hałas

192 8 0
                                    

Felix pov:
*Gdy z hyunjinem wróciliśmy do domu, ten zaczął na mnie krzyczeć. Widać że czuł się jak w jakiejś k-dramie bo zbił kilka talerzy i szklankę. Ja za to słuchałem tego zatrzymując łzy. Gdy tylko przestał, pobiegłem do pokoju i zacząłem jak małe dziecko płakać w poduszkę. To że zostałem porwany to moja wina? Nie wydaje mi się. No cóż, czasami trzeba za coś oberwać nawet gdy to błahostka. Najbardziej jednak zabolało mnie że nawet nie przeprosił. Czekałem głupie dwa dni aż to zrobi.
I co? I NIC. postanowiłem zejść na dół i się odezwać*
- Hwang.
*Powiedziałem po czym starszy skierował na mnie wzrok*
- słucham?
- zamierzasz mnie przeprosić? Czy może mam się wyprowadzić?
- słuchaj.. wiem że zrobiłem źle ale ty też lepszy nie byłeś. Czemu mi w tedy nie powiedziałeś co się stało w toalecie hm? Chciałeś zrobić ze mnie idiotę czy maniaka który widzi tylko czubek własnego nosa? Może następnym razem, chociaż Boga proszę żeby go nie było, mów mi o takich rzeczach?
- No ale- *zanim zdążyłem dokończyć, chłopak mi przerwał*
- tutaj nie ma ale Felix. Proszę cię pomysł czasem co ja czuję i jak się martwię.
*Hyunjin po tych słowach tylko poszedł do sypialni i się tam zamknął zostawiając mnie samego w kuchni. Zapach świeżo parzonej kawy nie dawał mi spokoju więc wziąłem łyka ale niestety - hyunjin nie słodzi kawy. Fuj, przecież to jest mega gorzkie. A później się dziwię czemu taki pobudzony jest. Dobra mniejsza o to. Wróćmy do tego co dalej się stało.
Usiadłem na blacie kiedy do domu wszedł Minho cały we krwi z jakimś chłopakiem na rękach. Zamknął cicho drzwi nie chcąc wydawać żadnych głośnych dźwięków*
- proszę cię uratuj go.. on nie może umrzeć!
*Powiedział chłopak przez łzy. Ja miałem kiedyś jakieś doświadczenie jako ratownik medyczny ale już się tym nie zajmowałem. Podbiegłem jednak do rannego którym okazał się być Han Jisung.  Zatankowałem krwawienie i posadziłem go na kanapie*
- Lee, co się stało?
*Powiedziałem na co on zaczął się płatać własnym językiem*
- oni go.. i on wtedy.. upadł a ja.. strzelali.. kiedy.. jak.. on.. to byli jacyś wrogowie szefa..
- hyunjina? *Spojrzałem na drzwi od jego pokoju pomagając Lee uspokoić się*
- CII, widzisz, żyje. Nic mu nie będzie spokojnie.

--------------------------------------------------------------

Kontynuacja będzie tak nie wiem, za tydzień 😭😭 ja was kocham ale czasu troszkę nie mam:(


Ale obiecuję że coś będzie ;D

You're gonna be mine.|~Hyunlix~|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz