go znalazlas a ja jeszcze nie.

-tak znalazlam ale zobacz jak mnie potraktowal.

-wiem. po niekad go rozumiem ze to bylo zaskoczeniem dla niego ale nie powinien tak mowic przy gosciach.

-owszem dlatego kara go nie minie a jak dluga i uciazliwa bedzie to jeszcze nie wiem.

Moj przyjaciel usmiechnol sie i dalej nic nie mowil ja takze. Siedzielismy tak przez jakis czas po czym kazde poszlo do swojego, wykapalam sie, przebralam i wyszlam z lazienki .Wchodzac do lozka przytulilam sie do mojego malego wilczka i usnelam.

Odnaleźć siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz